Nie będzie to przesada jeśli wieczór określi się mianem swoistej fety ku czci muzyki niezależnej. „Farmaceutyczny patronat” gwarantował, że miłośnicy nietypowego grania stawią się w klubie liczną reprezentacją. Tę okazję do zaprezentowania swojej twórczości osłuchanemu audytorium, świetnie
wykorzystali muzycy słupskiej formacji Balck Balloon oraz koszalińska grupa Whoiswho. Obydwa zespoły zagrały wyśmienicie.
Black Balloon to kwartet o bardzo klasycznym instrumentarium, czyli: gitara, bas i perkusja. Całości dopełnia wokalistka Klaudia Janus. Jej umiejętności i czarna barwa głosu, doskonale pasowały do repertuaru zespołu. Choć na pierwszy „rzut ucha” kompozycje słupszczan to standardowy rock, nie można kwartetowi odmówić uroku. Zagłębiając się w kolejne utwory, można było wyłapać odwołania do przestarzałej etykiety college rock i mocne wpływy grunge'u, kojarzące
się z wczesnymi dokonaniami Pearl Jam. Muzyczną mieszankę dopięła niewinność i lekkość The Breeders, jak i zbluesowane dodatki. Balck Baloon, co rzadko się zdarza na scenie rockowej obecnie, ma swój niepowtarzalny charakter. Bardzo przyjemne granie w sam raz na rozpoczęcie wieczoru.
Następnie scene przeją koszaliński skład Whoiswho. Jednak przed występem udało się nam dowiedzieć na jakim etapie są prace nad debiutem fonograficznym zespołu - Powoli spływa nam materiał z miksu – mówi Dominik Chłopecki, gitarzysta zespołu. - Z efektów jesteśmy bardzo zadowoleni. Myślę, że
już pod koniec miesiąca uda man się zamknąć ten etap i w listopadzie płyta, jako nośnik fizyczny, zacznie nabierać bardzo konkretnych kształtów.
Nasze chłopaki mają już bardzo rozbudowane plany koncertowe - Będziemy mieli okazję zagrać w „Stolycy”, Trójmieście, może uda się wystapić po drodze w Olsztynie – informuje Aleksander Pelc basista i wokalista Whoiswho. - Być może, jak wszystkie znaki na niebie ułożą się w pozytywny symbol energii kosmicznej, to uda nam się nawet zagrać w Połczynie – dowcipnie wtrąca Chłopecki.
Trzeba przyznać, że muzycy pokazali się publice, która w większości słyszała kwartet po raz pierwszy, z najlepszej strony. Koncert rozpoczął się od popowego wstępu, aby z czasem otoczyć słuchaczy nutą niepokoju, z której wybijał post punkowy pazur. Zespół Whoiswho pomimo drobnych problemów technicznych, zabrzmiał na scenie przy ul. Piastowskiej bardzo drapieżnie i dużo bardziej potężnie niż ostatnim razem. Publiczność chciała więcej i dostała cover utworu z repertuaru 1984 pt. „Komisariat”.
Po świetnie przyjętym występie koszalinian, przyszedł czas na legendarną Aptekę, jednak Jędrzej „Kodym” Kodymowski nie zgadza się takim określeniem swojego zespołu, który na scenie działa już ponad 30 lat. - Nie czuję się legendą. Co to właściwie znaczy? Legenda to określenie, które funkcjonuje w sferze nierealnej, a Apteka jest jak najbardziej realnym zespołem, który wciąż koncertuje i ma się świetnie.
Trzeba zaznaczyć, że przez Aptekę przewinęło się wielu muzyków. Zapytaliśmy z czego to wynika? - Po pierwsze ludzie się zmieniają. Kiedy to następuje zmienia się też charakter muzyki – wyjaśnia „Kodym”. - Z drugiej strony można powiedzieć, że jestem wampirem energetycznym i wysysam energię z ludzi, których biorę do zespołu. Niektórzy grają dalej, inni nie mają już na to siły – kwituje z uśmiechem.
Obecnie skład zespołu zasilają: Kamila Bilińska basistka, która gra także w Balck Baloon oraz Karol Kropiewski, perkusista znany w regionie z występów w
zespole Maczku Paczke.
Pierwsze dźwięki charakterystycznego brzmienia Apteki poderwały słuchaczy pod scenę i tak już zostało do końca. „Synteza” , „Jezu!” , „Choroba”, „Wiesz, rozumiesz”, czy „Fast food” to pieśni, które stały się kanonem, dlatego wielu zgromadzonych w Kawałku wyśpiewywało kolejne wersy wraz z liderem grupy. Oj działo się, tym bardziej, że zespół jest w doskonałej formie i zabrzmiał nad wyraz potężnie.