Wydawać by się mogło, że Katarzyna Figura nie do końca pasuje do charakteru imprezy. Artystka uchodzi BOWIEM za sex bombę polskiej kinematografii. Od razu powiedzmy, że jest to etykieta nad wyraz powierzchowna. Aktorka oprócz pracy na panie filmowym, występuje obecnie na deskach Teatru Wybrzeże w Sopocie. Udzielała także swojego głosu w polskich wersjach dubbingowych zagranicznych produkcji. Nade wszystko jednak
emanuje energią, optymizmem i prawdziwą aktorską pasją.
Zanim gwiazda dotarła na scenę sali widowiskowej Centrum Kultury 105, została zatrzymana przez wielbicieli. Bardzo chętnie rozdała autografy i zapozowała do pamiątkowych zdjęć. Trzeba podkreślić, że aktorka pojawiła się w Koszalinie po raz pierwszy w historii, choć filmy z jej udziałem zdobywały nagrody podczas sztandarowej imprezy CK 105 „Młodzi i Film”.
W rozmowie, którą poprowadził Kuba Grabski, Figura pokazała nieznane oblicze. Przed widzami wyłoniła się postać ciepłej, naładowanej pozytywną energią fascynatki sztuki oraz nieokiełznanej gaduły.
Jednoznacznie stwierdziła, że bycie artystą wymaga nieustannej pracy i chęci rozwoju, a co za tym idzie otwartości na nieznane. Podkreśliła, że taka postawa mogłaby być lekarstwem na bolączki obecnego świata. - Działoby się dużo mniej zła na świecie, gdyby ludzie byli otwarci na piękno drugiego człowieka, przyrody i życia. Trzeba patrzeć otwartymi oczami duszy. Z ust aktorki padła nawet prosta, ale bardzo ważna definicja działalności artystycznej. – Sztuka jest po to, aby
nas zadziwiać, zaskakiwać, rozwijać i uczyć.
Bardzo ciekawe były opowieści Figury o jej ulubionych książkach, filmach oraz innych inspiracjach z czasów dzieciństwa. Obok Andersena wymieniła takie nazwiska jak Grimm i Burnett. Powieść „Tajemniczy ogród”, była ulubioną książką aktorki. Oprócz literatury dziecięcej młoda Katarzyna zaczytywała się w prozie podróżniczej, m.in. Fiedlera oraz uwielbiała słuchać radia, zwłaszcza audycji z muzyką różnych stron świata. - Ponieważ w tamtych czasach nie mogliśmy jeździć na egzotyczne wycieczki, to razem z moim tatą przemierzaliśmy świat palcem po mapie. Książki, ta muzyka płynąca z radia rozwijały moją wyobraźnię - mówiła aktorka.
Ważnym w życiu Figury był też serial „Czterej pancerni i pies”, ale to chyba normalne dla pokolenia wychowanego w czasach PRL...
Artystka przywołała także wspomnienia z rodzinnej Warszawy, kiedy to stawiała pierwsze kroki jako aktorka. - Trafiłam do Teatru Ochoty, który prowadzili Jan i Halina Machulscy. Juliusz Machulski, ich syn, zobaczył mnie po raz pierwszy w roli Kubusia Puchatka. To był spektakl amatorski dla dzieci, ale później grałam też jako dziecko w sztukach dla dorosłych. Wystąpiłam też w filmie „Zginął pies”, gdzie jako nastolatka spotkałam się na planie z Mieczysławem Czechowiczem. Czyli już na samym początku miałam szczęście do spotykania wybitnych artystów- wspominała.
Nie zabrakło opowieści o najważniejszej roli życia, czyli matki dla syna i dwóch córek. Gwiazda wspomniała również o działalności w Sopocie oraz przytoczyła anegdoty z planu filmowego, m.in. o słynnej scenie z „King size'u”.
Grono zaciekawionych słuchaczy stanowili zarówno rodzice, jak i młodzi kinomani. Na widowni pojawili się także gimnazjaliści i licealiści - którzy tak jak niegdyś Figura w warszawskim Teatrze Ochoty - działają w amatorskich grupach teatralnych naszego miasta. Spotkanie zwieńczyło ekspresowe odczytanie „Calineczki” Andersena, po którym rozległy się gromkie oklaski.
Dziecięcy Festiwal Sztuki Filmowej trwa jeszcze dziś. Przed małymi kinomanami wiele atrakcji. Oczywiście kolejne seanse, ale również kolejna dawka wydarzeń towarzyszących. Finał o godzinie 17:00. Zaplanowany jest koncert Centrum Uśmiechu. Ich występy to okazja do wspólnego śpiewania i tańca dla całej rodziny. Na zakończenie mali widzowie wcielą się w jurorów i wybiorą film, który najbardziej im się podobał.