„Love Forever” to sztuka napisana przez Michała Siegoczyńskiego, autora i reżysera, o którym w Polsce jest coraz głośniej. „Love Forever” Siegoczyński napisał z myślą o aktorach BTD, których poznał podczas pracy nad monodramem „…syn”, który wyreżyserował w Koszalinie w roku 2006.
Na miejsce prapremiery „Love Forever” autor wybrał właśnie Koszalin i sam podjął się reżyserii. Co z tego wynikło? Dwie godziny świetnego przedstawienia, pełnego komediowej opowieści w stylu science fiction, z przebojami muzyki pop sprzed lat, z momentami, zabawnymi, wzruszającymi, a nawet z akcentami podszytymi seksapilem… No, w końcu chodzi o tytułową miłość na zawsze.
Kameralna Scena na zapleczu, gdzie jest wystawiane „Love Forever”, tym razem wydaje się ogromna. Nie dość, że mnóstwo na niej elementów scenografii, rekwizytów, detali, to jeszcze dzieje się tak wiele, że aż trudno uwierzyć, że wszystko i wszyscy mieszczą się na jednej scenie. To jest możliwe dzięki kamerze, która – obok aktorów – staje się głównym bohaterem przedstawienia.
Operator kamery towarzyszy aktorom na każdym kroku. Podgląda ich gesty, rejestruje słowa, niemal zagląda do ich dusz i serc. Publiczność ogląda aktorów nie tylko na scenie, ale także na dużym ekranie. Z obu stron sceny stoją telewizory, gdzie także widać rejestrowany na żywo przebieg spektaklu. Czasem widz ogląda tylko przekaz z ekranów, innym razem jednocześnie rejestruje obraz na żywo i ten z ekranów.
Na ekranowych zbliżeniach wyraźnie widać emocje na twarzach aktorów, zwykle w teatrze obserwowane z daleka. Cały spektakl wydaje się być swoistym, montowanym na żywo teledyskiem. Widz, zachęcany przez reżysera, uczestniczy w tym procesie tworzenia opowieści o historii całkiem nie z tej ziemi, przynajmniej nie z naszych czasów. O historii, jakich wiele na co dzień serwuje nam telewizja, pełna telenoweli, teledysków…
Jaką historię opowiada zatem Michał Siegoczyński w swojej sztuce? Oto główny bohater , szalony naukowiec Greg ( w tej roli świetny Wojciech Rogowski) , poszukuje pigułki na utraconą miłość. Na swoje badania dostaje duży grant. W pracy pomaga mu asystentka Kelly (Żanetta Gruszczyńska-Ogonowska), która jest zadziwiająco podobna do Katii, zmarłej żony Grega.
Do badań zostają zaproszone dwie pary przeżywające kryzys. To Borys (Artur Paczesny) i Naomi (Beata Niedziela) , a także Maria – Magdalena (Dominika Mrozowska, która na scenie i na ekranie błyszczy urodą z nutką seksapilu) i Iwan (Marcin Borchardt). W roli pigułki na miłość gościnnie (w stroju nawiązującym do króliczka z Playboya) występuje młodziutka Kamila Rogowska, prywatnie córka Wojciecha Rogowskiego.
Jak potoczą się losy par, które biorą udział w badaniu? Czy Gregowi udaje się znaleźć słynną pigułkę na miłość? Nie odpowiem na to pytanie, żeby nie zepsuć przyjemności oglądania spektaklu. Publiczność na sobotniej premierze spektaklu bawiła się znakomicie. No bo jak tu nie polubić przedstawienia, w którym kobieta- robot szczęśliwie rodzi dwójkę srebrnych bliźniaków, a główny bohater odlatuje rakietą w przestworza kosmosu wraz z ukochaną…
Michał Siegoczyński napisał swoją sztukę specjalnie dla aktorów BTD. I nie pomylił się. Dobre aktorstwo to niewątpliwy atut tego spektaklu. W rolach komediowych nasi aktorzy są po prostu świetni. Trzymamy kciuki za Kamilę Rogowską, która myśli o rozpoczęciu studiów aktorskich. Kto wie, może za parę lat wróci do Koszalina, by tu rozpocząć aktorską karierę