Gospodarze turnieju nadal są na fali sukcesu. Po dwóch zaciętych pojedynkach z Serbią i Macedonią fazę grupową zakończyli mocnym akcentem - wygraną z broniącą tytułu Francją.
Publiczność, która najprawdopodobniej szczelnie wypełni krakowski obiekt, będzie ósmym zawodnikiem reprezentacji Polski.
Za "Biało-Czerwonymi" przemawiają także statystyki. W ostatnich 10 bezpośrednich pojedynkach przegrali oni zaledwie dwukrotnie. W jedynym w historii pojedynku na EHF EURO padł remis 24:24.
- Norwegowie są znani ze swoich fizycznych predyspozycji oraz świetnych zawodników na skrzydłach. Swoją grę opierają na szybkich atakach. Dysponują dobrym bramkarzem i dobrą defensywą. Czeka nas naprawdę ciężkie starcie - przyznał Sławomir Szmal. - Mamy świetną sytuację w grupie, o jakiej mogliśmy jedynie marzyć przed turniejem.
Polacy mieli jeden dzień wolny, który mogli spędzić ze swoimi rodzinami. Odpoczynek z pewnością przyda im się przed spotkaniem z Norwegami. Nadal nie wiadomo, czy na parkiet wybiegnie Bartosz Jurecki, który cierpi na uraz łydki.
Świetny początek turnieju w wykonaniu Norwegów może zwiastować wysokie miejsce na koniec mistrzostw. Dotychczas ich największym osiągnięciem jest 6. lokata na EHF EURO 2008.
- Nareszcie udało nam się przejść do fazy głównej. Dla naszych młodych zawodników te, co najmniej, 3 dodatkowe spotkania to kolejne doświadczenie. Nie mogę się doczekać meczu z Polską przed wypełnionymi po brzegi trybunami - powiedział norweski szkoleniowiec. Christan Berge.
Grupa I: Francja - Chorwacja, Sobota 23 stycznia, 18.15
Dwie potęgi europejskiej piłki ręcznej ostatnich dekad tradycyjnie zmierzą się ze sobą podczas międzynarodowego turnieju. W ostatnich 20 bezpośrednich pojedynkach Francuzi byli górą 12 razy, a raz mecz zakończył się remisem.
Ostatnie zwycięstwa Chorwatów miały miejsce w latach, kiedy Francja zdobywała złoto na Igrzyskach Olimpijskich - w roku 2008 i 2012.
Polska i Norwegia nadal może spać spokojnie, ewentualna porażka nie przesądza o odpadnięciu z fazy głównej, jednak pozostałe drużyny będą musiały czekać na rezultaty reszty spotkań i liczyć, że ułożą się one po ich myśli.
- Zdajemy sobie sprawy, że nie ma dla nas taryfy ulgowej i następne dwa spotkania musimy wygrać. Chorwacja ma silny skład, jednak wierzymy, że jesteśmy w stanie ich pokonać - przyznał Daniel Narcisse, jednak z najbardziej doświadczonych zawodników francuskiej reprezentacji.
Oba zespoły zdecydowanie wygrały pierwsze pojedynki fazy głównej, a kluczowi zawodnicy mogli dzięki temu odpocząć. Kontuzje Kentina Mahe (palec) oraz Marko Kopljara (kolano) nie powinny wykluczyć ich z sobotniego pojedynku.
Chorwacka obrona dobrze funkcjonowała w ostatnich spotkaniach, lecz tym razem naprzeciw niej staną groźni przeciwnicy. Spore kłopoty może jej sprawić Nikola Karabatić, który wyróżniał się w meczu przeciwko Białorusi. Spędził na parkiecie 30 minut i w tym czasie rzucił 9 bramek.
- Dla jednych i drugich to będzie mecz o półfinał. Czeka nas ciężki pojedynek, jednak musimy zagrać tak, jak w dwóch ostatnich spotkaniach - oznajmił Ivan Slisković.
- Nie chcieliśmy pokazać w meczu przeciwko Macedonii na co nas stać, nie to się dla nas liczyło. Ważne, że graliśmy jako zespół. Właśnie tak musi grać Chorwacja - dodał Manuel Strlek.