Jak donosi internetowe wydanie „Wyborczej”, do zdarzenia doszło kilka dni temu, kiedy to Chillu szedł wieczorem aleją Wyzwolenia w Szczecinie. Pod sklepem został zaatakowany przez kilku mężczyzn. Wznosili przy tym okrzyki „wypierdalać do Syrii”.
Przebieg zdarzenia był na tyle poważny, że wokaliście złamano szczękę. Cabitango jednak o własnych siłach dotarł na stację pogotowia, a stamtąd przewieziono go do szpitala. Przeszedł operację.
Mimo tego muzycy zespołu nie odwołali koncertów, twierdząc że nie chcą poddać się rasizmowi. Chillu niestety ma problem z mówieniem, bo sprawia mu to ból. Jednak na swoim facebookowym profilu udostępnił dwa posty dotyczące zdarzenia. W jednym pociesza fanów, że poza opuchlizną wszystko jest dobrze. Zaapelował także o czujność i działanie, bo według niego na świecie dzieje się dużo więcej i to bardziej dotkliwych tragedii.
„Opuchlizna po operacji schodzi, ze mną ok tylko z góry sorry za wygląd na koncertach. Dziękuje serdecznie za słowa wsparcia, ale na świecie ludziom dzieją się większe krzywdy, może nawet obok was więc reagujcie.”
Dla „Wyborczej” wypowiedział się Dominik Hałka, kolega Chilla z zespołu. Stwierdził, że rasizm w Polsce jest powszechny i bardzo często wokalista grupy spotykał się z jego przejawami. Nigdy jednak nie doszło do pobicia. Muzycy nie zgłosili się na policję, bo wątpią w jej skuteczność w tego typu sprawach.
Natanel urodził się w Polsce. Jego ojcem jest Angolczyk, stąd odbiegający od większości polskiego społeczeństwa wygląd.
Raggafaya gra dalej. Trwająca trasa koncertowa obejmuje jeszcze pięć koncertów , m.in. we Wrocławiu, czy Warszawie.
Wydawało się, że po burzliwych początkach polskiej demokracji pierwszej połowy lat 90., gdzie rasistowskie grupy terroryzowały miasta, „Biała siła”, straciła impet i zapadła się pod ziemię. Jak widać napięta sytuacja w Europie sprzyja wyzwalaniu się ksenofobicznej przemocy.
Rasizm zawsze był gdzieś obok, ale stanowił margines. W ostatnich tygodniach jednak mieliśmy do czynienia z Marszem Niepodległości, pod hasłem „Polska dla Polaków”. Część jego uczestników ochoczo uskuteczniała „rzymskie pozdrowienie”.
Warto wspomnieć o sytuacji jakiej doświadczyli członkowie koszalińskiej formacji punkowej Que Pasa ¿¡. W lutym tego roku, przed koncertem w darłowskiej Karczmie Rzymskiej, młodzi muzycy zostali zaatakowani przez neonazistów. - Nieźle mnie obili wtedy – mówi Filip Guściora wokalista i gitarzysta grupy. - Zalany krwią jednak zagrałem cały koncert, bo nie można się poddawać rasistowskiej przemocy. W Darłowie to trwa wciąż, mieliśmy także problemy po Reggaenwalde, gdzie także doszło do przepychanek.
Przypominamy apel Chilla o czujność.