Koszalin, Poland
KATEGORIA

Wideo

„Młodzi piłkarze traktowani są jak produkty, a dopóki rodzice mają pieniądze, oni są na boisku”

Film Art za Newseria.pl - 7 Lutego 2022 godz. 12:08
Lena Katlik w książce „Eldorado” demaskuje świat futbolu. Autorka książki „Eldorado” bez skrupułów opisała, jak wygląda brutalny świat futbolu, i umiejętnie wypunktowała jego grzechy. To nie jest literacka fikcja, ale podsumowanie wielu własnych doświadczeń, przeżyć i obserwacji. W swojej debiutanckiej powieści Lena Katlik, rozgoryczona matka zdolnego 15-latka, który cały czas marzy o karierze piłkarskiej, opisuje m.in. przekręty wśród byłych piłkarzy i członków PZPN-u, naciąganie przez właścicieli prywatnych szkółek rodziców dzieci, które w nich trenują, a także seksualne propozycje dla ich matek w zamian za faworyzowanie synów. Piłka nożna to jedna z najchętniej oglądanych dyscyplin sportu, a plotki związane z szeroko pojętym środowiskiem piłkarskim śledzi cały świat. I to zarówno w kontekście miliardowych transferów, jak i przekrętów oraz różnorakich afer. Lena Katlik miała świadomość, że jej powieść może wywołać skandal, ale nie zawahała się ani przez moment, by opisać to, co ją zbulwersowało i zniesmaczyło. Jej zdaniem w świecie futbolu jest wiele patologii. – Niestety ten świat w mojej książce i ogólnie, nie tylko w książce, ale w życiu codziennym, nie jest tak kolorowy, jak nam się wydaje. Oglądając wszystkich piłkarzy, np. Roberta Lewandowskiego, wydaje nam się, że to jest taka bajka, że ta kariera była taka prosta. Nie, to nie jest tak. Zazwyczaj jest to bardzo, bardzo ciernista droga. Czasami trzeba doświadczyć dużo upokorzeń, nie mam tutaj akurat na myśli siebie jako matki, ale dziecka, które jest jeszcze za młode i za małe, żeby zrozumieć ten świat, w który wkracza. A on nie jest lajtowy, nie jest taki, jak dziecko sobie wymarzy – mówi agencji Newseria Lifestyle Lena Katlik, autorka książki „Eldorado”. Jej zdaniem dla wielu chłopców w przedziale wiekowym 8–11 lat rozgrywki na boisku piłkarskim powinny być traktowane jako dobra zabawa i okazja do aktywności fizycznej. Często jednak dzieci od razu nastawia się na osiągnięcie sukcesu. Bywa również tak, że rodzice chcą w ten sposób spełnić swoje marzenia. Pojawia się więc niezdrowa rywalizacja i konkurencja, a zasady gry nie do końca są czyste. – Powinno być kopanie piłki, nawiązywanie przyjaźni i uśmiech na twarzy. A tutaj już zaczynają te dzieci być traktowane jako półprodukty, które wystawia się na zieloną trawę i na zdobycie już takich pozycji jak w świecie dorosłych. To nie jest fajne, to jest duża presja dla dzieci, maksymalne obciążenie psychiczne, ale to też przejawia się później tym, że zaczynamy wkraczać do takiego życia oszustwa – mówi Lena Katlik. Autorka książki gorzko wspomina sytuację, która spotkała ją i jej synka marzącego o karierze piłkarskiej. Choć zdarzenie miało miejsce trzy lata temu, to trauma pozostała do dziś. – Byliśmy oszukani przez jednego z trenerów i śmiało mogę to nazwać oszustwem, bo ten pan wywiózł nas do Portugalii na tzw. testy. Niestety tych testów nie było, było za to wyciągnięcie z portfela dosyć dużej ilości pieniędzy, ale o to może nie miałabym takiego żalu. Najgorsze jednak były słowa tego trenera, jakie padły pod adresem dziecka, które dojrzewa, które ma w sobie jeszcze niewykształcony czynnik stresu. Ten tekst: „Możesz wracać na swoją wioskę, możesz grać na cymbałkach i nigdy piłkarzem nie będziesz” zapadł mi tak głęboko, ale przede wszystkim zrobił ogromną rysę w głowie mojego syna. Bardzo opuścił mi się w nauce, jest tylko piłka, z piłką zasypia, z piłką wstaje i mówi: „Mamo, ja będę piłkarzem, ja im wszystkim udowodnię”. To jest dla mnie szok i to nie jest fajne – mówi. Rodzice powinni więc mieć świadomość, jakie pułapki mogą czasami czyhać na ich dzieci. – To nie jest bajka, gdzie nam się wydaje, że zapisujemy dziecko na trening i wszystko idzie po naszej myśli. Od razu zaznaczam, nie wrzucamy wszystkich do jednego worka, trenerów, szkółki, żeby nie było, że wszyscy są źli. Myśmy akurat mieli takiego pecha, że nie mieliśmy kolorowo – mówi autorka. Bohaterką książki „Eldorado” jest Monika, mama nastoletniego piłkarza, która wcześniej odbierała świat piłki nożnej jako rzeczywistość, w której talent ma szansę sam się obronić, a determinacja i ciężka praca są kluczem do sukcesu. Kolejne treningi czy sparingi były dla matki i syna codziennością, a futbol wypełnił ich całe życie. Monika nie spodziewała się jednak, że miłość do dziecka i wiara w jego umiejętności mogą się przerodzić w destrukcyjną siłę i koszmar, w którym będzie musiała na nowo postawić granice tego, co moralne i właściwe. Wszystko w imię matczynej miłości. Zdaniem autorki talent młodego piłkarza, predyspozycje do uprawiania tej, a nie innej dyscypliny sportu oraz jego zaangażowanie w treningi są oczywiście bardzo ważne, jednak często decydują zupełnie inne względy. – Talent to jest 10 proc., liczy się bardzo ciężka praca, a tak w cudzysłowie mówiąc, boczne drzwi. Wiadomo, każdy rodzic myśli, że jak ma dziecko, które gra w piłkę nożną, to jest to następca Lewandowskiego. I tutaj jest taka porada z mojej strony: zejdźmy z góry całkowicie na dół, bo na kilka milionów dzieciaczków, które w tej chwili grają w Polsce w piłkę nożną, jak się dwóm, trzem uda, to będzie sukces. Cała reszta jest po prostu zależna od różnych czynników. Nie jest to fajne, że piłka nożna i szkółki piłkarskie zrobiły się typowym biznesem, my jesteśmy złotymi kartami, nasze dzieci są produktami, a szkółki piłkarskie wychodzą na tym bardzo dobrze – mówi Lena Katlik. Autorka „Eldorado” nie ukrywa, że po publikacji tej książki reakcje czytelników były skrajne. Dostała dużo gratulacji, ale też musiała się zmierzyć z hejtem. Od początku jednak liczyła się z tym, bo wiedziała, że wkłada kij w mrowisko. – Nawet tego nie czytam, zresztą nie chciałabym tutaj tego przytaczać, bo to są słowa niecenzuralne i bardzo, bardzo mocne. Tylko że to mnie akurat nie złamało pod tym względem, że nie będę się załamywać, co ludzie piszą, bo nie mam na to wpływu, czy będzie to dobrze opisane, czy nie. Ja wyjawiłam prawdę, będę walczyła do końca jako matka, jako kobieta, uważam, że każdy człowiek powinien mieć swoją godność, nie powinniśmy przekraczać pewnych granic i przede wszystkim nie możemy my jako kobiety też dawać się poniżać i wykorzystywać. To też jest główny wątek w mojej książce. Skoro książka się sprzedaje, to znaczy, że jest popyt na to, że ludzie są tym zainteresowani – mówi. Film na podstawie książki Leny Katlik nakręci Sebastian Fabijański.

Trójwymiarowy, wirtualny świat metawersum przyniesie nowe zagrożenia. Dotychczasowe metody kontroli i nadzoru mogą się okazać nieskuteczne

Film Ala za Newseria.pl - 7 Lutego 2022 godz. 11:21
Wraz z rozwojem projektu metawersum, czyli budowy alternatywnego, cyfrowego wymiaru, do którego będziemy przenosić różnego rodzaju życiowe aktywności, może się rozwijać zjawisko „metaprzestępczości”. – Ten termin dziś nie funkcjonuje, ale możliwe, że pojawi się nowa klasa zagrożeń, których dzisiaj nie potrafimy sobie nawet wyobrazić – mówi Mirosław Maj z Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń. To z kolei oznacza szereg wyzwań związanych z regulacją tego obszaru i nadzorem nad nim oraz rodzi szereg pytań o bezpieczeństwo użytkowników, szczególnie tych najmłodszych. Koncepcja metawersum nie jest wcale nowa. Już w 2003 roku wystartował Second Life, przełomowy projekt Linden Lab. Dawał graczom możliwość wejścia do wirtualnego świata, w którym w formie zabawy mogli odnaleźć pracę, nawiązać znajomości, kupować mieszkania czy zawierać małżeństwa. W Second Life funkcjonuje waluta zwana lindenami, która jest w tym metawersum środkiem płatniczym. – Dzisiaj rozmawiamy o metawersum z punktu widzenia popularności i dużej rozpoznawalności tego projektu, dlatego że mamy okres pandemii i pewne zjawiska, które w metawersum można by było realizować, takie jak np. praca zdalna, napędzają zainteresowanie tą platformą. Natomiast czy to będzie rzeczywiście projekt udany z punktu widzenia tych, którzy nad nim pracują, i ich ambicji – tego jeszcze nie wiemy, a myślę, że to nie jest takie oczywiste – zauważa w rozmowie z agencją Newseria Biznes Mirosław Maj. Pod koniec 2021 roku Facebook zmienił nazwę na Meta, a właściciel medium Mark Zuckerberg zapowiedział rozwój projektu metaverse. Ma on umożliwić ludziom przenoszenie znacznej części swojej życiowej aktywności do alternatywnego, cyfrowego wymiaru, aby czuli się w nim jak w świecie realnym. Współtworzenie metawersum to zresztą projekt, którym zainteresowanych jest coraz więcej podmiotów. Połączenie cech trzech rzeczywistości: prawdziwej, wirtualnej (VR) oraz rozszerzonej (AR) w jednolity, cyfrowy świat nazwano metawersum już jakiś czas temu. To nowa wizja internetu, w którym dzięki wykorzystaniu technologii pojawia się o wiele więcej sposobów na interakcje z użytkownikami, czy to w formule indywidualnej, w tym sprzedaży online, czy zespołowo. To również o wiele więcej możliwości dla cyberprzestępców, którzy mogą stworzyć zupełnie nowe formy ataku. Ostrzegają przed tym eksperci od cyberbezpieczeństwa, przyglądając się nowemu projektowi Marka Zuckerberga. Niektórzy ostrzegają, że może być kolejnym krokiem do kolonizacji naszego życia, uzależniając nas od technologicznych rozwiązań gigantów takich jak Facebook, Google czy Amazon, niszcząc życie społeczne i narażając na nowe niebezpieczeństwa i przestępstwa. – Zagrożenia, które mogą nas spotkać w metawersum i powinniśmy je rozważać w jego kontekście, to z jednej strony takie, które już znamy z cyberprzestrzeni – podkreśla ekspert z Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń. – W metawersum one mogą być skatalizowane. W większym stopniu mogą wystąpić zagrożenia związane z prywatnością. Jeżeli w metawersum za coś płacimy kryptowalutami, to te zagrożenia, które znamy dzisiaj ze świata kryptowalut, również przenoszą się do metawersum. Jeżeli w metawersum kupujemy coś wirtualnego i to stanowi jakąś wartość: działka, dzieło sztuki, cokolwiek, to może się okazać, że zdigitalizowana postać tego zasobu za chwilę przestanie należeć do nas, że stracimy nad nią cyfrową kontrolę. Z drugiej strony w metawersum mogą się pojawić zagrożenia kompletnie nowe. – To, czym będzie metawersum z punktu widzenia cyberprzestępczości albo metaprzestępczości, bo być może taki nowy termin się pojawi,  tego do końca nie wiemy. Pewną zagadką jest to, czy konkretne zjawiska, które wystąpią tylko i wyłącznie w metawersum, nie stworzą pewnej nowej klasy zagrożeń, których dzisiaj nie potrafimy jeszcze ocenić czy nawet sobie wyobrazić – mówi Mirosław Maj. W jego ocenie metawersum stworzy szereg zagrożeń dla najmłodszych użytkowników. Wirtualizacja prawie każdego aspektu życia może się bowiem przyczynić do zintensyfikowania negatywnych zjawisk, które znamy z „tradycyjnego” internetu. – Od wielu lat mamy różne projekty, żeby zagrożenia związane z funkcjonowaniem młodych ludzi w internecie w jakiś sposób zneutralizować. W metawersum będzie to jeszcze trudniejsze, a kontrola będzie jeszcze bardziej skomplikowana. To efekt tzw. odhamowania internetu, polegający na tym, że pewne cechy, które nam towarzyszą w życiu, w jakiś sposób są katalizowane w świecie wirtualnym – wyjaśnia ekspert. Jako przykład podaje zjawisko cyberbullyingu, czyli przemocy wykorzystującej telefony komórkowe i internet. Chodzi m.in. o hejt w mediach społecznościowych, rozsyłanie ośmieszających filmów czy zdjęć, groźby i nękanie. Ten problem w ostatnich latach zyskuje na znaczeniu. Jak wynika z raportu NASK „Nastolatki 3.0”, ponad połowa badanych młodych ludzi spotkała się z jakimś rodzajem cyberprzemocy. Najczęściej wskazywane akty przemocy to wyzywanie (29,7 proc.), ośmieszanie (22,8 proc.), poniżanie (22 proc.), straszenie (13,4 proc.) czy szantaż (10,5 proc.). 11 proc. nastolatków twierdzi, że ktoś próbował się pod nich podszywać w wirtualnym świecie, a blisko co 10. doświadczył rozpowszechniania kompromitujących materiałów na swój temat. Badanie wskazuje także na duże rozbieżności między tym, co deklarują młodzi ludzie, a tym, co na ten temat wiedzą ich rodzice i opiekunowie. W metawersum taka rodzicielska kontrola będzie jeszcze trudniejsza. – Pytanie, czy taka kontrola miałaby się odbywać bezpośrednio w samym metawersum. Wtedy jednak musielibyśmy przekonać rodziców do tego, żeby też weszli do tego świata, żeby założyli wirtualny kask na głowę albo uruchomili swój telefon w jakiejś specjalnej funkcji. To może być pierwsza z barier, bo im starsze pokolenie, tym mniejsza skłonność do tego, żeby w metawersum funkcjonować – tłumaczy ekspert z Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń. – Na szczęście kontrola może się na razie odbywać poza metawersum w odniesieniu do niego poprzez narzędzia, które znamy. Tylko jest jedna zasadnicza sprawa: tak jak musimy zrozumieć zagrożenia w normalnym internecie, tak samo musimy zrozumieć zagrożenia w metawersum. W opinii Mirosława Maja jest to ważne zadanie dla ludzi budujących samo metawersum, którzy muszą poważnie myśleć o tym, jakie regulacje dotyczące bezpieczeństwa technicznego i społecznościowego powinny towarzyszyć rozwojowi tych projektów. Problem w tym, że już dziś prawodawstwo nie nadąża za technologią, a w metawersum zmiany będą jeszcze bardziej dynamiczne, więc reagowanie na nie będzie dużym wyzwaniem. – Dzisiaj proces legislacyjny często trwa dłużej niż rok, więc trudno sobie wyobrazić, że będziemy aktywnie potrafili to uregulować. Wydaje mi się, że będziemy musieli narzucić metody regulacji w taki sposób, że one będą musiały tę dynamikę uwzględniać po to, żeby były skuteczne. Być może jest to kwestia regulowania tego, jakie mogą być efekty działania metawersum, na co pozwalamy metawersum. Będziemy też potrzebować dobrych narzędzi, w postaci być może wyspecjalizowanych instytucji, do tego, żeby potrafiły dynamicznie oceniać, czy tutaj prawo nie jest łamane – mówi Mirosław Maj.

Senator z Koszalina inicjatorem budowy "Pomnika PiS Stępka"

Film Ala za FB/Stanisław Gawłowski - 6 Lutego 2022 godz. 9:09
"Pomnik PiS Stępka. Symbol upadku, kłamstw i oszustw. Symbol deklaracji programowej PiS- „Polska w ruinie”. Ten pomnik, stępka musi stanąć na Nowogrodzkiej, przed siedzibą PiS. Jako przestroga dla Polaków aby nie ufać populistom" - napisał na swoim fafpejdżu Stanisław Gawłowski, koszaliński senator.

„Nienaprawialny” Polski Ład. Eksperci apelują o napisanie ustawy całkowicie od nowa

Film Ala za Newseria.pl - 6 Lutego 2022 godz. 6:34
– Najlepiej wyrzucić cały Polski Ład i usiąść do opracowywania nowej ustawy. Nie ustawy zmieniającej ustawę, która już w tej chwili liczy dwieście kilkadziesiąt stron, ale napisanej od nowa – mówi Artur Mazurkiewicz, prezes Dolnośląskich Pracodawców. Podobnego zdania jest coraz więcej ekspertów, którzy wskazują, że rosnącej z każdym dniem liczby luk i niedociągnięć w Polskim Ładzie nie da się łatać kolejnymi rozporządzeniami bez wywoływania jeszcze większego chaosu podatkowego. Dobrze odzwierciedlają go sondaże, z których wynika, że ok. 1/3 Polaków nie wie nawet, czy wprowadzone rozwiązania w ogóle są dla nich korzystne. – Wszelkie zmiany podatkowe powinny być wprowadzane w odpowiedni sposób. Nie mogą być wprowadzane chaotycznie, jak to miało miejsce przy okazji Polskiego Ładu, bo przedsiębiorców drażni nawet nie sama wysokość nowych podatków, ale właśnie niestabilność prawa, szybkość wdrażania tego prawa bez konsultacji. Tak też zostało zrobione z Polskim Ładem, którego największym problemem jest to, że został napisany praktycznie na kolanie i zaraz po jego wprowadzeniu zaczęto go od razu poprawiać – mówi agencji Newseria Biznes Artur Mazurkiewicz, prezes zarządu Dolnośląskich Pracodawców, związku zrzeszonym w Konfederacji Lewiatan. Polski Ład wszedł w życie z początkiem stycznia 2022 roku i od razu wpłynął na obniżkę wynagrodzeń, nawet o kilkaset złotych, tysięcy Polaków, głównie nauczycieli i służb mundurowych, którzy wynagrodzenia otrzymują z góry za dany miesiąc. Okazało się jednak, że była to tylko jedna z wielu luk w nowych przepisach, które wymagają załatania. Przedstawiciele biznesu wskazują, że to tylko jeszcze bardziej komplikuje system podatkowy. – Chociażby zmieniając zdrowotną składkę, która, prawdę mówiąc, stała się podatkiem, dlatego że niemożliwość odliczenia zdrowotnej składki od przychodów praktycznie stanowi, że został wprowadzony kolejny podatek 9-proc. – mówi prezes Dolnośląskich Pracodawców. – Wciąż do końca nie wiadomo też, jak bardzo zwiększą się zobowiązania podatkowe firm, bo z każdym dniem dowiadujemy się o nowych interpretacjach i kolejnych komplikacjach związanych z wdrożeniem takiej liczby różnych przepisów. W sondażu przeprowadzonym w dniach 15–17 stycznia br. przez UCE Research dla Business Insider Polska 75 proc. ankietowanych Polaków zadeklarowało, że nie popiera momentu wprowadzenia Polskiego Ładu, przy czym zdaniem 34,2 proc. ta reforma w ogóle nie powinna zostać wprowadzona. Pozytywnie oceniło ją tylko 20 proc. respondentów, głównie osoby w wieku 56–80 lat oraz te, które zarabiają mniej niż 3 tys. zł na rękę miesięcznie. Wcześniejszy, styczniowy sondaż SW Research przeprowadzony dla „Rzeczpospolitej” pokazał też, że zdaniem 39,2 proc. Polaków rozwiązania Polskiego Ładu będą dla nich niekorzystne. Przeciwnego zdania był co piąty badany, a 30,6 proc. ankietowanych nie potrafiło tego ocenić. Co istotne, eksperci zwracają uwagę, że wskutek podatkowego bałaganu duża część pracowników sektora prywatnego wciąż nie wie, w jakiej wysokości otrzyma nadchodzące pensje. – Poprawienie tak skomplikowanych przepisów podatkowych, jakie zostały wprowadzone w Polskim Ładzie, jest bardzo trudne. Przedsiębiorcy oceniają go negatywnie nie tyle ze względu na to, że on zwiększa podatki, ale bardzo komplikuje system ich rozliczania. Dodam jeszcze, że wdrożenie tych przepisów w wielu firmach wiązało się z koniecznością zmiany oprogramowania finansowo-księgowego, co zadziało się z różnym skutkiem – mówi Artur Mazurkiewicz. – Wszystko to na pewno nie sprzyja rozwijaniu przedsiębiorczości w Polsce, bo do tego potrzebne jest stabilne, nieskomplikowane prawo. Tymczasem stopień skomplikowania dzisiejszych przepisów podatkowych w Polsce jest chyba jednym z największych w całej Europie. Ekspert ocenia, że ze względu na stopień skomplikowania nowych przepisów, które zostały nałożone na istniejący, już i tak mocno zawiły polski system podatkowy, Polskiego Ładu nie da się naprawić i załatać kolejnymi rozporządzeniami i należałoby go zastąpić nową, napisaną całkowicie od podstaw ustawą. – To jest oczywiście trudne, bo przepisy podatkowe na dany rok podatkowy powinny być wprowadzone najpóźniej do końca listopada roku poprzedniego. W innych przypadkach można zmieniać przepisy tylko z korzyścią dla podatnika. Niemniej dzisiaj już chyba bardzo trudno ocenić, co jest, a co nie jest z korzyścią dla podatnika przy tak zawiłym systemie podatkowym, jaki został wprowadzony – podkreśla prezes Dolnośląskich Pracodawców.

Przez dwa tygodnie najlepsi sportowcy świata będą rywalizować o medale olimpijskie. Ich sukces zależy nie tylko od przygotowania fizycznego, ale także psychicznego

Film Art za Newseria.pl - 4 Lutego 2022 godz. 12:43
W piątek rozpoczęły się XXIV Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Rywalizacja najlepszych sportowców świata potrwa do 20 lutego. Takim wydarzeniom często towarzyszy ogromny stres, a sukces jest uzależniony nie tylko od przygotowania fizycznego, ale także umiejętności kontroli emocji i pewności siebie. Gdy jeszcze kilkanaście lat temu Adam Małysz opowiadał o współpracy z psychologiem, było to uważane za ciekawostkę. Dziś takie wsparcie to dziś dla sportowców codzienność, zarówno najlepszych zawodników, jak i tych dopiero rozpoczynających karierę. – Rola psychologa sportowego w budowaniu sukcesu zawodnika jest wielowątkowa, bo to i przygotowanie, czyli umiejętność poradzenia sobie z trudnym treningiem, i oczekiwania, stres przedstartowy, potem wsparcie zawodnika w samym starcie, umiejętność skupienia się na ważnych rzeczach, panowania nad emocjami czy nad stresem, ale też wspólna analiza tego, co zadziałało i co zawsze można poprawić – tłumaczy w rozmowie z agencją Newseria Biznes dr Marcin Kochanowski, psycholog sportu i nauczyciel akademicki. Zawodowi sportowcy otwarcie wypowiadają się na temat swojego zdrowia psychicznego. Gimnastyczka olimpijska Simone Biles, gwiazda tenisa Naomi Osaka czy piłkarka Christen Press szczerze mówiły o swoich problemach ze zdrowiem psychicznym w ostatnich latach. Z kolei Ben Stokes zdecydował się na przerwę od krykieta na czas nieokreślony, aby nadać priorytet swojemu samopoczuciu psychicznemu. – To, po co najczęściej zawodnicy do mnie trafiają, to umiejętność poradzenia sobie ze stresem, z emocjami, ale też umiejętność koncentracji, czyli skupienia się na starcie, na tym, co jest do zrobienia, a nie na tym, ilu jest ludzi dookoła, jaka jest stawka tego występu, nad tym wszystkim, co się dzieje gdzieś tam dalej. Do tego, jeśli mówimy o grach zespołowych, dochodzą relacje na linii trener–zawodnik, ale też relacje między samymi zawodnikami, czyli zbudowanie silnej, dobrej drużyny – mówi dr Marcin Kochanowski. Sportowcy są coraz bardziej świadomi, że sukces w sporcie zależy nie tylko od przygotowania fizycznego, ale i odporności psychicznej. Dobrze pokazał to przykład Emmy Raducanu, młodej brytyjskiej tenisistki, która w debiucie wielkoszlemowym doszła do czwartej rundy Wimbledonu. Meczu o ćwierćfinał nie dograła, bo na przeszkodzie stanęły emocje i olbrzymia presja. Wśród polskich zawodników dużo na ten temat mógłby powiedzieć Paweł Fajdek. Polski kulomiot jechał na igrzyska w Londynie i Rio de Janeiro jako faworyt do złota, a odpadał w eliminacjach. – Mieliśmy fantastyczny przykład tego, jak wsparcie psychologa w trakcie igrzysk olimpijskich może być potrzebne. Nasza srebrna medalistka w rzucie oszczepem już po całym konkursie powiedziała, że rano na rozgrzewce była tak roztrzęsiona i tak wiele rzeczy miała w głowie, że absolutnie nie wiedziała, co z tym zrobić. Wzięła prof. Jana Blecharza na spacer, porozmawiali, jak potem powiedział sam profesor, udzielił zawodniczce wsparcia, które przywróciło jej wiarę i poprawiło jej skupienie na tym, co jest ważne. Zaskutkowało to srebrnym medalem na igrzyskach olimpijskich. Myślę więc, że z jednej strony to wcześniejsze przygotowanie zawodnika do tego, co się może wydarzyć, ale z drugiej strony obecność wtedy, gdy zawodnik czuje największy poziom stresu – mówi psycholog sportu. Kiedyś głośno o współpracy z psychologiem w Polsce mówili Adam Małysz (koncepcja dwóch równych skoków) czy Otylia Jędrzejczak. Teraz większość zawodowych sportowców ma w swoim sztabie ludzi właśnie od treningu psychicznego. Często to właśnie oni mogą pomóc w momencie kryzysu. – Moja jedna z najkrótszych interwencji psychologa sportu to ta, gdy zawodnik wszedł na boisko i lekko zagubiony rozglądał się i kogoś szukał, znalazł mnie wzrokiem na trybunach, ja się uśmiechnąłem, mrugnąłem do niego okiem, on się uśmiechnął i poszedł. Nie powiedziałem ani słowa, ale często właśnie sama świadomość tego, że jesteśmy i gdy coś się sypie, można  do nas przyjść, porozmawiać i dostać wsparcie, to dla wielu już jest bardzo dużo – mówi dr Marcin Kochanowski. Oczekiwania innych i wobec siebie samego często paraliżują, nawet tych najlepszych i doświadczonych. W połączeniu ze zbyt dużym perfekcjonizmem może się to stać ciężarem nie do udźwignięcia. Tu z pomocą przychodzi właśnie psycholog, który pomaga nie tylko wyciągnąć z dołka, ale też pracuje nad tym, by z dobrego sportowca zrobić jeszcze lepszego. Coraz częściej w swojej pracy psychologowie wykorzystują siatkę koncentracji, czyli trening, który pomaga skoncentrować się na właściwych bodźcach, a ignorować te, które nie są w danym momencie do niczego potrzebne. – Często jest informacja zwrotna od zawodników, że gdy zrobił rozgrzewkę na siatce koncentracji, to w starcie potem łatwiej szukało mu się tych elementów, które rzeczywiście są potrzebne: lukę w obronie, odsłoniętego zawodnika, inaczej ułożoną rękę bramkarza itd. Czyli to trening umysłu do właściwego startu – podkreśla psycholog sportu. O takiej koncentracji mówił jeden z reprezentantów Polski w piłce ręcznej, który pytany, jak bardzo pomagają mu wywieszone na trybunach flagi i transparenty, odpowiedział, że zauważa je dopiero po końcowym gwizdku. Nad koncentracją pracuje też nasza najlepsza obecnie tenisistka Iga Świątek, która tak skupia się na każdej kolejnej piłce, że nie zawsze zwraca uwagę na wynik spotkania. Takich sportowców jest coraz więcej. – Jest coraz więcej dobrze przygotowanych, wykształconych psychologów sportu, coraz większa jest też świadomość i zawodników, i trenerów. Dlatego że dzisiaj sukces w sporcie to nie tylko dobry sprzęt, dobre przygotowanie motoryczne, techniczne czy taktyczne, dochodzi jeszcze element związany z umiejętnościami mentalnymi. Myślę więc, że jest coraz lepiej, aczkolwiek ciągle mogłoby być jeszcze lepiej – każdy sportowiec mógłby mieć możliwość przygotowania się z psychologiem, żeby zapracować na rzeczywisty sukces – wskazuje Marcin Kochanowski. O sposobach koncentracji, które pomagają nie tylko sportowcom, ekspert opowiadał podczas jednego z Thursday Gathering, cyklicznych spotkań dla społeczności innowatorów. Odbywają się one co tydzień, w czwartkowe popołudnia, w warszawskim Varso. Ich organizatorem jest Fundacja Venture Café Warsaw.  

Przekop przez Mierzeję Wiślaną

Film Ala za Polska Morska - 29 Stycznia 2022 godz. 11:14
Dwa unikatowe w skali kraju mosty obrotowe już działają. Falochrony Wschodni i Zachodni, budowane m.in. z betonowych „x-block plus”, mają pogrążanie ścianki szczelne. W śluzie, która stanowi serce inwestycji, zrealizowano większość prac żelbetowych i zamontowano dwie bramy. Cały czas budowana jest sztuczna wyspa, na którą trafił urobek z kanału, i odkładany będzie refulat z pogłębiania toru wodnego przez Zalew i rzekę Elbląg. Rynna przekopu i budynek Kapitanatu Nowy Świat już gotowe. Inwestor przystąpił do realizacji kolejnych etapów budowy kanału łączącego Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską.Cała inwestycja ma być sfinalizowana w 2023 roku. Całkowita długość nowej drogi wodnej z Zatoki Gdańskiej przez Zalew Wiślany do Elbląga to blisko 23 kilometry, z czego ok. 2,5 km to odcinek, na który złożą się śluza i port zewnętrzny oraz stanowisko postojowe. Kanał i cały tor wodny będą miały 5 m głębokości.