Do Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie regularnie trafiają młodzi pacjenci po poważnych upadkach z hulajnóg. Najczęściej są to nastolatkowie, którzy jeżdżą z nadmierną prędkością, bez kasków i często po zdjęciu fabrycznych blokad.
– Wystarczy niewielki kamień, drobna nierówność czy chwila nieuwagi, by doszło do tragedii – podkreśla lek. med. Andrzej Melka, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w koszalińskim szpitalu. – W tym tygodniu przyjęliśmy 14-latka, który po upadku doznał urazów czaszkowo-mózgowych, rozległych obrażeń wewnętrznych oraz złamania ręki. Inna pacjentka w tym samym wieku musiała przejść pilną trepanację czaszki po krwotoku wewnętrznym.
Lekarze nie mają wątpliwości – gdyby młodzi pacjenci mieli kaski, obrażenia byłyby znacznie mniejsze.
Medyk zwraca również uwagę na rolę dorosłych:
– Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że opiekun prawny może ponosić odpowiedzialność za to, że dopuścił do jazdy dziecka bez zabezpieczeń, takich jak kask czy blokada prędkości – przypomina dr Melka.
Apel lekarzy
Specjaliści apelują o rozsądek – zarówno do młodych użytkowników hulajnóg, jak i ich rodziców.
– Jazda bez kasku i z nadmierną prędkością to igranie z życiem. Wypadki tego typu kończą się często urazami wielonarządowymi, które mogą zaważyć na całym przyszłym życiu młodego człowieka – podkreślają lekarze.
Hulajnoga może być wygodnym i atrakcyjnym środkiem transportu, ale tylko wtedy, gdy korzysta się z niej odpowiedzialnie. W przeciwnym razie staje się źródłem tragedii, które mogłyby zostać łatwo uniknięte.