Koszalinianie od początku spotkania musieli gonić wyniok już po pięciu minutach po trafieniu Filipa Wiczkowskiego przegrywali 1:3. Następne minuty, również były lepsze dla gości. Głównym aktorem był wspomniany wcześniej Wiczkowski, który już po kwadransie gry miał na swoim koncie sześć bramek. Gwardia przegrywa, aż sześcioma trafeniami 4:10.
Następnie podopieczni Piotra Stasiuka robili wszystko, aby strata przed drugą połową była jak najmniejsza. Ostatecznie do przerwy był 9:14 dla Żukowa.
Druga połowa była znacznie lepsza w wykonaniu gospodarzy w 35 minucie strata wynosiła zaledwie dwie bramki (red. 12:14). Kwadrans przed końcem goście prowadzili, różnicą trzech trafień. Niestety w dalszym ciągu to goście mieli inicjatywę, dzięki której na osiem minut przed końcową syreną wyszli na pięciobramkowe prowadzenie 15:20.
Jednak końcówka to znakomita gra Gwardzistów, którzy od 56 minucie (red. przegrywali jeszcze 17:21) rządzili na parkiecie, a prawdziwym bohaterem w ekipie prowadzonej przez Piotra Stasiuka okazał się Marek Jakutowicz, który najpierw dał sygnał do ataku trafiając na 18:21, a w ostatniej akcji Gwardii w meczu doprowadził do remisu.
Warto dodać, że końcówkę spotkania wszyscy widzowie zebrani w hali Gwardia oglądali na stojąco. Wywalczony remis potwierdza jedno, że w sporcie wszystko jest możliwe, do póki piłka w grze....
Następny mecz Gwardia rozegra w środę 19 listopada w Pucharze Polski, gdzie podejmować będzie przedstawiciela pierwszej ligi - KS Meble Wójcik Elbląg. Początek meczu o 17:00.