Postawa młodego strażaka w istocie zasługuje na pochwałę. W czasie niestety tragicznego pożaru mieszkań zastępczych przy ul. Słowiańskiej, włączył się do akcji jako jedna z pierwszych osób na miejscu zdarzenia, choć był po służbie. Przystąpił do ewakuacji mieszkańców zanim jeszcze na miejsce dotarły zastępy straży.
-Nie czuję się bohaterem, bo każdy strażak na moim miejscu zrobiłby to samo – mówi skromnie Piskorski. - Jechałem z żoną z zakupów i zobaczyliśmy pożar. Podjęliśmy odpowiednie kroki, aby uratować mieszkańców. Niestety tragicznie zmarłej kobiecie nie byłem w stanie pomóc. Zacząłem wyciągać po kolei osoby z lokali, później od drugiej strony budynku działałem razem z policją i strażą pożarną. To była jedna z większych akcji w moim życiu. Nigdy nie miałem do czynienia z tak dużą ilością osób, którym trzeba było pomóc.
Piskorski ma 29 lat. Mąż Magdaleny, która udziela się w Ochotniczej Straży Pożarnej w Mielenku. Jest „świeżo upieczonym” ojcem czteromiesięcznej Natalki. Ze służbą strażacką związany właściwie od dziecka. Jego rodzina kultywuje tradycję uczestnictwa w OSP. Sam dołączył do oddziału w Mielenku, gdy miał lat 14. Od trzech lat jest zawodowym strażakiem w Koszalinie.
Póki co komendant Mirosław Pender nie mówił nic o ewentualnym awansie młodego strażaka, jednak zaznaczył, że tak wzorowe zachowanie, na pewno nie zostanie zapomniane.