Drożej za autobus w Koszalinie? MZK: „Nie chcemy zarabiać, chcemy przetrwać”

Zgodnie z przedstawioną propozycją prezesa MZK Koszalin, Piotra Rowińskiego, cena biletu normalnego jednorazowego lub 30-minutowego miałaby wzrosnąć z 3,80 zł do 4,40 zł, a bilet miesięczny zdrożałby o 10 zł. Jednocześnie spółka nie planuje zmian w cenach biletów długoterminowych dla posiadaczy Koszalińskiej Karty Mieszkańca – te mają pozostać na dotychczasowym poziomie.

Pozytywne jest to,  że byłaby bezpłatna komunikacja dla osób powyżej 70. roku życia, również dla tych spoza Koszalina.

Prezes MZK tłumaczy, że to nie chęć zysku, a konieczność: – Takie są realia. Koszty nas przerastają. Wzrosły płace, koszty utrzymania taboru... Nie chcemy zarabiać, chcemy pokrywać nasze wydatki – mówi Piotr Rowiński.

Według wyliczeń MZK, podwyżki przyniosłyby rocznie ponad 1,3 mln zł dodatkowych wpływów, co pozwoliłoby przynajmniej częściowo zniwelować stratę spółki za 2024 rok, która wyniosła prawie 3 mln zł.

Na razie radni w tej sprawie praktycznie nie zajęli stanowiska. Dorota Chałat, szefowa największego w Radzie Miejskiej klubu radnych (KO) zapowiedziała, że decyzja zapadnie na wewnętrznym posiedzeniu 23 czerwca. Sporą ostrożność zachował Andrzej Jakubowski z Prawa i Sprawiedliwości , który stwierdził, że "rozumiemy potrzeby spółki, ale wzrost cen aż o 60 groszy to duży krok. Musimy się temu przyjrzeć dokładnie w klubie".

Dość jednoznaczne stanowisko zaprezentował za to Błażej Papiernik, przewodniczący klubu Trzeciej Drogi, który powiedział: "Jeżeli chcemy, by mieszkańcy zostawiali auta i wybierali autobusy, nie możemy im podnosić cen". 

Bilet albo samochód?

W tle tej dyskusji toczy się szersza rozmowa – o roli transportu publicznego w mieście, o walce ze smogiem, o tym, jak zmusić (a może raczej zachęcić?) mieszkańców do porzucenia samochodów. Dla wielu osób 60 groszy czy 10 zł na miesiąc to nie tragedia. Ale dla innych – to argument, by zamiast na przystanek, wsiąść do auta.

Nie można zapominać, że w komunikacji miejskiej nie chodzi tylko o finanse. Chodzi o dostępność, wygodę i zaufanie. Gdy system działa sprawnie i rozsądnie kosztuje – ludzie z niego korzystają. Gdy ceny rosną, a jakość się nie poprawia – przesiadają się do własnych samochodów.

Dodajmy, że MZK Koszalin nie ogranicza się tylko do szukania oszczędności. Równolegle prowadzone są intensywne przygotowania do inwestycji w tabor zeroemisyjny, które wpisują się w krajową politykę elektromobilności.

W maju 2025 roku Koszalin – wspólnie z gminami z trzech powiatów – rozpoczął starania o dofinansowanie zakupu autobusów zeroemisyjnych w ramach funduszy unijnych. Projekt realizowany jest w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych Koszalińsko-Kołobrzesko-Białogardzkiego Obszaru Funkcjonalnego (ZIT KKBOF). Władze 23 samorządów partnerskich mają do dyspozycji ponad 65 mln zł, a realizacja projektu ma ruszyć na przełomie 2025 i 2026 roku.

Przypomnijmy, że w październiku 2024 roku MZK testowało elektryczny autobus Yutong U12, co było pierwszym krokiem w kierunku ekologicznej floty. Koszalin planuje zakup nowych pojazdów w 2026 roku, rozważając zarówno 12-metrowe autobusy solowe, jak i 18-metrowe przegubowce.

To nie tylko kwestia modernizacji, ale i obowiązku – zgodnie z nową ustawą o elektromobilności, od 2026 roku w gminach powyżej 50 tys. mieszkańców transport publiczny musi być realizowany z co najmniej częściowym udziałem pojazdów zeroemisyjnych. 

Decyzja pod koniec czerwca

Koszalińscy radni mają zdecydować o losie propozycji na sesji pod koniec miesiąca. Jeśli większość poprze zmiany, nowy cennik wejdzie w życie od 1 września 2025 roku.

Czy autobus stanie się luksusem, czy wciąż będzie realną alternatywą dla auta? To pytanie zadecyduje się nie tylko na sali obrad, ale – jak zawsze – w codziennych wyborach mieszkańców.