Pomysłodawcą wystawy jest Michał Ciesielski. Ideą jaka przyświecała kuratorowi było pokazanie, jak ważnym elementem w twórczości jest sam artysta, jego podejście do rzeczywistości oraz indywidualna wrażliwość. Tytuł ekspozycji „Myślę o sobie, kiedy myślę o sobie” w przewrotny sposób wprowadza widza w świat historii doszczętnie naznaczonych osobowością twórców.
Kontekst z jednej strony wydaje się być bezwzględnie sprecyzowany z drugiej wymyka się, Kiedy widz postawi sobie pytanie „Czy każde dzieło jest autoportretem?”. Wystawa skłania do aktywnej analizy każdego z dzieł. Klucz zaproponowany przez Ciesielskiego nie ułatwia sprawy i to jest zdecydowany atut najnowszej ekspozycji Sceny. Widz musi skonfrontować się z założeniem kuratora, ale ma także swobodę w interpretacji treści. To na pewno zachwyci fanów najnowszych działań artystycznych, gdyż prace same w sobie prezentują najwyższy poziom polskiej sztuki współczesnej.
Zbiór obejmuje rozległe ramy czasowe. Od pracy Pawła Kwieka „Video – oddech” z 1978 roku, po dzieło Zbigniewa Taszyckiego, przygotowane specjalnie na tę wystawę. Co ciekawe na próżno szukać w galerii dzieł malarskich. Jakby podświadomie Ciesielski postanowił skonfrontować koszalińskich widzów - tak
tłumnie odwiedzających wernisaże ZPAPu - że sztuka najnowsza korzystając z nowych technologii, czy wykraczając poza tradycyjne techniki w ogóle nie traci na sile. Wręcz przeciwnie, staje się dużo bardziej dosadna niż "kwiatki do kożucha", czy fantazyjne "menażerie" i czytelnie koresponduje z rzeczywistością.
Wystawa podzielona jest na kilka części. Poniżej prezentujemy swoiste rozdziały wraz z nazwiskami artystów i tytułami ich prac.
Artysta jako żywa rama obrazu
Wzrost autora a dzieło
Współczesny autoportret
Autokreacja i mitologie
Ciało artysty jako nośnik przekazu
Autorstwo naznaczające
Wernisaż przyciągnął wiernych bywalców rozmaitych koszalińskich galerii sztuki. Po przywitaniu gości i po obszernym przedstawieniu kontekstu ekspozycji przez Michała Ciesielskiego, odbyły się performance'y. Pierwszy Ewy Zarzyckiej, przedstawił zabawną historyjkę o próbach kreacji pracowni artystycznej, według stereotypowych oczekiwań pewnego redaktora.
Drugie wystąpienie zatytułowane „Very nice view” należało do Mikołaja Podwornego, który w "przepięknych okolicznościach przyrody" Parku Książąt Pomorskich, zawisł na latarni i wyczytywał tekst opisujący jego wcześniejsze realizacje. Podzielił się z widzami wszelkimi detalami dotyczącymi tzw. prac „od kuchni”, co w kontekście ekspozycji miało bardzo ciekawy wydźwięk. Był to na wskroś współczesny autoportret artysty.
Wystawa mieści się w gościnnych progach Bałtyckiej Galerii Sztuki. Potrwa do 28 sierpnia. Ekspozycja powstała dzięki wsparciu Fundacji „Moje Archiwum”.