Długą owacją na stojąco koszalińska publiczność podziękowała ekipie Bałtyckiego Teatru Dramatycznego za pierwszą powakacyjną premierę. Ponad dwie godziny obserwowaliśmy losy Lejzorka Rojtszwańca w teatralnej adaptacji satyrycznej powieści Ilji Erenburga.
Barwne losy rosyjskiego wojaka Szwejka wyreżyserował znany aktor, Artur Barciś i zatytułował je „Burzliwe życie Lejzorka”. Drugim atutem spektaklu była wspaniała muzyka Jerzego Derfla, nadwornego akompaniatora Wojciecha Młynarskiego. Losy Żyda Wiecznego Tułacza, w którego wcielił się debiutujący w głównej roli młody aktor, Dominik Jakubczak (gra na zmianę z Pawłem Sową), na deskach koszalińskiego teatru przybierają postać bardzo efektownej, ale i skromnej inscenizacyjnie opowieści o poszukiwaniu miejsca do godnego życia. Biedny krawiec Lejzorek, który urodził się w Związku Radzieckim na początku lat dwudziestych, szczęścia szuka w Polsce, we Włoszech, Paryżu i Niemczech, gdzie właśnie rodził się faszyzm.
Wersja Artura Barcisia to właściwie musical, na scenie śpiewanych i tańczonych jest kilkanaście piosenek, z których znacząca większość to utwory naprawdę wymagające. I tu pora na pierwszy ukłon pod adresem naszych aktorów, którzy z muzyczną materią poradzili sobie wybornie. Choć o tym, że mamy rozśpiewany zespół, wiemy przecież od dawna. Choć jak zawsze, duże wrażenie robi wokalna klasa Katarzyny Ulickiej-Pydy.
Co do pozostałych aktorów, trudno jednoznacznie kogoś wyróżnić, bowiem „Lejzorek” to tytaniczna praca zespołowa, gdzie poza bohaterem tytułowym, większość aktorów gra od czterech do ośmiu postaci. Wymaga to nie lada umiejętności szybkiego przebierania się. Ale i rozbierania. Z prawdziwą satysfakcją warto tu odnotować najdłużej pokazywany na koszalińskich deskach nagi biust. Bardzo zgrabny, podobnie jak jego właścicielka, gościnnie występująca w spektaklu Dominika Mrozowska. Jak zawsze w dobrej formie są: Wojciech Rogowski, Artur Czerwiński, Jacek Zdrojewski i Żaneta Gruszczyńska-Ogonowska.