oszykarze AZS Koszalin grali bardzo słabo w pierwszej kwarcie. Do kosza gości wpadły trzy rzuty. Skuteczność gości pozostawiała wiele do życzenia. Co więcej, defensywa również nie spełniała oczekiwań, bo Akademicy stracili aż 26 punktów, zdobywając zaledwie 8. Anwil miał sporo czystych pozycji, co tylko pomagało w odpowiednim wykonywaniu założeń taktycznych. Zdecydowanie najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Dusan Katnić, który z dużą łatwością zdobywał kolejne punty z dystansu i z obwodu.
Okres słabej gry Akademików trwał do końca pierwszej połowy. Anwil grał na sporym luzie, włocławianie wiedzieli, że są na dobrej drodze, by się przełamać i wygrać ważne spotkanie z groźnym rywalem. Koszalinianie musieli zmienić swój styl gry, bo w końcu po pierwszej kwarcie przegrywali blisko dwudziestoma punktami.
Po przerwie gra zawodników AZS nie uległa znacznej poprawie. Anwil grał zespołowo i skutecznie. W koszalińskiej drużynie natomiast brakowało skuteczności na dystansie. Najlepszy strzelec obwodowy – LaceDarius Dunn nie mógł zagrać w tym spotkaniu. Amerykanin nie wystąpił w meczu z Anwilem, ponieważ narzekał na ból barku.
Na lepszą grę podopiecznych trenera Okorna trzeba było czekać do końcówki trzeciej kwarty. Prowadzeni przez Seka Henry'ego Akademicy zaczęli nieco lepiej bronić, a ich kapitan w pojedynkę zaczął nadrabiać przewagę wypracowaną przez gospodarzy. Niestety, gdy wydawało się, że koszalinianie odrobią straty, zespół AZS otrzymał w jednej akcji dwa przewinienia techniczne, które ostatecznie pozwoliły Anwilowi utrzymać kilkupunktową przewagę.