Chociaż w tym samym czasie studiowaliśmy na „Szamarzewie” w Poznaniu, Jacka poznałem dopiero podczas pracy w Radiu Koszalin. Przez wiele lat, podobnie jak nas słuchacze, znaliśmy tylko swoje głosy, albo z anteny, albo przez telefon. Nie pamiętam kiedy spotkaliśmy się osobiście, ale mogę powiedzieć, że był jednym z tych ludzi, do których szybko czujemy sympatię.
Był koleżeński, pracowity, miał swoje pasje. I te dotyczące pracy i życia prywatnego. Łączyła nas wielka radość z wyjazdów w teren i szukaniu niezwykłych ludzi i ich opowieści. Jacek często bywał w Szamocinie, obsługiwał bluesowy pociąg, który wyjeżdżał rokrocznie z Zakrzewa. Komentował z ochotą zawody żużlowe, które swego czasu często rozgrywane były w Pile.
Często brał udział w dyskusjach politycznych na antenie radiowej i zawsze potrafił zachować bezstronność. Od kilku lat jego ciepły głos wcześnie rano budził słuchaczy Studia Bałtyk.
Półtora roku temu został dziadkiem i oczywiście był zakochany w swoim Tymku. Jak tylko mógł spędzał z nim czas w swoim ukochanym miejscu, jakim jest dopieszczony przez niego ogród. Nie zdążył pobawić się w nim z wnukiem w chowanego.
Jacek był świetnym kumplem i dobrym człowiekiem. Zostanie w mej pamięci...