Niezbyt efektowna gra po obu stronach boiska – tak można podsumować mecz z Bałtykiem Gdynia. Dwie drużyny bały się zaryzykować i śmielej zaatakować przeciwka, dlatego czekano na błąd, który da szansę na strzelenie bramki. W istocie, tak się właśnie stało. Bramkarz gospodarzy odbił piłkę przed siebie – po strzale jednego z Gwardzistów, a obok bramki czyhał Jacek Magdziński, który zapewnił kolejne zwycięstwo koszalińskiej drużynie.
-To był ciężki i twardy mecz. Mało grało się w piłkę, dużo jednak walczyliśmy. Można było zaobserwować dużo trzecioligowej młócki – że tak się wyrażę. Obydwa zespoły nastawiły się na to, by nie stracić bramki, więc istniały obawy, by nie rozgrywać piłki dołem, tylko prostymi środkami przenosić ją pod pole karne przeciwnika. Futbolówka była częściej w powietrzu niż na ziemi – mówił trener Tadeusz Żakieta.
Ciężko gra się przeciwko zespołom rezerw. Nie do końca jest wiadome czy drużyna Arki, Lechii bądź w tym przypadku Pogoni, przyjedzie z połową składu, która na co dzień gra na boiskach ekstraklasy. Czasem trzeba liczyć na łut szczęścia i liczyć na to, że dane spotkanie pokrywa się z meczem w najwyższej lidze rozgrywkowej. Pogoń II Szczecin zajmuje obecnie czwarte miejsce w tabeli, jednak traci do pierwszego miejsca tylko dwa punkty. Można się więc spodziewać, że piłkarze trenera Kazimierza Bieli będą chcieli zbliżyć się do czołówki ligi.
-Jak to bywa z drugimi zespołami... ważne będzie to, kto z tej Pogoni przyjedzie. Czy będzie ona zasilona zawodnikami z pierwszego zespołu, czy nie. Abstrahując od tego, to wszyscy wiedzą, że i tak trzeba będzie z nimi grać. Pamiętam swój debiut na Gwardii, gdy przegrałem 4:0. Chciałbym więc zrewanżować się za tę porażkę. Liczymy na to, że podtrzymamy tę dobrą passę i wygramy drugi raz z rzędu – zapowiedział szkoleniowiec Gwardii.