Mecz rozpoczął się od bramki powracającej po kontuzji koszalińskiej obrotowej Sylwii Matuszczyk, chwilę później na 2:0 wynik podwyższyła Joanna Załoga. W 3 minucie swoją drugą bramkę w meczu rzuciła również Załoga (3:1). Od momentu straty trzeciej bramki do głosu zaczęły dochodzić gospodynie, które rzuciły siedem goli z rzędu! (3:8). Serię przerwała Załoga, trafiając z rzutu karnego.
Przez kolejne minuty trwała wyrównana gra, a od 20 minuty straty zaczęły odrabiać akademiczki. W 23 minucie udało się dojść do lublinianek na dwie bramki 9:11, po rzucie Marty Dąbrowskiej. Wyrównana końcówka pierwszej połowy zakończyła się trafieniem Sylwii Matuszczyk. Do przerwy gospodynie wygrywały 13:16.
W pierwszych sześciu minutach po zmianie stron MKS trafił trzy bramki, nie tracąc przy tym ani jednej, co pozwoliło zwiększyć prowadzenie do sześciu goli. Niestety w kolejnych minutach przebieg gry się nie zmieniał, a przewaga nieustanie rosła. Na 10 minut przed ostatnią syreną było już 20:28, chwilę później pierwszą bramkę w meczu zdobyła Jenifer Winter.
Końcówka spotkania nie przyniosła żadnego zrywu w wykonaniu koszalińskiego zespołu, przyniosła za to ostateczną porażkę akademiczek. Wynik chwilę przed końcową syreną na 24:33 ustaliła Sylwia Matuszczyk.
Warto podkreślić, że w grze Sylwii nie było widać braków. Po przebytej groźnej kontuzji koszalinianka grała na pełnych obrotach.
Najwięcej, bo aż dziewięć bramek dla akademiczek zdobyła Joanna Załoga.