- Szpiedzy to dobrzy pisarze. Mają olbrzymią wprawę w pisaniu reportaży. Przede wszystkim tych uczestniczących i scenariuszy. Praca w wywiadzie opiera się nie tylko na zdobywaniu informacji ale także i o ich opisaniu. Tak, by dla polityków stanowiły podstawę do podejmowania decyzji. Wywiadowca nie jest właścicielem informacji. Należą one zawsze do rządzących w państwie. Niestety w każdym państwie zdarzają się politycy-matołki - mówił podczas spotkania z koszalinianami autor bestsellerowej tetralogii szpiegowskiej „Nielegalni”, „Niewierni”, „Nieśmiertelni” oraz „Niepokorni”, która sprzedała się w nakładzie ponad 600.000 egzemplarzy. Kolejna powieść „Zamęt” otrzymała nominację Empik do bestsellera roku 2018 w kategorii literatura polska.
Włodzimierz Sokołowski opowiedział także historię powstania jego pseudonimu literackiego. - Wydawca mojej książki był nią zachwycony. Miał jednak jedno ale... - wyjaśniał Sokołowski. - Chodziło o nazwisko. Autora. Uznał, że jest takie gminne... Nie pasujące do szpiega. Ze względu na marketing zasugerował pseudonim. Wróciłem do domu. Wspólnie z rodziną zastanawialiśmy się nad nim. W końcu zdecydowaliśmy: Vincent V. Severski. Vincent V. to nawiązanie do mojego imienia. Z kolei Severski pochodzi od nazwiska, którym posługiwałem się pracując pod przykrywką - powiedział.
Vincent V. Severski, wł. Włodzimierz Sokołowski. Oficer wywiadu PRL i RP, działający przez 26 lat pod przybraną tożsamością. Urodził się w Warszawie w rodzinie oficera Wojska Polskiego. Studiował prawo na UJ, a następnie w Warszawie. W 1982 roku ukończył Ośrodek Kształcenia Kadr Wywiadowczych jako jeden z prymusów. W tym samym roku skierowany do wydziału tak zwanej dywersji, najważniejszego wówczas i największego wydziału polskiego wywiadu. W 1990 roku został pozytywnie zweryfikowany. Za granicą spędził 13 lat, z tego 12 już po 1990 roku. Realizował zadania na Wschodzie, w Azji, na Bliskim Wschodzie, w Afryce i Europie. Odbył około 140 misji w blisko 50 krajach. Zna biegle trzy języki. Ze służby w wywiadzie w stopniu pułkownika odszedł w 2007 roku na własną prośbę. Odznaczony i wyróżniany przez prezydentów i premierów RP, szefów zaprzyjaźnionych służb wywiadowczych oraz Legią Zasługi przez prezydenta Baracka Obamę.