Początek roku szkolnego to spore wyzwanie nie tylko dla uczniów, ale także dla rodziców i ich portfeli. Według sondażu CBOS, w ubiegłym roku polska rodzina na zakupy związane z pójściem dziecka do szkoły wydała średnio 725 złotych. Najwięcej pieniędzy przeznaczano na zakup podręczników – ok. 369 złotych. Przy kilku dzieciach jest to już pokaźna kwota, która może przyprawiać o ból głowy. Nic w tym dziwnego, że rodzice starają się te koszty ograniczyć i zamiast nowych książek, chętniej kupują używane. W roku szkolnym 2012/2013 z podręczników po starszych kolegach korzystało 75 proc. uczniów gimnazjów i 64 proc. uczniów szkół ponadgimnazjalnych.
- Kupno ubrań, butów czy szkolnych akcesoriów w niskiej cenie nie stanowi dzisiaj żadnego problemu – każda sieć handlowa w sierpniu organizuje akcje promocyjne, podczas których można wyposażyć tornister i ubrać dziecko od stóp do głów. Inaczej sprawa wygląda z podręcznikami, których próżno szukać na wyprzedażach. Chcąc zaoszczędzić na książkach, trzeba sięgnąć po te z tzw. „drugiej ręki” – mówi Marcin Sienkowski z serwisu Tablica.pl, w którym można znaleźć blisko 100 tys. ogłoszeń dotyczących sprzedaży używanych podręczników. – Na korzyść używanych egzemplarzy przemawiają przede wszystkim atrakcyjne ceny – różnica między używanym a nowym podręcznikiem wynosi nawet 80 proc. Koszt zakupu jednej książki to średnio 8-10 zł, jednak ceny zaczynają się już od 3 zł. Wszystko zależy od tego w jakim są stanie i czy noszą ślady użytkowania – dodaje.
Mimo dużych kosztów jakie wiążą się z posłaniem dziecka do szkoły, rodzice są i tak w lepszej sytuacji niż jeszcze dwa lata temu, kiedy przez częste zmiany programowe nie było mowy o odkupieniu podręczników od starszych roczników. Dochodziło do tego, że wydawnictwa co roku drukowały wydania z małymi zmianami, np. inną numeracją stron, tylko po to, aby powstrzymać zjawisko kupowania książek z „drugiego obiegu”. W ubiegłym roku Ministerstwo Edukacji Narodowej wprowadziło przepis, dzięki któremu podręczniki mogą zmieniać się najwcześniej po trzech latach.
Bilans na zero
Rodzice zajęci kompletowaniem wyprawki szkolnej, tak szybko chcą mieć ten problem za sobą, że często zapominają o tym, co sami mają do zaoferowania. Zamiast składować w piwnicach czy na półkach podręcznik z poprzednich lat, warto je odsprzedać i pozyskane w ten sposób fundusze dorzucić do puli przeznaczonej na szkolne zakupy.
Co więcej, zdarza się tak, że pieniądze ze sprzedaży pokrywają się z kosztem zakupu używanych książek do następnej klasy, więc ich koszt równa się zeru. Tak jest np. w przypadku książek do gimnazjum. Uczniowie drugich klas za nowe podręczniki muszą zapłacić ok. 320 zł, tymczasem używane kupią aż cztery razy taniej. Odsprzedając książki młodszym o rok kolegom za ok. 100 zł zostaje im jeszcze kilkanaście złotych w kieszeni.
Niestety, jak co roku są i tacy, którzy z możliwości zakupu używanych książek skorzystać nie mogą.
– W tym roku najbardziej poszkodowani są uczniowie klasy piątej szkoły podstawowej oraz drugiej klasy liceum, którzy idąc nowym tokiem nauczania muszą kupić najnowsze pozycje wydawnicze. Pocieszające jest jednak to, że mogą odsprzedać książki z poprzedniego roku i w ten sposób zmniejszyć koszty zakupu nowych – mówi Marcin Sienkowski z serwisu Tablica.pl. – Nie warto natomiast zwlekać ze sprzedażą książek z poprzednich roczników, bo po kilku latach mogą być już nieaktualne i wówczas będą się nadawać tylko na makulaturę – przestrzega.
Wśród podręczników z „drugiej ręki” nie brakuje także pomocy naukowych, repetytoriów maturzysty, a nawet nieuzupełnionych ćwiczeń. Często sprzedający wyrażają chęć ponegocjowania, z której warto skorzystać i np. zaproponować kupno książek w komplecie.