Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Duńczycy zremisowali ze Szwecją

Autor Art za zprp, fot. Print Screen pol2016.ehf-euro.com 27 Stycznia 2016 godz. 4:29
We Wrocławiu wtorek zapowiadał się wyjątkowo spokojnie. Wszak mierzyły swe siły dwie handballowe potęgi z maruderami grupy 2. Tymczasem ku zaskoczeniu, ale i radości kibiców zgromadzonych w Hali Stulecia, obejrzeliśmy bardzo ciekawe i dramatyczne widowiska.

W pierwszym spotkaniu Węgrzy, którzy już stracili szanse awansu do półfinału i nie zdobyli jeszcze nawet „oczka” w tej fazie turnieju, nie zamierzali oddać punktów Hiszpanii bez walki. W efekcie po 11 minutach prowadzili 6:3. Potem jednak podopieczni Manolo Cadenasa, na co dzień trenera Wisły Orlen Płock, który w tym meczu rywalizował z Tałantem Dujszebajewem, szkoleniowcem Vive Tauron Kielce – przebudzili się i do przerwy remisowali z Madziarami po 15.

Na tablicy wyników remis oglądaliśmy także kwadrans później (23:23), wtedy jednak Hiszpanie dorzucili kilka bramek i było 29:25. Wydawało się, że mecz został rozstrzygnięty, jednak Węgrzy jeszcze raz zerwali się do walki (29:28), jednak mimo szalenie ambitnej postawy zabrakło im już czasu na uniknięcie porażki.

W drugim pojedynku tego dnia Dania po dramatycznej walce zremisowała ze Szwecją i jak można było oczekiwać w derbach Skandynawii – emocji było bez liku.

Szwedzi objęli prowadzenie 3:2, by za chwilę przegrywać 3:7, a w 21 min nawet 7:12. „Trzem Koronom” udało się tuż przed przerwą zmniejszyć rozmiary porażki, a potem długo po zmianie stron oglądaliśmy wymianę ciosów – bramka za bramkę, acz przy stałej, minimalnej przewadze Duńczyków. Ci ostatni na dwie minuty przed finałową syreną prowadzili trzema golami.  Ostatecznie remis Szwedom uratował w ostatniej akcji Mattias Zacharisson. Szwedzi wycofali bramkarza, a ich skrzydłowy technicznym rzutem przypieczętował sprawiedliwy podział punktów.

HISZPANIA – WĘGRY 31:29 (15:15)

Najwięcej bramek dla Hiszpanii: Valero Rivera 5, Victor Tomas, Raul Entrerrios, Joan Canellas i Jesus Garcia po 4. Dla Węgier: Laszlo Nagy 9, Kornel Nagy 5.

 

DANIA – SZWECJA 28:28 (15:13)

Najwięcej bramek dla Danii: Michael Damgaard Nielsen 7, Mikkel Hansen 5. Dla Szwecji: Johan Jakobsson, Mattias Zachrisson i Andreas Nilsson po 5.

Czytaj też

Białorusini bez szans

Art za zprp, pol2016.ehf-euro.com, fot. FB/EHFEURO - 26 Stycznia 2016 godz. 4:45
Pewne zwycięstwo reprezentacji Polski nad Białorusią to kolejny krok naszego zespołu w stronę awansu do półfinału EHF EURO 2016. Już po pierwszej połowie Biało-czerwoni prowadzili różnicą sześciu bramek i w pełni kontrolowali sytuację. Nie inaczej było po przerwie, trener Michael Biegler dał szansę gry wszystkim szesnastu zawodnikom. Ostatecznie nasz zespół zwyciężył rywali 32:27. Aby być pewnymi gry w strefie medalowej mistrzostw Europy, Polacy muszą w środę pokonać Chorwatów. Po pierwszej połowie Polska prowadziła sześcioma bramkami (19:13), a po kolejnych 15 minutach specjalista od defensywy, Piotr Grabarczyk, powiększył prowadzenie do 10 goli (28:18), zdobywając swoją pierwszą bramkę podczas EHF EURO 2016. Kulejący Rutenka wrócił na halę po 10 minutach drugiej połowy, ale jedynie jako wsparcie mentalne z ławki rezerwowych. Wygląda na to, że turniej dla niego się skończył i nie wystąpi w ostatnim meczu Białorusi przeciw Macedonii. Gospodarze spokojnie kontrolowali pozostałą część spotkania, a ich trener Michael Biegler pozwolił w końcówce odpocząć kilku swoim kluczowym zawodnikom. Michał Jurecki rzucił osiem bramek i został wybrany graczem meczu, podczas gdy Siergiej Szyłowicz, pod nieobecność Rutenki, był najlepszy w zespole Białorusi, trafiając sześć razy. POLSKA – BIAŁORUŚ 32:27 (19:13) POLSKA: Szmal, Wyszomirski – Lijewski, Krajewski 1, Bielecki 2, Wiśniewski 2, Jurecki 9, Konitz, Grabarczyk 2, Gliński, Syprzak 3, Daszek 5, Gębala, Łucak, Szyba 6, Chrapkowski 2. Kary 4 min. BIAŁORUŚ: Kishou, Saldatsenka – Brouka, Kulesh 4, Khadkevich 3, Pukhouski 5, Rutenka, Nikulenkau, Shylovich 6, Patsykailik, Yurynok 4, Baranau 1, Prakapenia, Karalek 4, Tsitou. Kary 8 min. Sędziowali: Santos, Fonseca (Portugalia). Widzów 14 000.- Byliśmy przygotowani na taką atmosferę i mieliśmy ochotę do gry - powiedział Boris Puchowski z Białorusi. - Nasze pierwsze 15-20 minut wyglądało dobrze i gdybyśmy kontynuowali tę dobrą grę, udałoby się nam zrzucić z siebie presję narzuconą przez gospodarzy. Poza tym, fizyczne różnice też odegrały swoją rolę.

Norwegowie na drodze Biało-Czerwonych

Art za pol2016.ehf-euro.com - 23 Stycznia 2016 godz. 7:18
Grupa I: Polska - Norwegia, sobota 23 stycznia,godz. 20.30. Dzień otwarcia fazy głównej w Krakowie nie był obfity w emocje, jednak sobota zapowiada się dużo lepiej. Francuzi zmierzą się z Chorwatami, a niepokonani Polacy zagrają z Norwegami. Każdy z tych zespołów ma obecnie na swoim koncie 4 punkty. Gospodarze turnieju nadal są na fali sukcesu. Po dwóch zaciętych pojedynkach z Serbią i Macedonią fazę grupową zakończyli mocnym akcentem - wygraną z broniącą tytułu Francją. Publiczność, która najprawdopodobniej szczelnie wypełni krakowski obiekt, będzie ósmym zawodnikiem reprezentacji Polski. Za "Biało-Czerwonymi" przemawiają także statystyki. W ostatnich 10 bezpośrednich pojedynkach przegrali oni zaledwie dwukrotnie. W jedynym w historii pojedynku na EHF EURO padł remis 24:24. - Norwegowie są znani ze swoich fizycznych predyspozycji oraz świetnych zawodników na skrzydłach. Swoją grę opierają na szybkich atakach. Dysponują dobrym bramkarzem i dobrą defensywą. Czeka nas naprawdę ciężkie starcie - przyznał Sławomir Szmal. - Mamy świetną sytuację w grupie, o jakiej mogliśmy jedynie marzyć przed turniejem. Polacy mieli jeden dzień wolny, który mogli spędzić ze swoimi rodzinami. Odpoczynek z pewnością przyda im się przed spotkaniem z Norwegami. Nadal nie wiadomo, czy na parkiet wybiegnie Bartosz Jurecki, który cierpi na uraz łydki. Świetny początek turnieju w wykonaniu Norwegów może zwiastować wysokie miejsce na koniec mistrzostw. Dotychczas ich największym osiągnięciem jest 6. lokata na EHF EURO 2008. - Nareszcie udało nam się przejść do fazy głównej. Dla naszych młodych zawodników te, co najmniej, 3 dodatkowe spotkania to kolejne doświadczenie. Nie mogę się doczekać meczu z Polską przed wypełnionymi po brzegi trybunami - powiedział norweski szkoleniowiec. Christan Berge.   Grupa I: Francja - Chorwacja, Sobota 23 stycznia, 18.15 Dwie potęgi europejskiej piłki ręcznej ostatnich dekad tradycyjnie zmierzą się ze sobą podczas międzynarodowego turnieju. W ostatnich 20 bezpośrednich pojedynkach Francuzi byli górą 12 razy, a raz mecz zakończył się remisem. Ostatnie zwycięstwa Chorwatów miały miejsce w latach, kiedy Francja zdobywała złoto na Igrzyskach Olimpijskich - w roku 2008 i 2012. Polska i Norwegia nadal może spać spokojnie, ewentualna porażka nie przesądza o odpadnięciu z fazy głównej, jednak pozostałe drużyny będą musiały czekać na rezultaty reszty spotkań i liczyć, że ułożą się one po ich myśli. - Zdajemy sobie sprawy, że nie ma dla nas taryfy ulgowej i następne dwa spotkania musimy wygrać. Chorwacja ma silny skład, jednak wierzymy, że jesteśmy w stanie ich pokonać - przyznał Daniel Narcisse, jednak z najbardziej doświadczonych zawodników francuskiej reprezentacji. Oba zespoły zdecydowanie wygrały pierwsze pojedynki fazy głównej, a kluczowi zawodnicy mogli dzięki temu odpocząć. Kontuzje Kentina Mahe (palec) oraz Marko Kopljara (kolano) nie powinny wykluczyć ich z sobotniego pojedynku. Chorwacka obrona dobrze funkcjonowała w ostatnich spotkaniach, lecz tym razem naprzeciw niej staną groźni przeciwnicy. Spore kłopoty może jej sprawić Nikola Karabatić, który wyróżniał się w meczu przeciwko Białorusi. Spędził na parkiecie 30 minut i w tym czasie rzucił 9 bramek. - Dla jednych i drugich to będzie mecz o półfinał. Czeka nas ciężki pojedynek, jednak musimy zagrać tak, jak w dwóch ostatnich spotkaniach - oznajmił Ivan Slisković. - Nie chcieliśmy pokazać w meczu przeciwko Macedonii na co nas stać, nie to się dla nas liczyło. Ważne, że graliśmy jako zespół. Właśnie tak musi grać Chorwacja - dodał Manuel Strlek.