Sześćdziesiąt „Sztucznych fiołków”, które zdobią ściany galerii, prezentuje obraz aktywności na poły artystycznej i publicystycznej autora z Białegostoku, który chce zachować anonimowość. Sarkastyczne memy zdobyły ogromną popularność w sieci, jednak w „realu” nie przyciągnęły zbyt wielu widzów na
wernisaż.
Tradycyjnie, jak przy każdej ekspozycji przygotowywanej w kooperacji Scena i Koszaliński Klub Krytyki Politycznej, odbyła się debata. Spotkanie miało na celu poruszenie głównych zagadnień bytu sztuki w internecie. Czy w ogóle można mówić o sztuce w kontekście memów i czy każdy może być artystą?
Niestety debata przebiegła dość chaotycznie i nie udało się zgłębić tych bardzo ciekawych pytań. Być może dlatego, że tzw. grono „eksperckie” pozostawiało wiele do życzenia. Oprócz Ziarkiewicza, zabrakło kogoś kto mógłby wystąpić w roli autorytetu z danej dziedziny. Przy stole zasiedli młodzi graficy z Dobrego Sztosu, czyli
Karol Zagórski i Łukasz Waberski oraz Michał Kaczmarek z Klubu Krytyki Politycznej. Całosć poprowadziła Katarzyna Koperkiewicz, artystka współpracująca ze Sceną. Rozmówcy prześlizgnęli się po tematach wpadając w pułapkę dygresji i prób ukierunkowania dyskusji na tory ogólnej redefinicji sztuki w dobie Web 2.0.
Sama wystawa nie zaskoczy fanów „Sztucznych fiołków”, gdyż wszystkie zaprezentowane memy znane są z internetowych platform społecznościowych. Dla kogoś, kto nie podziela poglądów autora mogą być bezczelnym atakiem na tradycyjne, polskie wartości, dla osób nieobeznanych z taką formą wypowiedzi, ekspozycja może być niezrozumiała.
Wystawa potrwa do 6 marca.
OD AUTORA
Szkoda, że organizatorzy nie postarali się o dobór ciekawych gości debaty. Zbrakło głosu, który mógłby być kontrą dla antyakademickiej postawy Ziarkiewicza. Doskonałą postacią w tej roli mógłby być np. prof. Ojrzanowski z instytutu Wzornictwa Politechniki Koszalińskiej. Warto było też postarać się o głos koszalińskiej artystki Weroniki Teplickiej, która 2011 roku po raz pierwszy zaprezentowała swoją wersję memów i to w Galerii Scena. Jej „Rysunki bez gumki” doskonale pasowałyby do dyskusji o sztuce w kontekście komentarza graficznego. Tym bardziej, że przez pewien czas artystka publikowała swoje prace w Internecie.