Forma wystawy jest bardzo nietypowa. Dzieła młodej artystki zawieszone na ścianach klubokawiarni są jedynie zachętą, do zagłębienia się w kipiący emocjami świat fantastycznych wizji, jakie znajdują się w zeszytach. Tak! Trenczak udostępniła widzom swoje intymne szkice zawarte na kartkach brulionów.
Zabieg bardzo odważny, choćby ze względu na jego ekshibicjonistyczny charakter.
To właśnie w zeszytach widz może zobaczyć nietuzinkowy talent artystki. Obok wychuchanych, doskonałych pod każdym względem ilustracji, pełnych nierealnych stworów, można odnaleźć także niedokończone, odrzucone pomysły w formie koncepcyjnych szkiców. To się nazywa odwaga.
Zaplecze - to co zazwyczaj artyści starają się ukryć - na wystawie „Humory i niehumory” staje się widzialne. Prace emanują ogromną wrażliwością, ale i konsekwencją. Dzieła dokończone to prawdziwa poezja warsztatu ilustracji. Postacie i zwierzęta oraz mutacje obydwu tematów, pozwalają odpłynąć za kierunkiem nakreślonym przez wyobraźnię autorki, do czasów dziecinnych fantazji o nieodkrytych krainach i ich mieszkańcach.
Wielu dojrzałych uformowanych i podziwianych w naszym mieście artystów mogłoby poczuć dreszcz zazdrości na plecach, gdyby tylko zaszczycili swoją obecnością progi Centrali Artystycznej. Autor „bezmięsnych abstraktów i
menażerii” mógłby nawet zapaść się pod ziemię ze wstydu, że nie jest w stanie dorównać tak młodej osobie, jak Trenczak, której twórczość oscyluje w podobnej stylistyce.
Na razie artystka tworzy na małych formatach. Sobotni wernisaż, był jej debiutem wystawienniczym, co usprawiedliwia lekką tremę podczas otwarcia wystawy.
Tymczasem z pełną premedytacją i odpowiedzialnością polecamy wystawę. Potrwa do 25 czerwca.