Oczywiście skala artystycznego przestępstwa jest, co najwyżej, śmieszna. Pani Władysława Bąk wykorzystała chwytliwą melodię Grzegorza Pawelskiego oraz fragmenty tekstu Ryszarda Ulickiego, po to, aby obudzić w Polakach prawdziwych patriotów. Sytuację opisaliśmy już w tekście „Przedwyborczy skandal”.
Pani Bąk, wykonawczyni kontrowersyjnej pieśni, uparcie twierdzi, że skomponowała ją sama oraz samodzielnie napisała tekst. Broni się w stylu charakterystycznym dla tych, którzy popierają najbardziej godną zaufania organizację polityczną, gwarantującą rozliczenie wszelkich grzechów przeciwko kościołowi i narodowi.
Oto jaki list otrzymał nasz naczelny (pisownia oryginalna): „Witam informuję ze, jesli nie sprostuje Pan w prasie to co na mnie Pan napisał sprawe skieruje do sadu o ochrone dóbr osobistych do prokuratury o oszczerstwo. jestem zwykłym obywatelem a słowa nie s,a zabronione. NIE JESTEM Z ŻADNEJ PARTI NIE NALEŻĘ. PAN POSŁUŻYŁ Sie moim nazwiskiem i imieniem. Z OSZCZERSTWEM. ZA TYM NAZWISKIEM STOI JESCZE KILKANAŚCIE OSÓB I TAK TEGO NIE ZOSTAWIMY PROSZĘ SPROSTOWAĆ BZDURY PISANA W w pana czasopiśmie śpiewać każdy może.Ale nie każdy może oczerniać w swojej działalności osoby bez jej zgody. Z ;POWAZANIE WLADYSLAWA BAK.”
Autor tekstu do bezprawnie użytej piosenki - Ryszard Ulicki - zareagował, jak na członka zarządu ZAiKS'u przystało. Wprost wytknął artystce bezprawne wykorzystanie cudzej twórczości. Zagroził „śpiewaczce”, że wraz z kompozytorem będą się domagać odszkodowania w formie pieniężnej. Nie mogło tego
zabraknąć skoro stoi za nim organizacja, tak zawzięcie ścigająca wszelkie występki zagrażające prawdziwym artystom.
Ciekawą sytuację w tej sprawie miała także córka Ryszrda Ulickiego, znana aktorka koszalińskiego teatru, Katarzyna Ulicka – Pyda. - Napisałam do p. Bąk, że to mój ojciec jest autorem tekstu do tej piosenki i otrzymałam taką odpowiedz : „Idz do lekarza jesli twierdzisz ze twoj Ojciec jest zdolny do pisania takich piosenek nie pisz do mnie wiecej nie jestesmy znajomymi.".
Czy sprawa trafi do sądu? Czekamy na dalszy rozwój wydarzeń. Jednak warto przypomnieć, że plagiat to zmora muzyki rozrywkowej. Często, rzeczywiście mamy do czynienia z obrzydliwą formą kradzieży czyjejś twórczości, czasem jest to po prostu przypadek.
Jeśli chodzi o polski rynek, to jest on upstrzony wieloma tego typu przypadkami. Powszechnym jest też twierdzenie, że cała rodzima muzyka pop, żyje dzięki plagiatom. Wystarczy posłuchać choćby „Orła cień” zespołu Varius Manx i „Lost for words” Pink Floyd. Słynny przebój Ryszrda Rynkowskiego „Wypijmy za błędy”, ma niemal identyczny wstęp, jak kompozycja The Police „Wrapped around your finger”. Natomiast uwielbiany i szanowany w Polsce Fisz, pod szyldem Kim Nowak, splagiatował melodię z repertuaru Sonic Youth. Przykłady można by mnożyć w nieskończoność.
Najsłynniejszym jednak procesem o plagiat, w historii współczesnej muzyki rozrywkowej, była sprawa Vanilla Ice kontra Queen. Bryan May oskarżył, niegdyś słynnego rapera, o kradzież która była ewidentna. W kompozycji „Ice ice baby” pojawił się fragment linii basu z „Under pressure”. Sądowe rozstrzygnięcie nakazało podział pieniędzy ze sprzedaży singla na Queen, Vanilla Ice i Davida Bowiego.
Poniżej prezentujemy dwa utwory, o które kłócą się koszalińscy artyści.
Władysława Bąk i jej „Nie pozwól Panie Płat formie wygrać”.
Bogdan Trojanek & Terne Roma „Pozwól Panie”.
OD AUTORA
Koszaliński smaczek w historii plagiatu, jest w mojej ocenie pożałowania godny. Zarówno rzekoma twórczyni hymnu, jak i żandarm ZAiKSu przesadzają. Przypomnijmy, że np. muzycy Killing Joke odpuścili sobie sprawę sądową z Nirvaną za „zrzynę” riffu z „Eighties”. Zespół The Trogs podarował Morrisonowi i Maznarkowi kradzież utworu „All day and all of the night”, który stał się kanwą hitu The Doors „Love street”.
Najwyraźniej to polityczne zabarwienie całej sprawy budzi wiele emocji. Jednak tyle tu polityki, co kot napłakał. Gdyby w ten sposób analizować rzeczywistość, to można bardzo łatwo zboczyć na manowce obłędu. Równie dobrze można przyczepić się do Ulickiego, że działa obłudnie. Mocno walczy o prawa artystów i brzydzi się postępkiem Pani Bąk, bo uprawia agitację wyborczą. Natomiast sam działał niegdyś w urzędzie parającym się propagandą polityczną. Wystarczy odrobina dystansu i takie kurioza jak „pisowskie bąki” przestaną razić.