Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

Li-Fi – Internet przez żarówkę?

Autor Paweł Kaczor / info. technikajutra.pl/pej.cz/benchmark.pl/oledcomm.com / grafika: oledcomm.com 13 Sierpnia 2013 godz. 13:06
O Light Fidelity, czyli transferze danych za pośrednictwem światła, po raz 1 powiedział Harald Haas podczas konferencji naukowej Technology, Entertainment and Design. Li-Fi polega na bardzo szybkim, niedostrzegalnym ludzkim wzrokiem – włączaniu i wyłączaniu źródła światła, dzięki czemu zostanie przesłany kod binarny. Potencjalnie każda żarówka LED będzie mogła przesyłać strumień danych (po przymocowaniu specjalnego chipu). Natomiast czujniki podłączone do np. komputerów będą zbierać dane z emitowanego światła.

Według Oledcomm (francuskie przedsiębiorstwo, które jest dostawcą rozwiązań opartych na technologii bezprzewodowej Li-Fi) szybkość transferu może osiągnąć prędkość do 3 Gb/s. Twórcy uważają, że wkrótce będzie można uzyskać połączenie na poziomie 10 Gb/s. Teoretycznie wszystkie lampy w dużych miasta, które korzystają z LED-ów mogłyby zapewnić nam Internet. Warto dodać, że Light Fidelity nie emituje fal elektromagnetycznych.

 

Pierwsze urządzenia, które będą obsługiwać te technologię mają pojawić się na rynku już w przyszłym roku. Początkowo Li-Fi może być wykorzystywane w miejscach wrażliwych na działania fal radiowych, takich jak np. szpitale, samoloty czy pod wodą. Oledcomm głównie eksperymentuje z przesyłaniem muzyki przez Li-Fi, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby przekazywać inne dane. Wizja Internetu za pośrednictwem żarówki wydaję się realna.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Czytaj też

Energia ze słońca?

Paweł Kaczor / info. i grafika: eurogospodarka.pl/awers-web.pl - 12 Czerwca 2014 godz. 15:31
W ogniwach fotowoltaicznych dokonuje się konwersja promieniowania słonecznego na energię elektryczną. W naszym kraju są one wykorzystywane w niewielkim zakresie. Fotoogniwa polimerowe – najnowszej generacji – w najbliższych latach mogą stać się wiodącymi urządzeniami, które będą przetwarzać energię słoneczną na energię elektryczną. Przyczynić do tego może się m.in. sposób ich produkcji, technologia montażu czy koszt wytwarzania. Codziennie na powierzchnie naszej planety docierają olbrzymie ilości energii, której do niedawna nie umieliśmy wykorzystać. Wieloletnie badania w tej kwestii, pozwoliły na stworzenie urządzeń, które przetwarzają energię słoneczną w energię elektryczną. Urządzenia te nazywamy fotoogniwami. Dotąd znajdowały one zastosowanie w satelitach kosmicznych, jednak dzięki badaniom naukowców, udało się je wprowadzić do życia codziennego jako odnawialne źródło energii.   Obecnie stosowane są one głównie w budownictwie, jako źródło zasilania na jachtach, a także sygnalizacji świetlnych czy znaków. Fotoogniwa, a konkretniej ich moduły, montuje się głównie na dachach bądź wbudowuje w fasady. Głównym plusem jaki płynie z zastosowań systemów fotowoltaicznych, jest wymierna korzyść ekonomiczna. Ponadto mogą one służyć jako pokrycia dachów płaskich, zapewniając ochronę tychże budynków przed działaniem deszczu czy śniegu.   Dużą popularność zdobywają małe zestawy słoneczne, które zasilają altanki ogrodowe. Są one doskonałym rozwiązaniem, gdy występuję problem z doprowadzeniem prądu do odległego miejsca np. posiadłości. Ciekawym rozwiązaniem jest również zastosowanie fotoogniw jako źródła zasilania kamer wraz z radiowym przekaźnikiem obrazu. Natomiast firmy z branży technologii informacyjnej mogą wykorzystać baterie słoneczne jako awaryjne źródło zasilania komputerów czy serwerów.   Instalacje takiego systemu można traktować jako inwestycję. Dla przeciętnego gospodarstwa domowego zamontowanie kilku modułów może zapewnić spory spadek kosztów, które związane są z opłatami za energię elektryczną. Warto dodać, że część inwestycji może zostać pokryta z dofinansowań z wojewódzkiego funduszu ochrony środowiska jako działania proekologiczne lub ze środków unijnych. Inwestycje w te systemy charakteryzują się niskim stopniem ryzyka, a w połączeniu z długim okresem gwarancji na moc wyjściową modułów, są ciekawą inwestycją.   Zakłada się, że już w najbliższych latach, cena energii elektrycznej uzyskanej z fotoogniw zrówna się z ceną energii z elektrowni konwencjonalnych. Z pewnością będzie ona niższa niż energia z elektrowni atomowych lub opalanych gazem. Fotowoltaika rozwija się dynamicznie w kilku krajach Unii Europejskiej (np. w Czechach i Niemczech). Czy Polska do nich dołączy? Czas pokaże.   Zapraszamy do obejrzenia „Solar FREAKIN’ Roadways!”: