Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Przebojowa Podłoga

Autor Kuba Grabski 17 Stycznia 2013 godz. 11:45
To był wieczór z dedykacjami dla miłośników talentu Niemena i Łobaszewskiej. Na widowni Kawałka Podłogi nie było chyba ani jednej przypadkowej osoby. Zasługa to oczywiście tych dwóch nazwisk, które firmowały koncert.
Czesław Niemen to (obok Marka Grechuty), nie tylko moim zdaniem największy polski wokalista, muzyk i twórca. Dowodem na to jest stała obecność ich piosenek na antenach radiowych i w repertuarze innych artystów. Możliwość posłuchania ich na żywo to naprawdę duża przyjemność. Taką niewątpliwie mieli wszyscy obecni na środowym koncercie Grażyny Łobaszewskiej w Kawałku Podłogi.

Choć nie należy ona do pierwszej ligi naszego showbiznesu ( raczej z powodu nie tak dużej popularności, a nie umiejętności), to przecież wielu Polaków zna co najmniej dwa przeboje, a do tego jest to przecież świetną wokalistką, z jazzowym feelingiem, „murzyńską” chrypką w głosie.



Z Łobaszewską zaprezentowali się jako muzycy grający jazz-funk, z elementami reggae. W pierwszej części koncertu zabrzmiały głównie utwory z nowej płyty wokalistki. Ponieważ większość widzów słyszała je po raz pierwszy (łącznie z piszącym te słowa) , nie można było oczekiwać wielkiego entuzjazmu na widowni, choć niewątpliwie były to dobre piosenki.

Temperatura zaczęła się podnosić, kiedy po przerwie zaczęły rozbrzmiewać nuty autorstwa Niemena, choć w całkiem innych, czasem dość zaskakujących aranżacjach. Były właściwie same megahity – „Jednego serca”, „Wspomnienie”, „Płonąca stodoła” czy „Dziwny jest ten świat”, który w pewnym momencie zamienił się na chwilę w „The End” Doorsów. Nie zabrakło także przebojów samej Łobaszewskiej – usłyszeliśmy „Brzydkich” i na deser „Czas nas uczy pogody”.

Klub pełen bardzo zadowolonej publiczności doprowadził do bisu. I wszyscy byli usatysfakcjonowani tym trwającym blisko dwie godziny spotkaniem z artystami i duchem wielkiego Czesława.





Następna impreza