Mecz, na który czekało całe koszykarskie Pomorze Środkowe. Spotkania pomiędzy tymi drużynami noszą nie bez powodu miano najgorętszych derbów Tauron Basket Ligi. Kibice są zgodni. Przegrywać można z każdym, jednak w tym meczu trzeba być górą. Tuż przed spoptkaniem kibice AZS uhonorowali pamiątkowymi koszulkami cztery osoby, które w przeszłości występowały w barwach ich ukochanego klubu. Mowa tutaj o Marcinie Dutkiewiczu, Tomaszu Śniegu, Mateuszu Jarmakowiczu i trenerze Andreju Urlepie. Później jednak rozpoczęła się rywalizacja, zwana przez wielu Świętą Wojną.
Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia gospodarzy. Akademicy po kilku minutach prowadzili różnicą 8 punktów. Wszystko za sprawą świetnej dyspozycji graczy obwodowych. Zawodnicy Gaspera Okorna mieli jednak ogromne problemy w grze na tablicach. Swoje warunki fizyczne świetne wykorzystywał Garrett Stutz. Na nic jednak zdała się dobra gra tego zawodnika, kiedy AZS był w wyraźnym gazie, a po punktach LaceDariusa Dunna było już nawet 23:9.
Gdy trener Urlep zauważył, że gra pod koszami nie przynosi oczekiwanych rezultatów, Czarni czaczęli szukać swojego miejsca na obwodzie. Wówczas jednak przewinieniem technicznym ukarany został Garrett Stutz za rzucenie piłką w sędziego po zdobytych wcześniej punktach. Akademicy wykorzystali swoją szansę na zwiększenie przewagi. Najpierw dwukrotnie z linii rzutów wolnych trafił Dunn a chwile później po stracie gości, za trzy Białek i było już 36:17. Na odpowiedź rywali nie trzeba było jednak długo czekać. Dwie trójki Czarnych i różnica wynosiła już 13 punktów. Trener Okron szybko zareagował na moment słabości swojej drużyny biorąc time-out, po którym AZS znów gospodarze znów kontrolowali przebieg gry.
Po zmianie stron Czarni rzucili się do odrabiania strat. Wówczas jednak urazu doznał najlepszy zawodnik drużyny Garrett Stutz, który do tego momentu miał na koncie 12 punktów i 7 zbiórek. Moment ten okazał się kluczowy dla oblicza tej odsłony meczu. Pod nieobecność środkowego Czarnych na parkiecie dominował Raymond Sykes. Trener Urlep widząc ogromne problemy w grze na pozycji numer 5 na parkiet oddelegował nawet Kacpra Borowskiego. Przewaga AZS zniwelowana została do 13 punktów.
- Wygra ta drużyna, która wytrzyma presje tego meczu – zapowiadał przed meczem Gasper Okorn. Kiedy po trzech punktach Michała Jankowskiego przewaga AZS wynosiła już tylko 12 punktów, a błąd kroków popełnił Zbigniew Białek pewne było to, że ostatnie minuty meczu będą prawdziwym dreszczowcem. Tak też było. Ostatnie trzy minuty kibice zgromadzeni w Hali Widowiskowo-Sportowej w Koszalinie oglądali już na stojąco. Przewaga AZS wynosiła już tylko 9 oczek. Chwile później za dwa trafił Nowakowski i było 68:61. Ostatecznie po niezwykle emocjonującej końcówce AZS pokonał Czarnych 78:67