Płk Olkowicz otrzymał tegoroczną nagrodę Radia TOK FM za to, że „zachował się jak człowiek, który żyje w kraju, gdzie prawo działa według zasady dobra i słuszności”. Mężczyzna z wykonaniem orzeczeń prawa karnego ma do czynienia od ok. 30 lat. – Na bazie tego doświadczenia, po prostu z ludzkich pobudek, zajmuje się analizą i krytyką konsekwencji jednego z wymiarów sędziowskiej niezawisłości – niezawisłości od rozumu. – mówił o laureacie dr Paweł Moczydłowski.
O wpłaceniu grzywny za ubezwłasnowolnionego Arkadiusza K. donieśli do Ministerstwa Sprawiedliwości podwładni pułkownika. Do dziś nie są oni znani. Powiadomili oni resort o podejrzeniu naruszenia przez płk Olkowicza art. 57 Kodeksu Wykroczeń, który zabrania zbiórek na grzywnę, a także opłacania jej osobom niebędącym krewnymi osoby skazanej. Resort przesłał anonim koszalińskiej policji, która wszczęła postępowanie zakończone wnioskiem o ukaranie.
W poniedziałek koszaliński sąd uznał, że płk Olkowicz jest winy podżegania jednego ze swoich podwładnych do zapłacenia grzywny. Stało się tak, gdyż pułkownik nie wpłacił grzywny osobiście. Potrzebą kwotę przygotowała jego sekretarka (o co prosił), a wpłacenie grzywny zlecił zastępcy dyrektora aresztu śledczego. Płk Olkowicza uznano za winnego, bo jego zachowanie nie było pozbawione społecznej szkodliwości. Ponadto pułkownik podejmując działania, które związane były z opłaceniem grzywny za Arkadiusza K., „podważał zasadność prawomocnych decyzji sądu”.
W uzasadnieniu wyroku podkreślono również, że w momencie podjęcia o wpłaceniu grzywny, płk Olkowicz, nie wiedział o tym, że Arkadiusz K. cierpi na zaburzenia psychiczne i jest ubezwłasnowolniony. Takowa informacja miała dotrzeć do aresztu 2-3 tygodnie po jego opuszczeniu przez skazanego. Pułkownikowi jednak nie wymierzono kary. Wyrok jest nieprawomocny, a płk Olkowicz zapowiedział apelację, a także powiedział, że nie żałuję tego, co zrobił. – W przypadku tak krótkiej kary moja reakcja nie mogła być inna, jak tylko wpłacenie tych 40 zł. Gdyby to był dłuższy pobyt, to byłby wniosek do sądu penitencjarnego. Jednak z uwagi na krótki czas bezzasadne było pisanie pism procesowych. – mówił płk. Olkowicz, dyrektor koszalińskiego więziennictwa.