Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Curyl: koszykarskie autorytety

Autor Andrzej Curyl 23 Maj 2013 godz. 10:26
Brakuje nam koszykarskich autorytetów, czy nie potrafimy im zaufać? Będąc młodym trenerem uczyłem się od wszystkich. Pierwszym moim nauczycielem był trener Henryk Cieślak. Trenował on koszykarzy II ligowego Bałtyku Koszalin. Uczył mnie koszykówki, a nie koszykarskich ćwiczeń. Wskazywał mi kierunek wyboru filozofii pracy z grupą zawodników.

Naszymi wspólnymi autorytetami byli panowie Witold Zagorski, Zygmunt Olesiewicz i Ludwik Miętta.

 

W momencie kiedy zdecydowałem się na pracę z dziewczynami starałem się obserwować pracę Pana Ludwika, a później również trenera Janusza Mroza. Jeździłem po kraju obserwować mecze i zgrupowania Wisły Kraków. Podglądałem również pracę Janusza Mroza. Prowadziłem z nimi długie rozmowy na temat prowadzenia zespołów ludzkich.

Zadawałem im pytania, ale szanowałem ich wiedzę i doświadczenie. Do dzisiaj pracuję na mikro-cyklach tygodniowych trenera Miętty. W zależności od potrzeb lekko je modyfikuję. Kilkanaście miesięcy temu rozmawiałem z Panem Januszem Mrozem. To naprawdę była dla mnie frajda!

 

W kogo lub w co wierzą dzisiaj młodzi trenerzy? W NBA, jeżeli trenerzy, to tylko z zagranicy. Ciężko nam zaufać Tadeuszowi Hucińskiemu, Jackowi Winnickiemu, Krzysztofowi Koziorowiczowi czy kilku innym osobom. Szukamy u wszystkich błędów, potchnięć lub porażek. Jest to droga donikąd.

To oni pomogą Wam znaleźć drogę do Waszej filozofii pracy z zespołem. Trener to jest osoba, która potrafi słuchać, potrafi wybrać wiadomości najlepsze dla siebie, wie jaką wybrać najlepszą "ścieżkę" pracy dla swoich podopiecznych.

Po takim wstępie dużo łatwiejsze jest dobranie i ciągle modyfikowanie ćwiczeń i sposobu gry dla trenowanych przez nas zawodników. Nie ma "złotych" recept na sukces w pracy szkoleniowej w koszykówce. To nie rady tych "wielkich" - tylko Wasza umiejętność właściwego wyboru - tego co najlepsze dla waszych podopiecznych decyduje o "sukcesach" w sporcie.

Musicie również dla siebie zdefiniować pojęcie - SUKCES! Wygrana dzisiaj, wygrana jutro, doprowadzenia do perfekcji najlepszych zawodników, droga zawodowa swoich podopiecznych, stan zdrowotny czy jeszcze coś innego?

Później już tylko konsekwentna praca, doskonalenie się i umiejętność zauważania popełnionych błędów. Ważna jest również umiejętność korzystania z wiedzy i doświadczeń swoich podopiecznych. Należy dyskretnie słuchać ich uwag o Waszej wspólnej pracy.

To tylko kilka uwag z mojego doświadczenia w pracy z młodzieżą. Nie musicie się ze mną zgadzać, ale musicie wiedzieć, że ideał istnieje tylko tam - bardzo wysoko! Tu na ziemi to Wy sami decydujecie o jakości Waszej pracy!

 

Wierzę, że mamy w Polsce trenerskie autorytety. Wierzę również, ze mamy młode, trenerskie talenty. Oni muszą w siebie uwierzyć, a my musimy im zaufać. Bo droga "wysłana" trenerami z zagranicy prowadzi donikąd!

Od kilku sezonów PZKosz próbuje modyfikować pracę z młodzieżą. Najczęściej są to zmiany na jeden sezon. W ten sposób trudno nam uwierzyć w autorytet osób podejmujących kolejne zmiany. Dzisiaj słyszymy o kolejnych propozycjach zmian. Tylko, że wygląda to tak, jak by grupa ludzi coś "wymyśliła" i czekała na reakcję otoczenia. Albo wcześniej to konsultowaliście z doświadczonymi trenerami i dzisiaj wprowadzamy to do naszej pracy , albo ......?

Ja osobiście chcę Wam wierzyć! Potrafię zaufać grupie ludzi, która nad tym pracowała. Tylko, że to wy musicie w to wierzyć! Życzę powodzenia!

Poprzedni artykuł
Następny artykuł