Zaczęło się skromnie i niewinnie dwanaście lat temu. Dzisiaj Festiwal Zespołowej Muzyki Akordeonowej to duża impreza, a co ważniejsze, ciesząca się ogromnym zainteresowaniem widzów.
Przez trzy dni Koszalin gościł 120 uczestników imprezy, którzy przyjechali z Sierakowa, Świnoujścia, Gryfic i Rudy Śląskiej. Byli także goście z Niemiec, z Pasewalku, Neubrandenburga i Wolgast. Na akordeonach grali także młodzi koszalinianie.
Największą radością dla młodych muzyków, z których część to amatorzy z małych domów kultury, jest spotkanie z wykładowcami akademii muzycznych, którzy od lat przyjeżdżają do Koszalina, aby prowadzić warsztaty i służyć radą. Tym razem byli to profesorowie: Zbigniew Ignaczewski, z Akademi Muzycznej z Łodzi, Jerzy Siemak z Akademii Sztuki w Szczecinie i Wolf Seinfert z Niemiec.
Specyfiką koszalińskiego festiwalu jest to, że profesjonaliści stają na jednej scenie z amatorami, i nikomu to nie przynosi ujmy, a wręcz podnosi wartość koncertów. Jak mówi szef imprezy Artur Zajkowski, wszyscy uczestnicy brali udział w warsztatach, bo dla wielu była to niepowtarzalna okazja spotkania się z prawdziwymi autorytetami, i po ich zakończeniu byli z tych spotkań bardzo zadowoleni.
Innym wyróżnikiem naszego festiwalu jest to, iż od samego początku nie jest to konkurs, a tylko spotkanie młodych muzykalnych ludzi. Znakiem rozpoznawczym imprezy jest także powołana specjalnie na nią polsko - niemiecka orkiestra, złożona z dzieciaków z Gryfic, Świnoujścia i Wolgast. Spotykają się nawet kilkanaście razy w roku, po to aby przygotować specjalny repertuar na festiwal. Jak przekonuje Zajkowski, poziom tego zespołu rośnie z roku na rok. Na początku były to muzyczne zabawy, dzisiaj prawdziwie profesjonalne granie.
W tym roku po dziesięciu latach nieobecności, przyjechali do Koszalina młodzi muzycy z Neubrandenburga, miasta zaprzyjaźnionego. Było to bardzo miłe spotkanie, ponieważ koszaliński Akord swoja pierwszą nagrodę przywiózł z pierwszego wyjazdu zagranicznego, właśnie do Neubrandenburga.
Największą satysfakcją dla organizatorów festiwalu była wspaniała frekwencja. Na wszystkich koncertach, i tym w Katedrze, i tych w CK105, brakowało miejsc. To chyba najlepszy dowód na to, że akordeon przestał być instrumentem wstydliwym, albo ludowym. Za rok znowu zabrzmi w Koszalinie.