Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Reidar Moistad: Każdy mecz to inna historia

Autor Patryk Pietrzala 22 Października 2013 godz. 13:26
Zapraszamy do przeczytania wywiadu z trenerem Firmus AZS Politechniki Koszalińskiej, Reidarem Moistadem.

Patryk Pietrzala: Za nami sześć spotkań. Firmus AZS Politechnika zaliczyła cztery porażki i dwa zwycięstwa. Czy spodziewał się Pan takiego startu rozgrywek?

 

Reidar Moistad: Prawda jest taka, że chcielibyśmy mieć dwa zwycięstwa więcej, ale taki jest sport. Rozgrywaliśmy spotkania, która były niezwykle zacięte, jednak czasem się wygrywa,a czasem się przegrywa. Te dwie ewentualne wygrane zmieniłyby cały obraz naszej drużyny.

 

W ostatnich meczach można zauważyć nierówną formę Akademiczek. W pierwszej połowie lekko przeważają, a w kolejnych trzydziestu minutach jest nieco gorzej. Z czego to wynika?

 

- Zgadza się, gramy nieco inaczej w drugich połowach. Tak naprawdę nie wiem co się dzieje z dziewczynami po przerwie. Zapewniam jednak, że nad tym pracujemy i będziemy pracować. Chcemy w końcu grać równo przez dwie połowy. Osobiście jestem zadowolony z postawy moich zawodniczek w pierwszych 30 minutach, szczególnie w ostatnich dwóch spotkaniach.

 

Co jest w tym momencie największym problemem Firmus AZS Politechniki?

 

- Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Być może problem tkwi w w pewności siebie, bo tego najbardziej nam brakuje, a następne wygrane mogłyby w tym bardzo pomóc. Każdego dnia ciężko pracujemy. Mamy dobre momenty, tak jak te w pierwszych połowach ostatnich dwóch spotkań. Każdy mecz toczy się jednak inaczej i ciężko wymienić jeden konkretny problem.

 

Który mecz, z dotychczas rozegranych, w Pańskim odczuciu, mogliście wygrać, a zabrakło po prostu trochę szczęścia?

 

- Jestem pewny, że mogliśmy wygrać mecz w Piotrkowie. Mieliśmy także dobrą okazję do tego, by przyzwoicie rozpocząć sezon i wygrać na inaugurację przeciwko drużynie z Nowego Sącza. Jeżeli chce się pokonać takie zespoły jak Zagłębie bądź Vistal, to nie można popełniać tyle błędów. Musimy być ostrożni w takich pojedynkach.

 

Nad czym skupicie się w najbliższych dniach?

 

- Będziemy pracować nad wszystkim po trochu, czyli zajęcia będą zawierały elementy defensywy i ofensywy. Wierzymy w nasz system i wiemy, że możemy ograniczać nasze pomyłki. Niedługo gramy dwa sparingowe mecze, w tym jeden przeciwko młodej reprezentacji Polski, więc to będzie dobra szansa na to, by popracować nad niektórymi niezbędnymi rzeczami.

 

Czytaj też

Mistrzynie zdecydowanie lepsze

Artur Rutkowski - 30 Października 2013 godz. 19:46
Zespół prowadzony przez Reidara Moistada przegrał kolejny mecz, tym razem z mistrzyniami kraju zawodniczkami MKS Selgros Lublin 24:33. Po groźnej kontuzji w spotkaniu w Lublinie zagrała Sylwia Matuszczyk. Mecz rozpoczął się od bramki powracającej po kontuzji koszalińskiej obrotowej Sylwii Matuszczyk, chwilę później na 2:0 wynik podwyższyła Joanna Załoga. W 3 minucie swoją drugą bramkę w meczu rzuciła również Załoga (3:1). Od momentu straty trzeciej bramki do głosu zaczęły dochodzić gospodynie, które rzuciły siedem goli z rzędu! (3:8). Serię przerwała Załoga, trafiając z rzutu karnego.   Przez kolejne minuty trwała wyrównana gra, a od 20 minuty straty zaczęły odrabiać akademiczki. W 23 minucie udało się dojść do lublinianek na dwie bramki 9:11, po rzucie Marty Dąbrowskiej. Wyrównana końcówka pierwszej połowy zakończyła się trafieniem Sylwii Matuszczyk. Do przerwy gospodynie wygrywały 13:16.   W pierwszych sześciu minutach po zmianie stron MKS trafił trzy bramki, nie tracąc przy tym ani jednej, co pozwoliło zwiększyć prowadzenie do sześciu goli. Niestety w kolejnych minutach przebieg gry się nie zmieniał, a przewaga nieustanie rosła. Na 10 minut przed ostatnią syreną było już 20:28, chwilę później pierwszą bramkę w meczu zdobyła Jenifer Winter.   Końcówka spotkania nie przyniosła żadnego zrywu w wykonaniu koszalińskiego zespołu, przyniosła za to ostateczną porażkę akademiczek. Wynik chwilę przed końcową syreną na 24:33 ustaliła Sylwia Matuszczyk. Warto podkreślić, że w grze Sylwii nie było widać braków. Po przebytej groźnej kontuzji koszalinianka grała na pełnych obrotach.   Najwięcej, bo aż dziewięć bramek dla akademiczek zdobyła Joanna Załoga.