Na początku maja br. chłopcy dostrzegli leżący na poboczu zniszczony rower, a obok niego leżącą dziewczynkę. Natychmiast zadzwonili po pogotowie, utrzymywali kontakt z poszkodowaną, a także prowadzili rozmowę, aby nie dopuścić do utraty przytomności. - Było widać, że ma ranę głowy, cała była zakrwawiona. Widzieliśmy, że nie wiedziała co się dzieje. Zostaliśmy z nią do momentu przyjechania pogotowia. – mówi Mateusz Wawrzyniak.
Po odjeździe karetki chłopcy zanieśli zniszczony rower do domu poszkodowanej. Swoją pomoc uznali za coś normalnego i nie chcieli żadnej nagrody. – Dla mnie to normalny gest. Każdy człowiek o zdrowym
rozsądku by tak zrobił. – dodaje Wawrzyniak. – Nie czuję się bohaterem. Cała akcja jest trochę za duża. Jestem trochę zawstydzony, ale jednocześnie dumny. – komentuje Sebastian Skibiński.
Po pewnym czasie od zdarzenia matka dziewczynki odnalazła chłopców i osobiście podziękowała im za uratowanie życia i zdrowia córki. – Zadzwoniła jej mama i poinformowała, że jeszcze 10 minut i miałaby w domu roślinkę zamiast dziecka. - informuje Wawrzyniak. Jak powiedzieli lekarze, gdyby nie interwencja Mateusza i Sebastiana, skutki wydarzenia mogłyby być tragiczne.
Chłopcy zachowali zimną krew i jedynie o czym myśleli to pomoc poszkodowanej osobie. Niestety, nie wszyscy postąpili tak samo. – Jak pomagaliśmy tej dziewczynce to widziałem ludzi, którzy przechodzili i śmiali się. Nie rozumiem tego dla czego nie podeszli i nie pomogli. – dodaje Skibiński. Bohaterskim, a zarazem skromnym uczniom podziękował m.in. Leopold Ostrowski (zastępca Prezydenta Koszalina), a także ojciec dziewczynki.
Zapraszamy do obejrzenia wideo: