Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

Manipulacje wyborcze: Jak i dlaczego ustawia się sondaże

Autor Ala z mat. inf. 18 Września 2023 godz. 7:18
Koalicja Obywatelska wygrywa wybory w Wieruszowie, zdobywająca 34,08 proc. głosów. Wynik prawyborów karze krytycznie spojrzeć na większość publikowanych sondaży. Po co się w ogóle robi i jak one wpływają na wyborców?

Jak możemy dowiedzieć się z oficjalnej strony gminy Wieruszów na Facebooku, frekwencja wynosiła 19,27 proc. Oto szczegółowe dane:

 liczba uprawnionych do głosowania — 11 tys. 184

liczba wydanych kart do głosowania — 2 tys. 155

liczba kart wyciągniętych z urny — 2 tys. 150

liczba oddanych głosów ważnych — 2 tys. 110

liczba głosów nieważnych — 40

 

Inne sondaże także potwierdzają przewagę wyborczą KO: 

Political Changes

 

 

Jarek Kościelny na X:

KO wygrywa również zdecydowanie w naszym, 40 okręgu: 

 Tymczasem niewiarygodne, co pokazał CBOS. Z wyników rządowej sondażowni CBOS  wynika, że Prawo i Sprawiedliwość może liczyć na ogromne poparcie, zostawiając daleko w tyle Koalicję Obywatelską. Wydaje się, że pracownia poszła na całość. Najnowszy sondaż dał bowiem partii Jarosława Kaczyńskiego aż 36 proc. poparcia. Równolegle Koalicja Obywatelska pod przywództwem Donalda Tuska może liczyć jedynie na 18 proc. głosów. Według tej sondażowni Trzecia Droga, czyli Polskie Stronnictwo Ludowe oraz Polska 2050 zanotowały najniższe dotychczas poparcie. Głos na nich ma chcieć oddać jedynie 4 proc. ankietowanych. Tymczasem, koalicja musiałaby uzyskać 8 proc., żeby wprowadzić własną reprezentację do parlamentu. Głos na Bezpartyjnych Samorządowców chce oddać 2 proc. Polek i Polaków. Ostatnie miejsce zajęło ugrupowanie Polska Jest Jedna. Ich chce poprzeć 1 proc. uczestników badania. Aż 23 proc. ankietowanych miało nie zdecydować, kogo poprzeć w wyborach. Ankieterom rządowego ośrodka wyszło w badaniu, że aż 83 proc. respondentów zamierza wziąć udział w wyborach, a 11 proc. osób rozważa, czy pójść do urn, czy nie. Jedynie 6 proc. Polaków z pewnością nie zamierza wziąć udziału w głosowaniu. Natomiast Marcin Palade na portalu X udostępnił; taki sondaż:

Według niego sondaż senacki wygląda następująco: 

 

Ogólnopolska Grupa Badawcza postanowiła zatem sprawdzić wiarygodność sondaży i sporządziła "Raport sondaży". Dzięki niemu powstała taka lista: 

 

 Sondażowa dezinformacja jest jedną z podstawowych kategorii manipulacji wyborczych. Opowiada o tym dość szeroko na YouTubie dziennikarz Jan Piński w materiale " Sondaże Kaczyńskiego. Kim jest Marcin Duma i firma IBRiS, która wychwala Obajtka? Piński, Szwejgiert". Zapoczątkowana przez Amerykański Instytut Opinii Publicznej George Gallupa epoka profesjonalnych sondaży oparta została na zasadzie doboru reprezentatywnej próby respondentów, a nie na pytaniu nawet dużej ich liczby. I tu tkwi diabeł. Każda z sondażowni dobiera tak respondentów, by zadowolony z jej usług był zleceniodawca. Dlaczego zatem wiedząc, że te badania są mało wiarygodne zarówno ogólnopolskie media jak i partie posługują się nimi? Odpowiedź jest bardzo prosta. Media już dawno zauważyły, że wyborcy bardziej niż nim wierzą wynikom badań! A politycy, a dokładniej członkowie ich sztabów wyborczych wzięli sobie głęboko do serca naukę płynącą z badań włoskiego socjologa Poalo Manciniego ( Systemy medialne. Trzy modele mediów i polityki" ) mówiącą, że "każdy z nas łatwo utożsamia się ze zwycięzcą". Mówiąc obrazowo: nasi siatkarze zdobyli tytuł mistrzów Europy, a my mówimy "jesteśmy, zostaliśmy mistrzami!".  

"Podstawową przyczyną tego zjawiska jest udoskonalenie istniejących i pojawienie się całkiem nowych narzędzi manipulowania zarówno wynikami głosowania, jak i wynikiem wyborów. Dzięki komunikacji sieciowej, big data, psychografii i mikrotargetowaniu behawioralnemu oraz sztucznej inteligencji politycy zdobyli nową broń. I nie wahają się jej używać w grze prowadzonej z wyborcami. Z demokracją nie ma to jednak nic wspólnego." twierdzi z kolei w swojej książce " Manipulacje wyborcze" Waldemar Wojtasik.  

 Manipulacja wyborcą

Nie zdajemy sobie w ogóle sprawy z tego, że jesteśmy manipulowani. Ba, gdy ktoś nam o tym mówi odpowiadamy sobie w duszy: "ja manipulowany?" Nie, nikt mnie nie jest w stanie zmanipulować". A jednak... Manipulację należy rozumieć jako przyjmowanie danego poglądu w sytuacji, w której nie mamy świadomości, iż został on nam narzucony.  W psychologi popularny jest system NLP. NLP to skrót od angielskich słów „neuro-linguistic programming”, co oznacza programowanie neurolingwistyczne. W praktyce to techniki pomagające w prowadzeniu skutecznej komunikacji z odbiorcami. Zupełnie inny, oparty na "otworzeniu się" i "mówienia tylko prawdy" system stworzył Piotr Tymochowicz i nazwał go  "Komunikat Otwarty" i włączył do ogólnego projektu qlogos.

 Wiemy już, że istnieją różne typy manipulacji w polityce. Zbigniew Przybyłek w pracy " Manipulacje jako element kultury politycznej " podaje: "wyróżniamy manipulacje medialne, sondażowe (celowo nierzetelne interpretowanie danych), wizerunkowe – np. kreowanie polityka na łagodnego przed wyborami lub ośmieszanie polityka z przeciwnej opcji poprzez pokazywanie tylko kompromitujących go materiałów, wyborcze – np. skłamanie kandydata przed wyborami (choć w opinii części badaczy kłamstwo wykracza poza granice manipulacji), informacyjne – np. zatajenie jakichś danych czy manipulacje prawne – np. stanowienie korzystnych przepisów dla ustanawiającego lub jego znajomych, czy rodziny.

Inną, sekwencyjną techniką manipulacji nazywaną „drzwiami w twarz” jest to, gdy najpierw wystosowujemy większą prośbę i spotykamy się z odmową, a następnie wystosowujemy prośbę „mniejszą”, czyli cel jaki chcemy osiągnąć. Np. znajomy polityk prosi o zebranie 40 podpisów pod jego kandydaturą, a dana osoba nie ma ochoty tego robić. W tej sytuacji polityk prosi, by zebrać ich 10 (dał „prezent” w postaci 30 podpisów mniej do zebrania) i otrzymuje on zgodę na zebranie tej mniejszej liczby podpisów. Jeszcze inną metodą manipulacji jest stosowanie cytatów. Polega ona na przytaczaniu słów np. osób które nie istnieją. 

Wyniki badań opinii publicznej są tak atrakcyjnym tematem – stając się dla redakcji podstawą do kreowania „newsów”, jak i późniejszych ich analiz, prognoz i debat.

W ten sposób kształtowane są poglądy Polaków. Tak tworzy się „opinia publiczna”, rozumiana jako „wypowiedzi ludzi na tematy, o których nie mają zielonego pojęcia, a ich sądy opierają się na tym, czego dowiedzą się z mediów”. Te opinie powtarzają oni ankieterom. Opracowywane są wyniki… Koło się zamyka.

 

 

Czytaj też

Polska 2025: frustracja zamiast idei, gniew zamiast programu

eWok, za gazeta.pl/ - 29 Maj 2025 godz. 11:53
W polityce nie chodzi już o poglądy, tylko o pozycję – mówi Łukasz Pawłowski, szef Ogólnopolskiej Grupy Badawczej, w rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim opublikowanej na portalu Gazeta.pl. Jego diagnoza? Polską polityką rządzi już nie konflikt prawica-lewica, lecz znacznie głębszy podział: góra kontra dół. I właśnie ten podział może przetasować dotychczasowy układ sił. Warszawa, Kraków, elity i TVN – czyli establishment po polsku   W rozmowie, która bardziej przypomina wiwisekcję nastrojów społecznych niż klasyczny wywiad polityczny, Pawłowski wskazuje, że w wyborach nie wygrywa już program, ale emocja. A najpotężniejszą emocją jest gniew – skierowany przeciwko elitom, instytucjom i układom. Rafał Trzaskowski – symbol sukcesu, wielkiego miasta i medialnego uwielbienia – staje się dla części wyborców uosobieniem „góry”, która ich blokuje.   Dla wielu to nie Trzaskowski jest problemem, tylko wszystko, co sobą reprezentuje: układy, niedostępne awanse, kariery po znajomości. „Wygrana Trzaskowskiego oznacza, że znów wygra tamta strona, która nas przez lata blokowała” – mówi Pawłowski. I dodaje, że ta frustracja nie jest nowa. Ona się kumulowała przez lata i właśnie teraz zaczyna wylewać się z politycznych brzegów.   Mentzen, Zandberg, Braun – czyli nowi gracze konfliktu „góra–dół”  Zaskakujące? Tylko pozornie. Pawłowski zauważa, że wyborcy przerzucają się między Mentzenem a Zandbergiem nie dlatego, że nagle zmieniają poglądy, ale dlatego, że szukają kogoś, kto ich reprezentuje przeciwko „górze”. Mentzen i Zandberg – mimo różnych światopoglądów – mówią w zasadzie tym samym językiem buntu. Jeszcze bardziej dobitnym przykładem tej fali jest wynik Grzegorza Brauna. Dla Pawłowskiego to krzyk rozpaczy: „Nie wierzę nikomu, głosuję na gościa, który wszystko spali”. Gdy głosy frustracji są ignorowane, sięgają po najbardziej radykalne środki – i to nie jest objaw politycznego ekstremizmu, ale społecznego wrzenia.   Latynosi Platformy, czyli dlaczego słoiki nie zagłosowały  Wyjątkowo trafne jest też pojęcie „Latynosów Platformy” – określenie Pawłowskiego dla tych, którzy przeprowadzili się do dużych miast i przez lata próbowali się w nich urządzić. Pracowali więcej, robili więcej, a jednak pozostali na marginesie miejskich układów. Mieli być awansem dla Polski – są rozczarowaniem i niedowierzaniem. „Zrobieni w konia”, jak mówi Pawłowski. To właśnie ta grupa – dotąd wierna Platformie – odwraca się plecami.   Polityka bez oferty – czyli co dalej?  Zdaniem Pawłowskiego największym błędem elit – politycznych i medialnych – jest unikanie rozmowy o nierównościach. Liberalne partie nie mają dziś dla ludzi realnej oferty. Zielona wyspa i druga Irlandia już nie wystarczą. To, co działało kiedyś – nadzieja na Unię, NATO, zachód – dziś już nie działa. Trzeba czegoś nowego. I to nie programów socjalnych, tylko poczucia, że każdy ma szansę.  Polska polityka, jak wskazuje Pawłowski, przypomina teraz teatr dwóch wypalonych aktorów – PiS i PO – którzy krzyczą do pustej widowni. A widownia coraz głośniej domaga się nowego scenariusza. Czy dostanie go od Zandberga? Od Brauna? Od kogoś nowego? To pytanie, na które nie ma jeszcze odpowiedzi – ale odpowiedź będzie miała ogromne znaczenie dla przyszłości całej sceny politycznej.   Komentarz: To wywiad, który nie tylko tłumaczy bieżącą kampanię prezydencką, ale pozwala zobaczyć szerszy kontekst – społeczny i emocjonalny. Jeśli myśleliśmy, że polityka to starcie programów – byliśmy w błędzie. Dziś to starcie emocji. I to bardzo gorących.

Piotr Tymochowicz: Dobra wiadomość to tylko zła wiadomość

Film Artur Kukliński - 20 Marca 2024 godz. 10:27
- Jeżeli obecny prezydent Koszalina ma poparcie nieco ponad 30% to w żargonie mówimy, że wiatr zmian wieje na 70 punktów. Tu jednak występuje ciekawa asymetria - twierdzi w specjalnie udzielonej nam rozmowie Piotr Tymochowicz, autorytet sceny politycznej, fizyk kwantowy, twórca Komunikatu Otwartego. - W badaniach statystycznych nie ma pełnej symetrii. Bowiem gdyby ta liczba punktów wiatru zmiany liczyła nie 70, a 30 punktów to niemal ze stuprocentową pewnością byśmy mogli powiedzieć: prezydent się nie zmieni. My mamy odwrotną sytuację, mamy aż 2/3 sygnałów, że ludzie chcą zmiany to nie ma pewności dokonania tej zmiany. Możemy tylko mówić o dużym prawdopodobieństwie, że się zmiana dokona, ale pewności nie ma - wyjaśnia ekspert.  - Jestem przerażony tym jak socjologowie czy psychologowie analizują sondaże. Jak nie potrafią odróżnić błędu statystycznego od fluktuacji. Jak nic nie wiedzą o odchyleniu strukturalnym lub przekroju czynnym ani o dylemacie Oppenheimera.  - stwierdza Tymochowicz,  - Dobra wiadomość to tylko zła wiadomość. To co nas pbudza do działania, to co uruchamia w nas imperatywy psychologiczne wewnętrzne to niestety złe rzecze. To głosowanie przeciwko czemuś To złe emocje napędzane wyborcóew, a nie pozytywy zapewnia.