Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

Rowerem na czerwonym świetle. Tak, ale tylko w Paryżu!

Autor ArtRut za transport-publiczny.pl, fot. transport-publiczny.pl 21 Lipca 2015 godz. 5:48
W czasie, gdy koszalinianie toczą dyskusję z urzędnikami o sens montażu sekundników na skrzyżowaniach, paryżanie legalizują przejazd rowerzystów na czerwonym świetle...
Od 1 lipca paryscy cykliści mogą traktować czerwone światło jako równoważnik znaku „ustąp pierwszeństwa przejazdu”. Wprowadzono również kilka rowerowych zmian w przepisach na poziomie ogólnokrajowym - informuje portal transport-publiczny.pl.

W stolicy Francji od dwóch lat trwał eksperyment polegający na umożliwieniu rowerzystom przejeżdżania na czerwonym świetle (oczywiście, po uprzednim upewnieniu się, że mogą bezpiecznie pokonać skrzyżowanie). Czerwone światło pełniło rolę znaku „ustąp pierwszeństwa przejazdu”; oczekiwanie na sygnał zielony było wymagane jedynie w przypadku cyklistów skręcających w lewo.

Rozsądek ponad dogmat

Projekt zaczęto realizować w jednej z północnych dzielnic Paryża. Z czasem rozszerzono go na całe miasto. Mimo wielu kontrowersji oraz obaw o spadek bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego, zalegalizowanie praktyki przejeżdżania rowerem na czerwonym świetle nie spowodowało wzrostu liczby wypadków. Pozwoliło za to w pełni wykorzystać zalety roweru jako środka transportu, oszczędzając mieszkańcom czasu oraz energii traconej na skrzyżowaniach.

- Bezpieczna praktyka zaobserwowana w terenie została usankcjonowana w przepisach. To odwrotność sytuacji, gdy nieżyciowe prawo wymusza niepraktyczne zachowania niechronionych uczestników ruchu, na przykład oczekiwanie przez pieszych na zielone światło w momencie, gdy jezdnia jest całkowicie pusta – komentuje Olivier Schneider, prezes Francuskiej Federacji Użytkowników Rowerów. 

A u nas?

U nas urzędnik tłumaczy, że znak zakaz zawracania na skrzyżowaniu musi być, bo sygnalizacja świetlna "dzisiaj działa oczywiście jako czterofazowa ale np. za miesiąc może już działać inaczej i wtedy zawracanie może okazać się relacją kolizyjną". Panie urzędniku: znak też można odkręcić i przykręcić! 

Poprzedni artykuł

Czytaj też

Sekundniki w Budżecie Obywatelskim

Robert Kuliński - 19 Lipca 2015 godz. 22:53
Dyskusja dotycząca wprowadzenia na koszalińskich skrzyżowaniach sekundników trwa. Opinia Miejskiego Inżyniera Ruchu nie jest entuzjastyczna, ale obywatele wzięli sprawy w swoje ręce. Jakub Kowalik, Bartosz Lisaj i Paweł Mondroń złożyli projekt zgłaszający potrzebę zamontowania urządzeń na sześciu skrzyżowaniach w naszym mieście. Został on zarejestrowany i przyjęty do pierwszego etapu weryfikacji Budżetu Obywatelskiego. Inwestycja nie przekroczy kwoty 50 tys. zł. Zapraszamy do lektury rozmowy z dwoma reprezentantami nieformalnej grupy obywatelskiej na rzecz sekundników. Rozmawia Robert Kuliński.  Jak doszło do waszego spotkania? Ponoć wasza znajomość rozpoczęła się dopiero dzięki Budżetowi Obywatelskiemu. Bartosz Lisaj: Nie znaliśmy się wcześniej. Można powiedzieć, że to ratusz nas połączył. Każdy z nas, zupełnie niezależnie złożył swój osobny projekt, dotyczący właśnie czasomierzy na koszalińskich skrzyżowaniach. Bardzo szybko odezwał się do nas sekretarz miasta z propozycją, abyśmy przedstawili jeden wspólny projekt. Po spotkaniu uznaliśmy, że co trzy głowy, to nie jedna i projekt obecnie jest złożony, jako inicjatywa nas trzech.     Paweł Mondroń: Nasze projekty nie różniły się znacznie. Zebraliśmy wszystkie elementy w jedną całość.Dlaczego waszym zdaniem sekundniki są potrzebne? PM: Głównym powodem, dla którego chcemy, aby czasomierze pojawiły się w Koszalinie, to poprawa bezpieczeństwa na skrzyżowaniach. Żeby nie było sytuacji, że ktoś wjeżdża  na czerwonym świetle. Usprawni to także płynność ruchu.BL: Chodzi po prostu o rzetelną informację dla kierowców  o tym, kiedy zmieni się światło. Pozwoli to na bezpieczniejsze poruszanie się, gdyż kierujący pojazdem będzie wiedział kiedy zwolnić, a kiedy przyśpieszyć. Zmniejszy to ryzyko na drodze. To ważna wiedza, bo kierowca powinien wiedzieć, czy zdąży, czy nie zdąży przejechać przez skrzyżowanie. Osobiście uważam, że będzie to też element dyscyplinujący kierowców, który wymusi kulturę jazdy. Nie obawiacie się, że sekundniki odliczające czas do zmiany światła, mogą mieć skutek odwrotny? Na przykład pirat drogowy, może potraktować trzy sekundy do czerwonego, jako wyzwanie i będzie chciał za wszelką cenę zdążyć? PM: Kto będzie chciał to i tak będzie się ścigał. Jak ktoś będzie chciał przejechać na czerwonym, to nic go nie zatrzyma. BL: To nam jedynie wyodrębni tych, którzy mają tendencje do przyśpieszania na skrzyżowaniach. Teraz de facto wszyscy jesteśmy zmuszeni do takiej jazdy. Patrząc obiektywnie, brak informacji o tym ile czasu zostało do zmiany światła, powoduje to, że w każdym budzi się myśl „a może jeszcze zdążę”.  PM: Są dwa niebezpieczne typy kierowców. Pierwszy to takie osoby, które kiedy widzą zielone światło, mając świadomość, że zaraz się zmieni - przyśpieszają. Natomiast drugi, to osoby, które zwalniają. Oba te przypadki są w równej mierze niebezpieczne. Montaż czasomierzy wykluczy wszelkie wątpliwości u kierujących pojazdami. Jednym z argumentów Miejskiego Inżyniera Ruchu przeciw sekundnikom, jest niekompatybilność urządzeń z systemem sygnalizacji ITS.  Was to nie przekonuje? PM: Rozmawiałem z przedstawicielami firm PKP Informatyka oraz Apco, czyli fachowcami w dziedzinie oprogramowania komunikacji drogowej. Według ich opinii, nie ma żadnych problemów z dostosowaniem czasomierzy do ITS. To jest tylko kwestia odpowiedniego interfejsu. Uwzględniliśmy to w naszym projekcie. BL: Tak naprawdę to czasomierze wspomagałyby jedynie system ITS. Rzetelnie informowałyby kierowców o tym, kiedy zmieni się światło. System ITS monitoruje ilość przejeżdżających samochodów. Potem oblicza dane i przystosowuje sygnalizację świetlną. Sekundniki  pokazywałyby tylko wynik działania. PM: Zastanawiam się, co może być niedobrego w urządzeniu, które poprawia poziom bezpieczeństwa na drodze? Rozumiem argumenty, że ktoś może przyśpieszać, czy nagle hamować, ale teraz też tak jest. Czyli waszym zdaniem sekundniki przyczynią się do zmniejszenia ilości wypadków. PM: Przede wszystkim chodzi o zmniejszenie kolizji, stłuczek i poważnych wypadków. To ma także drugą stronę medalu, czyli zmniejszenie tzw. kosztów społecznych. Pozwolę sobie przytoczyć słowa urzędnika, którego pan wspomniał. Koszt osoby rannej dla budżetu to 1,9 mln zł, a koszt śmiertelnej ofiary to 2,2 mln zł. To jest w istocie kolejny argument za tym, aby wprowadzić sekundniki, bo zmniejszą one ryzyko na drodze, czyli też wydatki państwa. BL: Pamiętajmy, że stres jest pierwszym elementem wypadków na drodze. Kierowca, który czuje się komfortowo, jeździ bezpieczniej. Pan Żuber stwierdził także, że sekundniki są nielegalne. Czyżby inne miasta w Polsce łamały prawo?PM: Pytałem urzędników, którzy stwierdzili, że nie są nielegalne, jedynie są nieujęte w ustawie. Znaczy to, że nie są zakazane, jednak Ministerstwo Infrastruktury pozostawiło decyzję marszałkom wojewódzkim. W naszym projekcie wymieniliśmy miasta, w których działają sekundniki, są to: Wrocław, Opole, Rzeszów, Zielona Góra, Wałbrzych, Szczecin, Olsztyn i Płock. Mieliście okazję jeździć po skrzyżowaniach z sekundnikami?PM: Tak, właśnie w Płocku, w którym jeździ się znakomicie. Trzeba zaznaczyć, że jest to miasto tak, jak Koszalin - tranzytowe. Sekundniki są zamontowane na skrzyżowaniach newralgicznych. Jeździłem tam przez okrągły rok i nigdy nie widziałem kierowcy, który by nagle przyśpieszył przed zmianą światła. Poza tym rozmawiałem z Komendantem Policji w Płocku, który potwierdził, że policjanci mają dużo mniej wezwań na skrzyżowania do kolizji, czy wypadku.  Przejdźmy do szczegółów. Gdzie według waszego projektu powinny pojawić się czasomierze?BL: Wybraliśmy największe skrzyżowania, czyli: Franciszkańskiej, Niepodległości i Al. Monte Cassino. Rondo u zbiegu Monte Cassiono i Armii Krajowej. Także skrzyżowania: Morskiej i Bohaterów Warszawy, Zwycięstwa - Armii Krajowej - Krakusa i Wandy,  Zwycięstwa  - Młyńska – 1 Maja. Przydało by się także przy ul. Gnieźnieńskiej, gdzie jest wylotówka na Poznań. Tam w sezonie korek jest sytuacją normalną. Budżet obywatelski to 1,5 mln zł na inwestycje wskazane przez mieszkańców. Ile będzie kosztować realizacja waszego projektu? PM: Jest to projekt nieprzekraczający 50 tys. zł. Uznaliśmy, że w pierwszej kolejności zasygnalizujemy potrzebę sekundników w Koszalinie. Jeżeli sprawdzą się na tych skrzyżowaniach, to będzie to znak dla władz, aby projekt rozwijać. Wyliczyliśmy koszt osiemnastu sekundników  na sumę 45 tys. zł. Po konsultacjach z firmami, które produkują tego typu urządzenia, uwzględniliśmy w tym  cenę samego czasomierza wraz z okablowaniem i oprogramowaniem oraz kosztami montażu. 50 tys. zł w odniesieniu do 1,5 mln, to nie jest duża suma, a podniesie poziomu bezpieczeństwa na naszych ulicach, nie powinno podlegać dyskusji. BL: Poza tym 50 tys. zł, to nie jest nawet koszt jednego wypadku z osobą ranną.   Jeśli projekt zostanie pozytywnie rozpatrzony przez Radę Budżetu, to planujecie jakąś akcję informacyjną?  A może już działacie na facebooku?PM: W pierwszej kolejności czekamy na weryfikację naszego projektu przez . Na posiedzeniu Rady przedstawimy naszą prezentację i mam nadzieję, że przekonamy wszystkich. Potem rozpoczniemy kampanię ulotową, czy plakatową.BL: Jakub Kowalik założył na Facebooku fanpage „Sekundniki na skrzyżowaniach w Koszalinie” (link - red.) , który cieszy się dużym zainteresowaniem. W ciągu jednego dnia zaliczył ponad tysiąc polubień. To dobrze rokuje. Życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę. 

Znienawidzony zakaz zawracania

Robert Kuliński - 16 Lipca 2015 godz. 15:23
Nasi czytelnicy, po niedawno opublikowanej rozmowie z Miejskim Inżynierem Ruchu, zwrócili uwagę na inny problem, niż potrzeba sekundników na koszalińskich skrzyżowaniach. Od lat w centrum miasta kierowcy narzekają na znienawidzony zakaz zawracania. Na skrzyżowaniu ulic Zwycięstwa, Krakusa i Wandy, jadąc w kierunku Szczecińskiej, po lewej stronie  widnieje znak, którego zmotoryzowani szczerze nie lubią. Nasi czytelnicy pytają, jakie jest uzasadnienie zakazu zawracania w kierunku centrum, skoro sygnalizacja świetlna działa na zasadzie tzw.  czterofazowej? Przekazaliśmy pytanie Miejskiemu Inżynierowi Ruchu i zastępcy dyrektora Zarządu Dróg Miejskich. - Zakaz zawracania stosuje się w miejscach, gdzie utrudnić to może ruch oraz przy małej szerokości wyspy dzielącej – wyjaśnia Michał Żuber. - Stała organizacja ruchu na opisanym skrzyżowaniu funkcjonuje od wielu lat i nigdy nie było skarg dotyczących zakazu zawracania. Należy zauważyć, iż próba zawrócenia na danym wlocie skończy się na prawym pasie dla kierunku przeciwnego i to tylko w przypadku samochodu osobowego.  Większe pojazdy niestety nie mają szansy zawrócić na przedmiotowym skrzyżowaniu.  Do sprawy oczywiście należy włączyć także sygnalizację świetlną. Dzisiaj działa oczywiście jako czterofazowa ale np. za miesiąc może już działać inaczej i wtedy zawracanie może okazać się relacją kolizyjną.  Dodatkowo przy sprawdzaniu bezpieczeństwa na danym skrzyżowaniu, audytorzy biorą jako główny czynnik sytuację braku włączonej sygnalizacji. W takim przypadku sam skręt w lewo jest już relacją niebezpieczną. Zawracanie przy tak małej przestrzeni, byłoby sytuacją niedopuszczalną.Jakie jest wasze zdanie w tej sprawie? Zachęcamy do dyskusji. 

Sekundniki zamiast „łapanki” na czerwonym świetle

eWok / fot. radioszczecin.pl - 8 Lipca 2015 godz. 9:34
Aż 1350 z 1378 koszalinian, którzy wzięli udział w sondzie www.ekoszalin.pl opowiedziało się za zamontowaniem na naszych skrzyżowaniach sekundników odliczających czas do zmiany świateł. Przeciwnych ich pojawieniu się było tylko 28 mieszkańców Koszalina. Pomysł zamontowania sekundników zyskał zwolenników także w radzie miejskiej. Stosowny projekt budżetu obywatelskiego wniósł radny Jakub Kowalik (klub PO), który zaproponował, , aby na dwóch dużych koszalińskich skrzyżowaniach (ul. Zwycięstwa – ul. Młyńska – ul. 1 Maja oraz ul. Aleja Armii Krajowej – ul. Zwycięstwa – ul. Krakusa i Wandy) zamontować po 16 sekundników. Koszt każdego z nich to 1500 zł. Zatem jego projekt poprawy płynności ruchu w mieście opiewa na 48 tys. zł. Co więcej, za pojawieniem się sekundników publicznie wypowiedział się także lider opozycji, Artur Wezgraj (LK).    O tym, że ułatwiają one „życie” kierowcom są pewni mieszkańcy, którzy w jednoznaczny sposób wypowiedzieli się o tym w naszej sondzie. Wszyscy jej uczestnicy (Wiesław Kołakowski, Aneta pracownica sklepu z kosmetykami, Urszula emerytowana nauczycielka i Aleksandra Waszek) byli za sekundnikami. Także i nasi Czytelnicy wsparli ten pomysł.                             Urzędnik wie lepiej Przeciwni byli jedynie urzędnicy. Michał Żuber, inżynier ruchu drogowego z koszalińskiego ratusza kategorycznie stwierdził, w wywiadzie udzielonemu www.ekoszalin.pl że „sekundniki są niepotrzebne”. Mając wiedzę, że także i specjaliści Stowarzyszenia Klub Inżynierii Ruchu Klir poddają w wątpliwość sens montażu sekundników nie dziwi argumentacja inżyniera ruchu, a jedynie jego brak tolerancji. A przecież w tej sprawie nie wypowiedziało się jeszcze ostatecznie Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju. Obecnie nad wybranymi skrzyżowaniami w Krakowie, Zabrzu i Wrocławiu latają drony, które obserwują zachowania kierowców. To element zleconych przez ministerstwo badań, które mają wykazać, czy wyświetlacze odmierzające czas pozostały do zmiany światła poprawiają przepustowość i bezpieczeństwo ruchu. Wyniki badań poznamy we wrześniu. – Mają być podstawą do prawnej reakcji, która może doprowadzić do zmiany przepisów o znakach i sygnałach drogowych oraz urządzeniach bezpieczeństwa drogowego – wyjaśnia prof. dr hab. inż. Stanisław Krawiec, prodziekan ds. nauki i współpracy z przemysłem Wydziału Transportu Politechniki Śląskiej. Koszaliński  specjalista od ruchu drogowego za swoją wypowiedź oberwał już od Internautów.     Wielu koszalinian uważa, że pojawienie się kamer na skrzyżowaniach służy jedynie „nabijaniu” mandatów. Musimy wiedzieć, że za złamanie tego przepisu należy się nawet 500 złotych mandatu i 6 punktów karnych. Na szczęście w innych miastach, jak choćby we Wrocławiu urzędnicy mają inne zdanie. Błażej Trzcinowicz, zastępca dyrektora Wydziału Transportu Urzędu Miasta Wrocławia uważa:   „Zyskaliśmy zwiększoną przepustowość skrzyżowania bez wydłużania światła zielonego. Ponadto liczniki wysyłają kierowcom jasny komunikat o tym, ile zostało do końca światła zielonego, dzięki czemu łatwiej im podjąć decyzję o tym, czy hamować, czy spokojnie jechać dalej” .   Co dalej   z koszalińskim pomysłem „sekundniki na skrzyżowaniach”? Do 20 sierpnia     wydziały UM i instytucje miejskie muszą dokonać oceny projektów. We wrzesień    odbędzie się spotkania Rady Budżetu Obywatelskiego z mieszkańcami i autorami projektów. Z kolei w dniach 12 – 25 październik    będziemy głosowali nad wybranymi projektami.  Na początku listopada poznamy  wyniki III edycji Koszalińskiego Budżetu Obywatelskiego. Mamy nadzieję, że tak jak w Krakowie (tu na 67 320 głosujących aż 53 709 było za ich zamontowaniem) sekundniki pojawią się i na koszalińskich skrzyżowaniach.   LINK DO SONDY - ZAGŁOSUJ - WARTO!  

Żuber: Sekundniki nie są potrzebne

Robert Kuliński - 7 Lipca 2015 godz. 10:02
Koszalinianie uważają, że sekundniki na skrzyżowaniach usprawnią ruch drogowy i ułatwią poruszanie się po mieście. Poprosiliśmy Miejskiego Inżyniera Ruchu - Michała Żubera, aby ocenił ten pomysł. Czy uważa pan ,ze sekundniki na koszalińskich skrzyżowaniach są potrzebne?- Przede wszystkim w chwili obecnej montaż urządzeń bez zgody Ministra Infrastruktury (odstępstwo od przepisów), jest nielegalny ze względu na fakt, że brak jest opisu takich urządzeń w odpowiednich przepisach. Uważam, iż sekundniki nie są potrzebne ponieważ skala korzyści, jakie przynoszą niwelowana jest przez znaczne pogorszenie bezpieczeństwa ruchu drogowego. Owszem przyczynią się do nieznacznego wzrostu przepustowości skrzyżowania oraz dzięki temu do zmniejszenia ilości zanieczyszczeń, ale z drugiej strony mogą prowadzić do takich manewrów jak przyśpieszanie przed kończącym się zielonym światłem, czy zbyt wczesne ruszanie np. 1-2 sekundy przed wyświetleniem sygnału zielonego. Prosty przykład jest taki: kierowca A i B, ten A widząc 3 sekundy postanowi się zatrzymać, a ten B jednak przejechać. Na drodze jednopasmowej  może dojść do najechania na tył pojazdu, na drodze dwupasowej do przesłonięcia widoczności itd. W mojej pracy zawodowej jako priorytet stawiam przede wszystkim na bezpieczeństwo. Według badań koszt ofiary śmiertelnej to ok. 2,2 mln zł, a ciężko rannej 1,9 mln zł, które to pokrywane są z naszych podatków.  Jednak wiele osób twierdzi, że sekundniki w Koszalinie usprawniłyby ruch i samopoczucie kierowców. To także może wpłynąć na zwiększenie bezpieczeństwa na drodze.  - Przytaczane argumenty, że na zachodzie to standard, trzeba zderzyć niestety z polskimi realiami, ponieważ przy wprowadzaniu konkretnego rozwiązania należy brać pod uwagę, jak rozwiązana jest infrastruktura. Na przykład w centrum Berlina obowiązuje  strefa „TEMPO 30”, natomiast w Polsce centra miast składają się często z ulic tranzytowych. Nie można też zapomnieć o mentalności kierowców. Wiem, że to krzywdzi znaczną większość kierujących pojazdami, ale do spowodowania tragedii często wystarcza jeden „wariat". Absurdalne są także argumenty, iż kierowca widząc np. 40s do zielonego światła, może wysłać np. SMS, ponieważ samo to stwierdzenie pokazuje, że sugeruje się odwrócenie uwagi od analizowania sytuacji na skrzyżowaniu, np. obserwacji, czy nie zbliża się pojazd uprzywilejowany. Jednocześnie należy zauważyć, iż w Koszalinie kończony jest etap budowy systemu ITS. W kolejnych latach podczas modernizacji będą dodawane do niego kolejne skrzyżowania. Ze względu na fakt, iż ITS działa w systemie akomodacji, czyli system sygnalizacji zmiennoczasowych, to sekundniki nie spełnią swojego zadania. Wystarczy spojrzeć na  Wrocław, gdzie trzeba było zdemontować część urządzeń. Czyli jest więcej wad niż korzyści tego projektu? - Reasumując wymienię w punktach. 1. Nieznaczny wzrost przepustowości.2. Nieznaczne zmniejszenie uciążliwości ruchu dla środowiska. 3. Jedynie „poprawa humoru kierowców".4. Pogorszenie BRD - w ogólnym zarysie. Szczegóły należy analizować dla każdego skrzyżowania osobno.5. Zmiana działania sygnalizacji ze stałoczasowej na zmiennoczasową powoduje konieczność demontażu liczników, czyli de facto marnowanie środków budżetowych.Skoro wspomniał pan o pieniądzach. Czy mógłby pan szacunkowo przedstawić koszty takiej inwestycji?- Zakładając, że licznik z montażem to koszt około 1500 - 2000 zł, to dla małego skrzyżowania bez wydzielonych faz podrzędnych, to inwestycja pochłonie 10.000 - 15.000 zł. Jeżeli skrzyżowanie jest skomplikowane np. takie jak u zbiegu ulic Zwycięstwa i 1 Maja, to koszty będą oscylowały powyżej 20.000 zł. Czyli nie ma możliwości wprowadzenia takiego rozwiązania na koszalińskich skrzyżowaniach?- To pytanie do władz miasta. Zgodnie z ustawą o drogach publicznych, zarządzającym ruchem w mieście na prawach powiatu jest prezydent miasta.Dziękuję za rozmowę.Pytania zadawał Robert Kuliński.

Sekundniki na skrzyżowaniach za i przeciw

eWok / fot. hasla.moto.pl i radioszczecin.pl - 24 Czerwca 2015 godz. 12:07
Nasza akcja zamontowania na koszalińskich skrzyżowaniach sekundników spotkała się z żywą reakcją koszalinian. Niemal wszyscy wypowiadający się w tej sprawie popierają pomysł, a radny Jakub Kowalik wniósł nawet w ramach Budżetu Obywatelskiego stosowny projekt. Radny Kowalik proponuje, aby na dwóch dużych koszalińskich skrzyżowaniach (ul. Zwycięstwa – ul. Młyńska – ul. 1 Maja oraz ul. Aleja Armii Krajowej – ul. Zwycięstwa – ul. Krakusa i Wandy) zamontować po 16 sekundników. Koszt każdego z nich to 1500 zł. Zatem jego projekt poprawy płynności ruchu w mieście opiewa na 48 tys. zł.   Niemal wszyscy wypowiadający się w tej kwestii przyjęli propozycje zamontowania sekundników bez żadnych zastrzeżeń. Podobnie zresztą było i w innych miastach. Sekundniki montowano wszędzie albo w ramach budżetów obywatelskich, albo pod naciskiem mieszkańców i mediów przekonanych do ich przydatności.   Dla rzetelności musimy przedstawić i drugą stronę, bo przydatność sekundników nie jest wcale taka jednoznaczna. Przede wszystkim montowanie sekundników w naszym kraju odbywa się bezprawnie. Takich działań nie dopuszczają obowiązujące rozporządzenia: ministra infrastruktury z 3 lipca 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach, a także ministra spraw wewnętrznych i administracji z 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych.   Jako, że złe prawo zawsze można poprawić, to resort infrastruktury przeprowadza analizę zasadności ich stosowania. Obecnie nad wybranymi skrzyżowaniami w Krakowie, Zabrzu i Wrocławiu latają drony, które obserwują zachowania kierowców. Badanie to ma jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy wyświetlacze odmierzające czas pozostały do zmiany światła poprawiają przepustowość i bezpieczeństwo ruchu.   Problemem sekundników zajmowali się już także specjaliści Stowarzyszenia Klub Inżynierii Ruchu Klir. Według nich liczniki czasu nie są urządzeniami poprawiającymi bezpieczeństwo ruchu, lecz prowokują niebezpieczne reakcje. Przed laty pierwsza w Europie zdecydowała się na nie Holandia. Szybko zaczęto je demontować z przejść dla pieszych, ponieważ uczestnicy ruchu patrzyli na zegar, a nie na światło. – Zachowania ludzi są głównym powodem naszej negatywnej opinii, gdyż zarówno piesi, jak i kierowcy, patrząc na liczniki, zapominają o światłach, choć oba urządzenia są obok siebie – tłumaczy prezes stowarzyszenia Tomasz Borowski.   Z tym stanowiskiem nie zgadza się Błażej Trzcinowicz, zastępca dyrektora Wydziału Transportu Urzędu Miasta Wrocławia. - Zyskaliśmy zwiększoną przepustowość skrzyżowania bez wydłużania światła zielonego. Ponadto liczniki wysyłają kierowcom jasny komunikat o tym, ile zostało do końca światła zielonego, dzięki czemu łatwiej im podjąć decyzję o tym, czy hamować, czy spokojnie jechać dalej – wyjaśnia Trzcinowicz.   We Wrocławiu, który tak jak Koszalin zdecydował się na montaż (Inteligentnego Systemu Transportowego (ITS) okazało się, że sekundniki nie współpracują z tym systemem. Dlatego Wrocław musiał demontować sekundniki ze skrzyżowań objętych ITS-ami i przenosić je na obrzeża miasta, gdzie się świetnie sprawdzają. – Wyszła z tego dosyć duża akcja. Dostało nam się za nią od mieszkańców, ponieważ przyzwyczaili się do tych zegarów – przyznaje Błażej Trzcinowicz.   Fachowcy Klir uważają za to, że jedynym uzasadnionym przypadkiem stosowania przedmiotowych wyświetlaczy są sygnalizacje stałoczasowe działające na terenie prowadzonych robót drogowych, gdzie ruch odbywa się wahadłowo (tu znajduje się pełen raport Klir: http://www.klir.pl/pliki/2014-12-09_Stan_KLIR_odliczn_czasu.pdf).   Skoro sekundniki są w naszym kraju bezprawne i zdaniem niektórych inżynierów nie poprawiają ani bezpieczeństwa ani też płynności ruchu, to może zdecydujemy się na migające – trzy albo pięciokrotnie – zielone światło. Zachęcamy do dalszej dyskusji na ten temat i oczywiście wzięcia udziału w sondzie. LINK DO SONDY - ZAGŁOSUJ - WARTO!      

Patrz w lewo, patrz w prawo oraz sekundniki

ekoszalin za policja.pl, fot. policja.pl - 10 Czerwca 2015 godz. 7:47
Podsuwamy władzy dwa pomysły, które ułatwiłyby poruszanie się koszalinianom. Trwa oznakowywanie radomskich przejść dla pieszych w nietypowy sposób. Pojawiły się na nich napisy przypominające pieszym, wchodzącym na jezdnię, by najpierw spojrzeć w lewo i upewnić się, że można bezpiecznie przekroczyć jezdnię. Podczas spotkań roboczych, w których uczestniczyli prezydent Radomia, dyrekcja Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji oraz przedstawiciele Policji, omawiano szczegóły dotyczące inicjatyw mających na celu poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego na drogach Radomia. Jednym z pomysłów, jakie omawiano podczas spotkań, było innowacyjne oznakowanie poziome w postaci napisu „PATRZ W LEWO” i „PATRZ W PRAWO”. Może warto ten pomysł przenieść na ulice Koszalina. Kolejnym ułatwieniem, i to nie tylko dla pieszych było by wprowadzenie sekundników na skrzyżowaniach. Dzięki sekundnikom wiemy za ile czasu zapali się zielone. Pierwszego biegu nie muszą wtedy wrzucać kilkanaście sekund wcześniej ci najbardziej niecierpliwi kierowcy. Inni zaś często wrzucają "jedynkę" dopiero kilka sekund po zmianie świateł. Sekundniki rozwiązałyby ten problem i jeździlibyśmy zatem płynniej. Być może także dzięki nim część kierowców przestałaby wjeżdżać na skrzyżowania jeszcze co prawda na zielonym, lecz bez możliwości opuszczenia ich przed zmianą świateł. Jest to bardzo denerwująca sytuacja dla tych, którzy na swoim zielonym nie mogą przejechać przez zakorkowane skrzyżowanie.