Ta seria miała wyglądać nieco inaczej. Wizards wygrali pierwszy mecz w Indianapolis i większość ekspertów i kibiców przypuszczało, że to drużyna z Waszyngtonu w maksymalnie sześciu meczach odprawi Pacers i awansuje do finału konferencji wschodniej. Koszykarze trenera Vogela podnieśli się z kolan, zostawili za sobą wszystkie problemy i zaczęli grać tak, jak potrafią najlepiej.
W czwartym meczu tej serii Pacers pokonali Wizards 95:92. Oznacza to, że gracze Indiany są o krok od awansu, ponieważ prowadzą 3-1. Koszykarze z Waszyngtonu mogą pluć sobie w brodę, gdyż zeszłej nocy wygrywali różnicą dziewiętnastu punktów, a ich rywale nie mieli pomysłu na rozbicie dobrze postawionej defensywy.
Gwiazdą spotkania był Paul George. Skrzydłowy Pacers zdobył 39 punktów, siedmiokrotnie trafiając z dystansu. Nasz rodak – Marcin Gortat tym razem spisał się bardzo słabo. W 21 minut zdobył dwa punkty i zebrał trzy piłki. Najlepszym strzelcem gospodarzy był Bradley Beal, autor 20 „oczek”.