Jeszcze niedawno sztuka powstająca obecnie cechowała się wielkim krytycyzmem. Stylistyka szoku, totalna ekspresja i niełatwe tematy poruszały, niekiedy obrażały łamiąc wszelkiego rodzaju tabu. Jakże inna wydaje się sztuka młodych twórców, którzy złość zamienili na ironię, a dosadność na niedopowiedzenie.
Żarski przygotował performance o mocnym tytule „Fuck comfort”. Akcja zaprezentowana na deskach koszalińskiego amfiteatru, niestety nie przyciągnęła zbyt wielu widzów. Tłumaczyć to można niesprzyjającą aurą, ale także nazwisko młodego twórcy nie jest jeszcze zbyt znane. Jeszcze, bo Żarski zachwyca z jednej strony niewinnością, z drugiej zaś podskórnie odczuwalnym rechotem szydery.
„Fuck comfort” polegał na pełnym brutalności zmasakrowaniu za pomocą bejsbolowego kija najbardziej banalnego symbolu wygody, czyli poduszki. Wielka scena amfiteatru, szczupły młody chłopak z pełnym zaangażowaniem wymierzający razy bezbronnej poduszce wyglądał, jak autoironiczny pomnik.
Oczywiście, gdyby pokusić się o głębsze przemyślenia można by dopatrzeć się wielkiej złości na konsumpcjonizm. Odcięcie się od potrzeby ułatwiania sobie życia, która zapędziła ludzką cywilizację na skraj ruiny emocjonalnej, czy ekologicznej. Co stało się przyczyną wielkich kryzysów także ekonomicznych i nieuchronnie prowadzi do wojen oraz cierpienia milionów.
Można by w ten sposób rozpracować miniony performance, gdyby nie pobrzmiewa ta nutka ironii wymierzonej w siebie i sztukę jako taką. Dystans wobec wielkich dzieł, zaangażowanych wypowiedzi i kontestacji, zdaje się determinować działania artysty bardziej niż cokolwiek innego. Dwudniowe spotkanie z Żarskim upłynęło na studium błahostek. Obserwacji banalnych, życiowych sytuacji, które przekute zostały na język nowych mediów i działań performerskich.
Drugi dzień spotkania z Żarskim pod egidą Galerii Scena upłynął na projekcji filmów prezentowanych jako cykl "Proste historie". Można było także zobaczyć kilka dzieł plastycznych. W sali klubowej Centrum Kultury 105 niestety znów nie było tłumów, a szkoda.
Prace plastyczne młodego twórcy to jakże charakterystyczna reinterpretacja, która odznacza się w sztuce najnowszej, jako główny element wypowiedzi. Zabawy formą przy użyciu najprostszych rozwiązań z wykorzystaniem znalezionych przedmiotów, takich jak: stary obraz w zrujnowanym hotelu, czy niepotrzebne zdjęcia wyrzucone na śmietnik, pokazały wielką wrażliwość Żarskiego. Subtelna ingerencja i wyczucie kompozycji. Natomiast nadanie nowego kontekstu, mechanicznym „bazgrołkom” z marginesów studenckiego zeszytu i zaprezentowanie ich, jako dzieło sztuki, zachwyciło uporem i odwagą.
Filmy artysty już tylko utwierdziły, że jest osobą pełną pomysłów, jak i świetnym satyrykiem. Obok wspaniałego „Idę do tyłu”, czy hipnotyzującego „The way”, można było zobaczyć przezabawną miniaturę „Czy ponudzisz się ze mną”, która przywołała skojarzenia z filmografią warholowską, ale w zdecydowanie bardziej skondensowanej formie. Jak powiedział sam twórca była to także próba zwrócenia uwagi na to, że w dzisiejszym świecie nuda jest czym skrajnie niepożądanym. Postanowił więc na przekór trendom uwiecznić, jak w towarzystwie znajomych się nudzi.
Oto „Proste historie” przez swoją lekkość i świetny warsztat, obrazują życie normalne, zwykłe, pozbawione blizn, czy dramatów. Może puste, a może bezsensowne, jak zachowania chorych na nerwicę natręctw. Jednak przede wszystkim był to powiew świeżości w Galerii Scena. Nieobecni mają poważne powody do odczucia żalu.