Ekspozycja, tak jak sugeruje tytuł, składa się dwóch bardzo różnych części. Pierwsza poświęcona jest pracom malarskim odwołującym się do ilustracji książkowych. Misiek przez lata trudnił się fachem ilustratora w wydawnictwie. Obrazy przedstawiają koty, ale w gronie futrzaków znalazł się także portret
psa. Świadczy to o tym, że artysta nie stawia sobie ograniczeń poszukując najbardziej atrakcyjnych motywów ze świata fauny.
Drugą część ekspozycji tworzą collage'e. Są to osobiste impresje na temat upływającego czasu. Niekiedy groteskowe, prześmiewcze, innym razem pełne zadumy i melancholii. Sposób kreowania wypowiedzi zdumiewa prostotą i komunikatywnością. Ważną rolę w pracach Miska odgrywa szczegół, który nadaje cały kontekst stonowanej i wysmakowanej formie. Żadnego przepychu - epatowania zbędnym zdobnictwem. Po prostu komunikat – autorska wypowiedź o pamięci i
jej rozmaitych kontekstach.
- Chciałem pokazać w jakiś sposób dwie osobowości - mówi artysta. - Jak widać na wystawie malarstwo i collage'e prezentują zupełnie inne światy, tematykę i nastroje. To jednak publiczność zdecyduje, która reprezentuje dr Jekylla, a która Mr Hyde'a.
Wernisaż przebiegł we wręcz domowej atmosferze. Artysta został bardzo ciepło przywitany przez znamienite osobistości koszalińskiego środowiska artystycznego. Spośród gości warto wymienić Agnieszkę Sieńkowską, Waldemara Jarosza i
słynnego nawet na kontynencie azjatyckim Krzysztofa Rećko Rapsę. Mowę wstępną wzbogacił miniwykład Elżbiety Kal, historyka sztuki z Akademii Pomorskiej w Słupsku. Zwróciła uwagę na jej zdaniem istotne elementy prac Miśka, jak odwołania do japońskiego drzeworytu, czy dadaizmu przywołując nazwisko Schwittersa.
Wystawę można podziwiać do 18 kwietnia