Damian Zydel: Czy wolał Pan trafić w fazie play – off na Trefl Sopot czy Stelmet Zielona Góra?
Zoran Sretenovic: Wolałbym, abyśmy grali ze Stelmetem Zielona Góra. W mojej ocenie lepiej byłoby, gdybyśmy trafili na ten zespół.
A czy nie obawiałby się Pan dwóch szybkich rozgrywających Stelmetu? Hodge i Koszarek to czołowi zawodnicy ligi.
Stelmet ma świetnych zawodników, jednak drużyna ta gra bardzo nierówno. Rewelacyjne mecze przeplatają z fatalnymi występami. Na pewno indywidualnie jest to najmocniejsza drużyna w lidze, jednak drużynowo wypadają różnie.
Trafiliśmy jednak na Trefl. Czy uda nam się zatrzymać niezwykle szybkiego Franka Turnera. Czy znajdziemy na niego odpowiedź w obronie?
Sezon pokazał, że w obronie przeciwko niskim zawodnikom rywala potrafi dobrze radzić sobie Sek Henry. Zawodnik ten ma predyspozycje do dobrej i agresywnej gry w obronie. Jest także silny i szybki, więc liczę na to, że to właśnie on będzie mógł w defensywie pilnować Turnera. Zupełnie inne zadania będzie miał Łukasz Wiśniewski, który także dość często pilnował rozgrywających drużyn przeciwnych.
Bardziej obawia się Pan wspomnianego Turnera, czy na przykład Waczyńskiego bądź Dylewicza?
Rozgrywający jest zawsze mózgiem drużyny, więc musimy zrobić wszystko, aby utrudnić mu grę w ataku. Od niego przecież wszystko się zaczyna. Poza tym bądźmy realistami, bardzo trudno bronić Turnera w akcjach 1 na 1. Będziemy musieli bronić zespołowo. Bez wątpienia jednak najlepszym graczem Trefla jest Filip Dylewicz.
Ostatnie 10 spotkań to mecze z drużynami z dolnej szóstki. Czy brak spotkań z wymagającymi rywalami może okazać się kluczowy w tej rywalizacji? Czy wpływa to źle na drużynę?
Prawdę mówiąc potrzebowaliśmy czasu na odbudowanie formy. Wiem na co stać tę drużynę. Oglądałem mecze z początku sezonu. Spotkania z rywalami w dolnej szóstce pozwoliły nam szlifować formę na fazę play-off. Gramy naprawdę coraz lepiej, próbowaliśmy także różnych wariantów w ostatnich meczach i teraz wiem, że jesteśmy gotowi do rywalizacji z silnymi zespołami. Zawodnicy wręcz na to czekają.
Ostatnio dobrą formę prezentują Bartłomiej Wołoszyn oraz Paweł Leończyk. Na równym poziomie grają Harriss i Wiśniewski. Który z nich może okazać się kluczowym zawodnikiem w rywalizacji z Treflem?
Oczekuje pełnego zaangażowania od wszystkich. Bez względu na to, czy mowa o Wołoszynie, Wiśniewskim czy Śpicy. Każdy, kto wchodzi na parkiet może być bohaterem. Wystarczy tylko, że dobrą grą w obronie pomoże drużynie w zatrzymaniu rywala.
Którego z zawodników można określić „pierwszym rozgrywającym” w naszej drużynie? Seka Henry’ego czy Łukasza Wiśniewskiego, który notuje ostatnio po 8 asyst w meczu?
Nominalnie pierwszym rozgrywającym jest Sek Henry. Asysty Łukasza Wiśniewskiego wynikają z tego, że po dobrych wejściach pod kosz oddaje piłkę do kolegów, którzy zamieniają to na punkty. Obaj zawodnicy jednak często wymieniają się pozycjami, ale o to w koszykówce chodzi. Brakuje nam natomiast Igora. Przez cały sezon ma problemy z kontuzjami, a tak doświadczony zawodnik bardzo by nam się przydał w kreowaniu gry.
Jakie są założenia przed pierwszymi dwoma meczami w Ergo Arenie? Czy zadowoli Was jedno zwycięstwo na terenie rywala?
Nie rozmawiamy o tym. Jesteśmy profesjonalistami, dlatego do każdego meczu podchodzimy tak samo. Jedziemy do Sopotu po dwa zwycięstwa. Gdybym powiedział, że zadowoli mnie jedna wygrania, to świadczyłoby o tym, że nie wierzę w ten zespół.
Nie jesteście jednak faworytami.
Bycie faworytem to obciążenie, nie komfort.
Co w chwili obecnej jest najmocniejszą stroną AZS Koszalin?
Zespołowa obrona.
Czy to wystarczy na Trefl?
Wszystko zweryfikuje parkiet