Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Premiera z rozmachem i humorem

Autor Robert Kuliński/ fot. Izabela Rogowska 5 Lipca 2015 godz. 9:42
Ostatnia przed wakacjami premiera w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym, zaangażowała niemal cały zespół aktorów. Komedia „Allo, allo”, oparta na motywach popularnego serialu zachwyciła widzów dowcipem i dynamiką.

Reżyser Jan Tomaszewicz nie miał łatwego zadania, gdyż przeniesienie historii z małego ekranu na scenę wymagało nie tylko czytelnych odwołań do telewizyjnego pierwowzoru, ale także zabiegów, które wzbogaciłby spektakl trwający niemal dwie godziny. Z drugiej strony sztuka „Allo, allo” została napisana przez autorów serialu, który miał formę sitcomu, co ułatwia teatralna adaptację, niemniej jednak wymaga od aktorów czujności i wielkiego zaangażowania.

Zagłębianie się w zawiłą historię nie ma najmniejszego sensu, gdyż każdy zna opowieść o Rene, prowadzącym kawiarnię na terenie okupowanej Francji. Intrygi z obiema stronami konfliktu, czyli hitlerowcami i ruchem oporu, spędzają mu sen z powiek. Dodatkowo natura kobieciarza wikła  restauratora w romanse, które nie ułatwiają mu życia. Główna rola przypadła Wojciechowi Rogowskiemu, który zdawał się być urodzony, jako Rene. Razem z Piotrem Krótkim, odgrywającym postać Grubera, walczącego o względy głównego bohatera, stworzyli przezabawny duet.

Doskonałą kreację przygotowałą także  Żanetta Gruszczyńska – Ogonowska. Oglądając jej wersję serialowej Helgi, można było odnieść wrażenie, że rola pisana była właśnie z myślą o koszalińskiej aktorce.

Sceniczna adaptacja  przepleciona jest  elementami piosenki kabaretowej, która  pomimo bardzo ugrzecznionego dowcipu, rozbawia. Oprócz samego tekstu  ważną rolę odgrywa choreografia, podkreślająca komizm spektaklu. Her Flick – w tej roli Artur Paczesny - tańczący tango pomimo sztywnej nogi, czy popisy artystyczne Edith w wykonaniu Małgorzaty Wiercioch, dodają  przedstawieniu dynamiki.

Warto podkreślić, że adaptacja w BTD jest dopracowana  co do sekundy. Nie ma miejsca na załapanie oddechu, bo każda, nawet najbardziej błaha sytuacja, jest okazją do wykreowania  iście komediowej akcji. Warto wybrać się na "Allo, Allo" do koszalińskiego teatru, choć widz przyzwyczajony do telewizyjnej wersji nie będzie zaskoczony.  

Poprzedni artykuł