Mogłoby się wydawać, że niepowodzenie przeciwko reprezentacji Chorwacji będzie miało wpływ na postawę biało-czerwonych. Na szczęście nasi kadrowicze potraktowali spotkanie o piąte miejsce niezwykle poważnie, co było widać od pierwszych sekund meczu. Szczególnie dobrze grał Sławomir Szmal, dzięki któremu Polacy mogli biegać do szybkich kontr, czym zaskakiwali szczypiornistów z Islandii.
Już po kilkunastu minutach biało-czerwoni prowadzili czterema trafieniami. Polacy umiejętnie korzystali ze swoich obrotowych, którzy górowali nad islandzkimi defensorami. Oczywiście, naszym reprezentantom zdarzały się gorsze momenty, gdy nawet podczas gry w przewadze podopieczni Michaela Bieglera tracili bramki w bardzo łatwy sposób.
Podobnie jak w ostatnich spotkaniach, najgorsze co miało nadejść, przyszło w drugiej połowie. Początkowo gra biało-czerwonych nie wyglądała źle, jednak z biegiem czasu to Islandczycy dochodzili do głosu i to oni wyrównali stan meczu w 43. minucie. Po raz kolejny świetnie w polskiej bramce spisywali się na przemian Szmal i Wyszomirski.
Podopieczni trenera Bieglera znowu mieli problemy z graniem w przewadze. Tracili bramki i sami nie potrafili pokonać bramkarza rywali. W ostatnich sekundach spotkania udaną interwencją popisał się Szmal, jednak piłka została w posiadaniu Islandczyków, którzy po chwili wyszli na jednobramkowe prowadzenie. Mimo usilnych starań, do wyrównania nie doszło i to ostatecznie Islandczycy zajęli piąte miejsce w europie.