Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

Zwłoki noworodka na śmietniku

Autor Ala 10 Maj 2016 godz. 7:53
Na terenie sianowskiej sortowni odpadów znaleziono ciało noworodka.

Zwłoki noworodka odnalazł pracownik dokonujący na pasie transmisyjnym segregacji odpadów. Wiadomo, że był to chłopiec. Nie wiadomo jednak nic więcej na temat przyczyn i okoliczności tej tragedii. Obecnie prokuratura i policja ustalają przyczyny śmierci noworodka

 

Czytaj też

Aborcja: wolność kobiet do podejmowania decyzji

Robert Kuliński - 6 Kwietnia 2016 godz. 17:24
Znów zostaliśmy podzieleni. Tym razem chodzi o aborcję. Z jednej strony episkopat opowiada się za ochroną życia od samego poczęcia, z drugiej wielki społeczny sprzeciw wobec opresyjnego projektu ustawy. Według propozycji kobiety nie miałyby możliwości przerwania ciąży w żadnym wypadku. Prawo miałoby chronić przede wszystkim dziecko, więc jeśli nawet zdarzy się ciąża pozamaciczana, co wiąże się wielkim niebezpieczeństwem dla matki, to i tak kobieta nie mogłaby ratować siebie. Ofiary gwałtu, czy ciężka choroba płodu nie miałby żadnego znaczenia. Zakaz aborcji według projektu ustawy jest bezwzględny.   - Jako obywatelka Polski, kobieta, matka i edukator seksualny sprzeciwiam się wszelkim planom zaostrzenia przepisów dotyczących aborcji – mówi Małgorzata Chyła. - Prawo, które obowiązuje dzisiaj jest wystarczające. Nie może być tak, że kobieta, która została zgwałcona nie będzie mieć prawa do aborcji. Dotyczy to także kobiet mogących urodzić dziecko z bardzo poważnymi deficytami rozwojowymi lub tych, których zdrowie a nawet życie na skutek zajścia w ciążę jest zagrożone.   Kwestia badań prenatalnych to osobny rozdział. Zarówno Kościół, jak i nowy projekt ustawy wyklucza ich funkcjonowanie. Powodem ma być rzekome narażenie kobiety na poronienie.   - Znam przypadki, kiedy istniało zagrożenie, że dziecko urodzi się z poważną chorobą genetyczną. Nie zawsze lekarze z małych miejscowości kierowali kobiety, mające już chore dzieci, na badania prenatalne. Dla mnie to jest niedopuszczalne, żeby w XXI wieku kobieta nie mogła zbadać, czy dziecko rozwija się prawidłowo. Żeby nie miała możliwości podjęcia decyzji, czy będzie w stanie urodzić i wychowywać np. kolejne chore dziecko – dodaje wzburzona Chyła. - To jest bardzo trudna sytuacja, bo oprócz zapewnienia warunków bytowych, trzeba liczyć się z innymi bardzo poważnymi przeszkodami np. ze stałą rehabilitacją, która jest kosztowna. To jest kolejny absurd, że majstruje się przy prawie aborcyjnym, a nie pomaga się rodzicom dzieci niepełnosprawnych. Często rodziny te zmuszone są do zakładania fundacji lub stowarzyszeń, żeby jakoś sobie radzić z trudami codzienności i rehabilitacji – kończy wątek.     Powodów ogólnopolskiego sprzeciwu jest wiele, jednak najważniejszy to groźba autorytarnego wprowadzenia prawa opresyjnego. Niektórym osobom niestety niedzielne protesty kojarzą się z „pospolitym ruszeniem feministek”, a w tym prześmiewczym tonie zapomina się o sednie sprawy.    - Moim zdaniem decyzję o dokonaniu lub niedokonaniu aborcji, powinna podejmować kobieta, a nie panowie w garniturach, a już tym bardziej nie kler. Skoro Polska w ponad 90% jest katolicka, to nie rozumiem, dlaczego temat aborcji wciąż jest poruszany. Katolicy przecież wiedzą jak się zachować i jakich norm mają przestrzegać. Nie jest do tego potrzebne restrykcyjne prawo. Nie popieram złagodzenia przepisów do stanu, kiedy każda z kobiet o każdej porze dnia i nocy będzie mogła poddać się zabiegowi – wtrąca na koniec Małgorzata Chyła. - Ale badania prenatalne, czy możliwość decydowania o sobie w dramatycznych sytuacjach życiowych, w państwie prawa powinny być zapewnione . Szkoda, że po raz kolejny wraca temat aborcji, a zupełnie zapomniano o rzetelnej edukacji seksualnej!   Duchowni stoją na straży życia i wspierają zapisy restrykcyjnego projektu ustawy. Czy jednak przedstawiciele Kościoła powinni w ogóle zabierać głos w sprawie konstruowania prawa?    - Trzeba zauważyć przenikanie się życia społecznego i nazwijmy to kościelnego – wyjaśnia ks. dr Krzysztof Gorczyński, wykładowca Wyższego Seminarium Duchownego w Koszalinie. - Nie jest tak, że Episkopat chce rządzić, czy ustanawiać prawa albo dyktować jakie powinny one być. Jednak nie zawsze wszystko da się oddzielić. Jeżeli bronimy wartości tak podstawowej jak ludzkie życie - do czego Kościół nawołuje w swoim ostatnim oświadczeniu - to musimy się zgodzić, że nie jest to tylko kwestia wiary i wiernych. Ustawa aborcyjna naturalnie staje się sprawą społeczną, a także polityczną, ale inaczej się nie da. Proszę nie mieć za złe Kościołowi, że się miesza w te sprawy. Nie wynika to z tego, że chce się mieszać, ale dlatego, że powód jest niezmiernie ważny.     Wile środowisk spiera się o to, kiedy naprawdę zaczyna się życie. Radykalni propagatozy ruchu "Pro - choice" potrafią zarodek nazywać innymi biologicznymi terminami, typu „zygota”, czy po prostu zbiór komórek. We wszystkim chyba potrzebny jest umiar, bo nie można zaprzeczyć, że z tych zygot nie rozwinie się nic innego, jak człowiek. Stanowisko Kościoła jest oczywiście dużo bardziej sprecyzowane.   - Jako chrześcijanie wyznajemy wartość życia ludzkiego. Za całą naszą wiarą i doktryną idzie też uznanie, że życie zaczyna się od samego początku. W tym momencie można właściwie uznać, że dyskusja się kończy, bo trudno odmawiać jakiejkolwiek istocie ludzkiej prawa do życia. Do tej pory z jakichś przyczyn sankcjonowano zabijanie ludzi – bo tak należy nazwać aborcję - to oznacza, że mamy prawo kiepskiej jakości. Jest to sytuacja, która nigdy nie powinna była zaistnieć – tłumaczy ks. dr Gorczyński. - Potrzeba jest jednak czegoś więcej niż prawo. Musimy pracować nad społeczeństwem, aby to poszanowanie życia ludzkiego było czymś niepodważalnym.     OD AUTORA   Dwie różne opinie, można wręcz rzec, że dwa światy. To sytuacja, która od zawsze pojawia się przy temacie aborcji. Dyskusja, tym razem nawet na ulicach polskich miast, tradycyjnie wywołała wiele emocji. Ciekaw jestem czemu ma służyć ta zawierucha? Czyżby to kolejna „zasłona dymna”? Jeśli tak, to co tym razem ma przykryć? Znużony jestem tego typu przepychankami na wartości, bo skrajność z każdej strony zawsze kogoś pokrzywdzi. Natomiast dywagacje natury filozoficznej z reguły nigdy nie znajdują prostego rozwiązania. Dlatego dość o tym.   Dla mnie ostatnie wydarzenia wokół projektu ustawy pokazały wielką, hiperglobalną porażkę Kościoła Katolickiego. Ponad 2 tys. lat nauczania o życiu, jego wartości jako daru od Boga. Piętnowanie samobójców i oczywiście zakaz usuwania ciąży, bez względu na przyczyny oraz skutki. Aborcja jako zabójstwo itp. Okazuje się, że dwa tysiąclecia nie wystarczyły. Ludzkość dalej plugawi swoje oblicze i grzeszy do granic możliwości. Cóż w takim wypadku robić? Skoro kazania z ambony nie skutkują - należy wprowadzić wyznaniowe prawo i w taki sposób wymusić posłuszeństwo wobec tradycji religijnej panującej nam przez ostatnie 2 tys. lat.   Moim zdaniem to jest największy wstyd dla duchownych, bo wymagając wiary, sami nie wierzą w swoich wyznawców, a przy okazji zmuszają niewierzących do życia pod dyktando niechcianej religii. Oczywiście to wszystko się dzieje pod sztandarem ochrony życia. Natomiast historię Kościoła Katolickiego przepełniają hektolitry krwi – tak dla przypomnienia - przelanej w obronie życia.

Dziecko w oknie życia w Koszalinie

Ekoszalin za Radio Koszalin - 3 Stycznia 2016 godz. 16:17
Dzisiaj w oknie życia znaleziono noworodka. Ktoś w środku mroźnej nocy zostawił noworodka. Dziecko nie miało zawiązanej pępowiny, owinięte w bluzę osoby dorosłej, zostało znalezione przed godziną 2 dzisiejszej nocy. Koszalińskie okno życia działa przy Domu Samotnej Matki od 2009 roku. Inne funkcjonują jeszcze w Szczecinie i Stargardzie. Dzisiejszej nocy zostało wykorzystane po raz pierwszy. Chłopiec znaleziony w oknie życia co najmniej kilka tygodni spędzi w koszalińskim szpitalu. O jego losie zdecyduje sąd rodzinny. Jeśli jego matka się nie zgłosi, najprawdopodobniej dziecko trafi do adopcji.

Koszty in vitro w Polsce

ekoszalin za Centrum Prasowe PAP, fot. obgyn.mcw.edu - 8 Listopada 2015 godz. 5:53
uży krok do przodu albo otwarcie wrót do piekieł - takie są opinie o obowiązującej od 1 listopada br. ustawie o leczeniu niepłodności. Eksperci i lekarze mówią, że pacjenci obawiają się, czy w Polsce w ogóle będzie można dokonywać zapłodnienia pozaustrojowego. Na program "Leczenie niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego w latach 2013-2016" przeznaczono w 2015 roku 85 milionów 900 tysięcy - informuje Ministerstwo Zdrowia. Z ostatnich danych o realizacji programu wynika, że zarejestrowano 21 846 par, spośród których zakwalifikowano już 17 805 par, a 17 016 par jest w trakcie procedury leczenia niepłodności metodą pozaustrojową . Niespełna trzy tysiące par jest jeszcze przed kwalifikacją.    "Od 2013 roku na cały program wydano około 264 milionów złotych, a  dzięki rządowemu programowi urodziło się do tej pory ponad 3 200 dzieci" - mówił podczas debaty w redakcji dziennika „Rzeczpospolita" Igor Radziewicz-Winnicki, wiceminister zdrowia, jeden z twórców ustawy dotyczącej in vitro.   Przypomniał przy okazji o zniesieniu bariery ekonomicznej poprzez refundację leków stosowanych do stymulacji. "Leki, które kosztowały od pięciu do dziesięciu tysięcy złotych, kosztują od lipca 2014 roku najwyżej dwa tysiące złotych. Do większości z nich pacjenci dopłacają od kilkudziesięciu do kilkuset złotych" - podkreślił.   Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że na substancje czynne stosowane w metodzie zapłodnienia pozaustrojowego wydano od lipca do końca grudnia 2014 roku ponad 24 miliony złotych, a od stycznia do maja 2015 roku prawie 26 milionów złotych.    Wiceminister poinformował, że na nowy program - na lata od połowy 2016 roku do 2019 - obecny rząd zaplanował w budżecie ponad 304 mln złotych. Jak dodał "pary, które nie potrafią wytworzyć zarodka, nie mogły być leczone w programie rządowym, natomiast w tym nowym będą mogły być leczone, o ile będzie on refundowany".   "Państwo daje pieniądze na diagnostykę podstawową oraz obrazową związaną z niepłodnością. Refundacji podlega także operacyjne leczenie chorób powodujących niepłodność. Natomiast jeżeli chodzi o procedury wspomaganego rozrodu, to refundacja, poza obecnym programem rządowym, jest właściwie zerowa" - mówi dr Robert Gizler, specjalista ginekolog i położnik, konsultant ds. jakości medycznej w klinikach leczenia niepłodności InviMed.   Z jego doświadczeń wynika, że zestaw podstawowych badań niepodlegających refundacji, potrzebnych do przeprowadzenia procedury in vitro kosztuje niepłodną parę od siedmiuset do tysiąca ośmiuset złotych. Kolejne wydatki są związane z lekami do stymulacji, które przed dopisaniem na listy refundacyjne kosztowały od 2,5 tys. złotych do 5-6 tys. złotych, a teraz nawet do zaledwie 300 złotych.   "Pary, które nie korzystają z programu refundacji muszą mieć jeszcze pieniądze na samą procedurę in vitro, która kosztuje przeciętnie od 5,5 tys. do 9 tys. złotych" - wylicza dr Gizler, biorąc pod uwagę wszystkie procedury związane z in vitro oraz pochodne, czyli począwszy od zabiegu punkcji, znieczulenia poprzez etap embriologiczny, do podania zarodków i mrożenia ewentualnych zarodków nadliczbowych.   Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że nie prowadzi takich analiz dotyczących wartości rynku in vitro w Polsce, „zwłaszcza, że nie posiada informacji dotyczących komercyjnej działalności podmiotów udzielających świadczeń w zakresie leczenia niepłodności metodą pozaustrojową".   Analizy i szacunki przeprowadziła natomiast firma badawczo-konsultingowa PMR. W marcu 2015 roku PMR opublikowała raport, z którego wynika, że rynek ten osiągnął wartość 283 milionów złotych w 2014 roku. Na tę kwotę złożyła się wartość świadczeń refundowanych z budżetu państwa oraz finansowanych z prywatnych portfeli pacjentów. Prognozy PMR zakładały około 20-procentowy wzrost wartości rocznie, jednak eksperci ocenili, że kontynuacja refundacji in vitro po 2016 roku nie jest pewna i zależy przede wszystkim od uwarunkowań politycznych.

Dzięki rządowemu programowi finansowania in vitro urodziło się już ponad 3200 dzieci

ekoszalin za premier.gov.pl, fot. M. Śmiarowski/KPRM - 12 Października 2015 godz. 7:54
Rządowy program in vitro to wielki triumf zdrowego rozsądku nad fanatyzmem” – podkreślała premier Ewa Kopacz. Niedawno szefowa rządu spotkała się w Ministerstwie Zdrowia z przedstawicielami placówek prowadzących leczenie metodą in vitro. Tematem rozmów było wdrażanie przepisów ustawy o leczeniu bezpłodności. Realizacja szeroko pojętej polityki prorodzinnej to również możliwość dania czegoś tym ludziom, dla których natura nie była tak przychylna i nie pozwoliła mieć własnych dzieci. Ta metoda dzisiaj pozwala dawać to szczęście, na które niekiedy tak wiele lat czekają – zaznaczyła premier Ewa Kopacz. Dodała przy tym, że dzięki rządowemu programowi urodziło się już 3 281 dzieci. Par, które zgłosiły się do procedury in vitro jest ponad 22 tys. Wiem, że teraz w czynnym programie uczestniczy ponad 16 tys. par – mówiła szefowa rządu.Obok premier Ewy Kopacz w konferencji w siedzibie resortu zdrowia uczestniczył też współtwórca rządowego programu in vitro, prof. dr. hab. n. med. Waldemar Kuczyński. Doktor Kuczyński zaznaczył, że efekty dwuletniej aktywności programu to wielki sukces. Wyniki obiektywne są niezwykle zadawalające i stawiają nas w czołówce Europy – przekonywał. Ponadto program in vitro umożliwił zorientowanie się w skali problemu leczenia bezpłodności oraz pozwolił dostrzec jak duży jest przekrój osób potrzebujących pomocy. Premier Ewa Kopacz i prof. Waldemar Kuczyński zapewnili, że rządowy program in vitro będzie kontynuowany. Na ten cel rząd przeznaczy ponad 300 mln zł.   Rządowy program in vitro Program „Leczenie Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego na lata 2013-2016” zapewnia równy dostęp i możliwość skorzystania z procedury in vitro parom, u których stwierdzono niepłodność kobiety lub mężczyzny, a wyczerpały się inne możliwości jej leczenia. Obecnie prowadzi go 30 placówek w 14 województwach. Na realizację programu rząd przeznaczył 247 mln zł.

Jamno: znaleziono zwłoki noworodka

Robert Kuliński/ fot. www.mwik.koszalin.pl - 24 Sierpnia 2015 godz. 15:36
Pracownik oczyszczalni ścieków w Jamnie znalazł zwłoki noworodka. Prokurator i policja prowadzą dochodzenie. Według informacji policji pracownik Miejskich Wodociągów i Kanalizacji, podczas rutynowego segregowania odpadów około godziny 14:00 natrafił na zwłoki noworodka. Nie są znane szczegóły. Ciało chłopca zostanie poddane sekcji w celu ustalenia przyczyny śmierci i w jak długim czasie od narodzin nastąpił zgon.   Obecnie na terenie  oczyszczalni przy ul. Filtrowej trwają oględziny miejsca makabrycznego odkrycia oraz przesłuchania świadków. Szczegóły poznamy po sekcji zwłok. Jak  dowiedzieliśmy  się od rzecznika Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie, nie ma na razie żadnych podejrzanych.    

Śmierć noworodka: policja prosi o pomoc

ekoszalin za podlaska.policja.gov.pl, fot. podlaska.policja.gov.pl - 13 Sierpnia 2015 godz. 18:21
Być może ktoś rozpozna przedmioty, w które owinięte było ciało noworodka odnalezionego w minioną sobotę w leśnym stawie w gminie Piątnica koło Łomży. Każdy sygnał w tej sprawie może być bardzo ważny w wyjaśnieniu okoliczności śmierci dziecka i dotarciu do osób mogących mieć związek z jego porzuceniem. Prosimy o pomoc w tej sprawie. Policjanci z Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku wyjaśniają okoliczności śmierci noworodka. W minioną sobotę (8 sierpnia 2015 r.) w leśnym stawie w gminie Piątnica koło Łomży odnalezione zostało porzucone przez dotychczas nieustalone osoby ciało noworodka. Chłopczyk odnaleziony został w szmacianym zawiniątku. Prowadzone dotychczas w tej sprawie intensywne czynności policyjne pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Łomży nie doprowadziły śledczych do ustalenia tożsamości dziecka ani jego rodziców jak również ewentualnych osób mogących mieć związek z porzuceniem noworodka. Na tym etapie postępowania niewykluczonym jest, że mogły być to osoby nie tylko pochodzące z Podlasia, ale również przyjezdne z innych części kraju. Istotną dla wyjaśnienia tej sprawy może być każda informacja, a przede wszystkim dotycząca zabezpieczonych na miejscu zdarzenia przedmiotów (kocyk, ręcznik, plecak), w które dziecko było owinięte. Publikując ich fotografie mamy nadzieję, że być może ktoś je rozpozna. Prosimy o pomoc w tej sprawie Prosimy wszystkie osoby, które mogą pomóc w ustaleniu właścicieli tych przedmiotów o kontakt z prowadzącą postępowanie w tej sprawie  Komendą Wojewódzką Policji w Białymstoku tel. /85/ 670 23 05, lub też z najbliższą jednostką Policji – tel. 997 lub 112.