Co zatem wiemy po pierwszych dwóch meczach Fernando Santosa w roli selekcjonera? Przede wszystkim – idzie nowe. Stara gwardia ustępuje miejsca, a do zespołu wchodzą nowe twarze. I bardzo dobrze, bo wielu z nich wnosi sporo pozytywnej energii. Oczywiście wszystko musi być przeprowadzone z głową, by nie zachwiać równowagi drużyny, a młodzi mieli się od kogo uczyć, ale zmiana warty nadchodzi wielkimi krokami.
Taki proces zazwyczaj bywa bolesny, z czego w PZPN doskonale zdają sobie sprawę. Jedynym rozwiązaniem, by w przyszłości uniknąć takich problemów, jest podniesienie jakości szkolenia. Tylko w ten sposób możemy sprawić, by selekcjoner reprezentacji Polski miał komfort w trakcie powołań, a dwa, trzy urazy nie przyprawiały go o ból głowy.
Jakość szkolenia w Polsce znacznie się poprawiła, ale żeby regularnie wychowywać w kraju nad Wisłą solidnych graczy, trzeba jeszcze wiele poprawić.
– Przede wszystkim uważam, że powinniśmy dać najmłodszym jak najwięcej swobody. Czasem za szybko wrzucamy ich w taktyczne ramy, zamiast pozwolić samodzielnie myśleć. Postawiłbym mocniej na rozumienie gry na poziomie indywidualnych zachowań. Bo jeśli będziemy rozumieli grę na poziomie zawodnika, to i cały zespół na tym skorzysta – przekonuje Marek Gołembowski jeden ze szkoleniowców współpracujących z fundacją Polish Soccer Skills, organizującej obozy szkoleniowe dla piłkarzy w wieku od 7 do 19 lat.
– W trakcie naszych zajęć staramy się pracować w małych grupach. Trener ma pod sobą czterech zawodników, a to pozwala bliżej przyjrzeć się zawodnikom i pracować nad ich rozwojem w bardziej efektywny sposób – przekonuje Gołembowski.
Patrząc na ostatnie mecze reprezentacji pracy do wykonania przed szkoleniowcami młodzieży jest sporo. W spotkaniu z Czechami gracze Santosa momentami wyglądali na mocno zagubionych i mających problemy z odpowiednim ustawieniem.
– Sporo się u nas ostatnio mówi o skanowaniu przestrzeni i dobrze. Ale trzeba jeszcze wiedzieć po co to robimy i jakie wnioski wyciągnąć z tego, co widzimy na boisku. Jeśli zawodnicy potrafią dobrze ocenić sytuację na boisku, to ważne jest również, aby wiedzieli, co mają w danym momencie zrobić. W nowoczesnej piłce nie ma czasu, by zawodnik zastanawiał się, jak ma się zachować. Trzeba właściwie od razu podejmować decyzje – zauważa nasz rozmówca.
I tu mamy naprawdę spore braki. Gołembowski współpracuje też z graczami ekstraklasy i wie, że nawet na takim poziomie są z tym problemy.
– Dzięki doświadczeniu pracuje się z takimi graczami łatwiej i szybciej. A poprawa jednego lub dwóch fundamentów w defensywie i ofensywie potrafi zmienić jakość podejmowanych decyzji. Ale prawda jest taka, że takie informacje zawodnicy powinni otrzymywać już na poziomie piłki młodzieżowej – mówi Gołembowski.
Jak zatem to poprawić?
– Pomysły PZPN są trafne i potrzebujemy oczywiście czasu na ich weryfikacje, ale brakuje mi kategoryzacji określonych zachowań indywidualnych na danych pozycjach oraz modelu pracy indywidualnej z zawodnikiem – zauważa trener.
Czy za kilka lat zmiana pokoleniowa w kadrze będzie mniej bolesna niż dziś? To zawsze będzie trudny proces, ale możliwe, że jeśli PZPN podejmie odpowiednie działania, nie będziemy musieli drżeć o to, czy będziemy w stanie się zakwalifikować na wielkie turnieje.