Z sondażu TNS OBOP wynika, że na nartach lub na snowboardzie jeździ już co piąty Polak. Popularność tej dyscypliny sportowej spowodowała, że ferie spędzone w górach stały się wręcz obowiązkiem. Rodzice, którzy z niepokojem spoglądają na ceny sprzętu narciarskiego na sklepowych półkach a oferty biur podróży przyprawiają ich o ból głowy, nie muszą odmawiać dzieciom zimowej rozrywki. Wystarczy zastosować się do kilku wskazówek.
Wybieraj mniejsze ośrodki narciarskie
Dzieci, zwłaszcza te rozpoczynające przygodę z narciarstwem, zadowolą się nawet najprostszymi trasami. Dlatego nie warto inwestować w wyjazd do Białki Tatrzańskiej czy Zakopanego, a wybrać mniejszy i tańszy kurort. - Ceny noclegów w Szczyrku w pobliżu stoku zaczynają się już od 35 zł, więc za tygodniowy pobyt możemy zapłacić niecałe 250 zł. Dla porównania, najniższe ceny w podobnej lokalizacji w Białce Tatrzańskiej wahają się między 80 a 100 zł. Poza tym, Szczyrk nie oferuje wielu rozrywek, które pociągałyby za sobą dodatkowe wydatki. To też niższe o kilkadziesiąt złotych ceny tygodniowych skipassów – mówi Marcin Sienkowski z serwisu ogłoszeniowego Tablica.pl. Na taki indywidualny pobyt dziecka w górach mogą sobie pozwolić rodzice nastolatków, ale w przypadku mniejszych dzieci też nie trzeba przepłacać i korzystać z oferty biura podróży. W sieci nie brakuje ogłoszeń mniejszych firm specjalizujących się z organizacji zimowych obozów. W ten sposób, omijając dużego tour operatora, za siedmiodniowy wyjazd np. do Nidzicy z pełnym wyżywieniem, ubezpieczeniem i opieką wykwalifikowanych instruktorów narciarstwa, zapłacimy ok. 850 zł.
Sprawdź oferty ferii last minute
Jeśli myślisz, że rozglądanie się za ofertą obozu narciarskiego w szczycie sezonu, w trakcie trwania ferii, z góry skazane jest na porażkę, to wykonaj kilka telefonów do firm oferujących zimowe wyjazdy dla dzieci. Konkurencja na tym rynku z roku na rok jest coraz większa, więc trudno o skompletowanie pełnego turnusu. Wykupując pobyt dziecka na obozie na kilka dni przed jego rozpoczęciem można wynegocjować atrakcyjne rabaty. Warto też sprawdzić ofertę kilku firm, aby przy ewentualnych negocjacjach wspomnieć o tańszej ofercie konkurencji.
Kupuj z drugiej ręki
Decydując się na zakup sprzętu narciarskiego, nie myślimy o tym jak o jednosezonowym zakupie. Jednak w przypadku dzieci, trzeba się liczyć z tym, że za rok o tej samej porze wizyta w sklepie będzie nieunikniona. Trudno też w dłuższej perspektywie przewidzieć jak bardzo zmieni się rozmiar dziecięcego buta w ciągu roku, więc posezonowe obniżki cen raczej nie wchodzą w grę. – W tej sytuacji dobrą alternatywę dla nowego sprzętu, stanowi ten z tzw. drugiej ręki. Dzieci, które szybko wyrastają z kurtek czy butów narciarskich, nie zdążą ich nawet zniszczyć więc różnica w jakości między produktem ze sklepu a używanym jest niewielka, za to różnica w cenie jest ogromna – wynosi nawet 70 proc. – komentuje Marcin Sienkowski z serwisu Tablica. Dla przykładu, narty Blizzard SL Race Jr FIS w sklepie kosztują ok 850 zł, tymczasem za ten sam model nart używanych zaledwie przez kilka dni w poprzednim sezonie zapłacimy 390 zł. W serwisach ogłoszeniowych nie brakuje też ofert sprzedaży pełnych zestawów złożonych z butów, nart, kasku i kombinezonu narciarskiego w cenie od 400 zł w górę. Najlepiej szukać ogłoszeń ze swojej okolicy, tak żeby jeszcze tego samego dnia złożyć wizytę sprzedawcy, sprawdzić jakie ślady użytkowania nosi sprzęt i czy pasuje na naszą pociechą. Kupując używany sprzęt można też wytargować niższą cenę i warto z tego przywileju korzystać.
Wykonaj telefon do przyjaciela
Ostatnią deską ratunku, kiedy wszystkie inne opcje cięcia kosztów zawiodą, pozostaje telefon do przyjaciela. Nasi znajomi nierzadko mają swoich znajomych, którzy wśród swoich znajomych mają właściciela pensjonatu w Karpaczu lub Jaworzynie Krynickiej bądź przypadkiem znają organizatora narciarskich obozów. W takiej sytuacji warto to wykorzystać i zapytać o ewentualne rabaty dla znajomych. Tak samo można ich zapytać o sprzęt, który pozostał w spadku po starszych dzieciach lub w sytuacji gdy ich pociechy mają wyjazd w góry już za sobą i w tym roku narty wylądowały w piwnicy. Sposób na bezkosztowe ferie co prawda rzadko się udaje, ale nie zaszkodzi spróbować.