Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Jazzowy karnawał

Autor Kuba Grabski 27 Października 2012 godz. 13:27
Na przedostatni dzień festiwalu złożyła się nobliwa klasyka i najlepsza od lat zabawa. Jeśli na takich imprezach jak Hanza Jazz Festiwal trzeba umieć dokonywać sztuki wyboru, to ewidentnie wczoraj należało być w Kawałku Podłogi, choć słuchacze i oglądacze koncertu Ptaszyna w Radiu Koszalin, też nie mogą narzekać.
Centrum piątkowej rozrywki był w Koszalinie bez wątpienia dwulokalowy budynek przy ulicy Piastowskiej. W BeWuA odbyła się jubileuszowa Pecha Kucha, z nostalgiczną nutką – żegnano na niej wyjeżdżającego z Polski nadwornego mistrza ceremonii tych spotkań, Galla Podlaszewskiego. W Kawałku Podłogi zaś rządził jazz. Najpierw można było posłuchać występów uczestników warsztatów festiwalowych, wśród których dominowały koszalińskie wokalistki, którym towarzyszyli młodzi instrumentaliści. Prezentowane piosenki były różne, i polskie i amerykańskie, ale wszystkie łączył jazzowy feeling.


Późnym wieczorem rozpoczął się kolejny hanzeatycki jam session. Temperatura podnosiła się z każdym kolejnym utworem, a kiedy na scenie pojawił się ciemnoskóry gitarzysta Mike Russel, prowadzący klasę gitary na warsztatach, nastąpiła eksplozja pozytywnych, muzycznych wibracji. To był prawdziwy popis profesorskich umiejętności, Dutkiewicz, Lewandowski i Grabowy wyglądali jakby całe życie grali razem. A przecież w dużej części była to improwizacja. To był bez wątpienia najlepszy jazzowy wieczór w Koszalinie od lat. Niech żałują wszyscy, którzy nie zmieścili się wczoraj w Kawałku Podłogi





Następna impreza