Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

Koci tyfus w Leśnym Zakątku

Autor Ala za FB/Grażyna Buczek Jakubczak 27 Października 2022 godz. 4:03
Zaalarmował nas wpis na Facebooku Grażyny Jakubczyk: "Schronisko dla zwierząt w Koszalinie. Wiele kotów właśnie przypłaciło życiem. Brak wiedzy w prowadzeniu schroniska przez nową kierowniczkę". Na poparcie tych zarzutów Jakubczyk zamieściła pismo pokontrolne Powiatowego Lekarza Weterynarii. Sprawdziliśmy. Nie jest wcale tak źle, ale to nie jedyny problem kierowniczki schroniska, Bogumiły Tiece. Kolejny, związany był z jej pracą i pełnieniem funkcji radnej.

Postanowiliśmy przyjrzeć się obu tym sprawom. Faktycznie w Schronisku  dla Bezdomnych Zwierząt

"Leśny Zakątek", który prowadzi PGK Koszalin "w drugiej połowie września doszło do wybuchu ogniska choroby zakaźnej kotów panelukopenii, która obecnie jest  w fazie wygaszania. Z tego powodu zanotowano 14 upadków kotów, a 9 kolejnych poddano eutanazji" - informuje weterynarz. Wówczas w kociarni przebywało blisko sto kotów. 

Panleukopenia u kotów, zwana też potocznie „kocim tyfusem” lub „nosówką kotów”, to wysoce zaraźliwa choroba wirusowa przebiegająca z ostrym zapaleniem jelit. Występuje u kotowatych na całym świecie; nie zagraża ludziom. Co ciekawe, wirus może być rozsiewany przez koty nawet przez 6 tygodni po wyzdrowieniu. Nie jest też konieczny bezpośredni kontakt z wirusem – na przykład człowiek może stać się pośrednikiem, jeśli miał wcześniej kontakt z chorym kociakiem lub jego wydzielinami i przeniesie je na zdrowego kota.

 

Koszalin ma problem z kotami.

Dopiero co informowaliśmy o tym , że w jednej z koszalińskich fundacji przebywało w strasznych

warunkach ponad sto kotów. Po interwencji większa część kotów została zabrana z fundacji, a 32 z nich trafiły do "Leśnego Zakątka". Zostały umieszczone w oddzielnym, odseparowanym i specjalnie dla nich przygotowanym kojcu.

Weterynarz stwierdził także, że "zwierzęta w schronisku są prawidłowo oznakowane i objęte opieką lekarsko-weterynaryjną". Jak ustaliliśmy, schronisko odwiedza dwa razy w tygodniu weterynarz. "Pomieszczenia są myte i dezynfekowane codziennie. Przed wejściami leżą maty nasączone środkami dezynfekującymi. W pomieszczeniach dla kotów czynności wykonywane są w jednorazowych kombinezonach ochronnych". Koty otrzymują także regularnie pożywienie. - Karmę mamy z wyższej półki - mówi Bogumiła Tiece, kierowniczka schroniska. Jedyne  uchybienie, którego dopatrzył się Powiatowy Lekarz Weterynarii, to "brak procedury dotyczącej postępowania w przypadku wystąpienia choroby zakaźnej u kotów. Schronisko posiada procedury postępowania w przypadku wystąpienia choroby zakaźnej psów". Teraz sporządzi taką i dla kotów. Kociarnia jest jednak nadal objęta kwarantanną tzn., że nie są przyjmowane ani też wydawane koty. 

Mimo iż koty mają zabezpieczona karmę, to nadal schronisko chętnie przyjmie koce, drapaki, kuwety i żwirek. 

 

Radna, kierownikiem w miejskiej spółce

Kolejnym problem, z którym w ostatnim czasie musiała zmierzyć się Bogumiła Tiece, to fakt, że będąc radną podjęła pracę w miejskiej półce. Sprawę wyjaśniała miejska Komisja Porządku Prawnego i Publicznego. Podczas ostatniej sesji, jej przewodniczący, Marcin Waszkiewicz wyjaśnił, że po zasięgnięciu opinii wojewody i prawników uznano, że nie doszło do żadnego konfliktu interesów. Zatem radna ma pełne prawo pracować w miejskiej spółce. - Ja nie podlegam przecież prezydentowi. Mam swojego kierownika ZUK i oczywiście prezesa - stwierdziła Tiece.