Koszalinianki wyszły na to spotkanie niezwykle skoncentrowane i zmotywowane. Przewaga fizyczna i dodatkowe centymetry robiły jednak swoje i zawodniczki z Astrachania blokowały każdą próbę rzutu. Po dziesięciu minutach, piłkarki Energi AZS nie miały na swoim koncie żadnego trafienia. Rosyjski zespół miał siedem trafień, a to w końcu Akademiczki musiały wygrać różnicą przynajmniej dziesięciu bramek.
Dopiero w dziewiątej minucie, koszalinianki zdobyły pierwsze trafienie, którego autorką była Joanna Chmiel. Przewaga zawodniczek z Rosji była cały czas systematycznie powiększana. Akademiczki wróciły do meczu głównie dzięki agresywnej obronie. Piłkarki z Astrachania gubiły się przy wyższym pressingu i traciły piłki w pozornie prostych sytuacjach.
Najbardziej wyróżniającą się zawodniczką była Joanna Załoga, która tym występem potwierdziła swoją dobra formę w obecnych rozgrywkach. Po trafieniach Kobyłeckiej i Odrowskiej, koszalinianki przegrywały zaledwie trzema bramkami (w 22. minucie). Gra Akademiczek mogła się podobać, bez żadnych kompleksów i z werwą podopieczne trenera Moistada krok po kroku odrabiały straty do Rosjanek.
Piłkarki z Astrachania gubiły się coraz bardziej, a koszalinianki przy fantastycznym wsparciu publiczności w 28. minucie odrobiły wszystkie straty.
Rosjanki chciały tak samo rozpocząć drugą połowę, jak rozpoczęły pierwszą. Na szczęście tym razem koszalinianki grały znacznie lepiej. Po dziesięciu minutach drugiej części gry było widać, że zawodniczki z Koszalina i z Astrachania są lekko zmęczone, przez co tempo gry nieco spadło. Akademiczki nie mogły wyjść na prowadzenie. Często odrabiały wszystkie straty, jednak nie potrafiły ostatecznie się przełamać.
Trener Moistad robił co mógł. Rotował składem, brał czasy, jednak zawodniczki z Astrachania mimo zmęczenia były skuteczniejsze. Na dziesięć minut przed końcem, Rosjanki podkręciły tempo, zaczęły rzucać nieco szybciej, bez zbędnych podań. Koszalinianki walczyły, pokazywały determinację, to niestety nie wystarczało na świetny zespół z Astrachania.