Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
KATEGORIA

Wideo

Nowe obowiązki dla użytkowników dronów. Powstanie spis urządzeń i ich właścicieli

Film Ala za newseria.pl - 5 Sierpnia 2020 godz. 5:45
Obecnie nad polskim niebem może latać nawet 250 tys. dronów. Wraz z popularyzacją tego typu urządzeń, które w zdecydowanej większości wyposażone są w kamery do rejestrowania obrazu, coraz poważniejsza staje się kwestia ochrony danych osobowych i prywatności. Od 31 grudnia tego roku mają w Polsce wejść w życie przepisy unijne, które znacząco wpłyną na sposób korzystania z dronów. Zostanie utworzony m.in. spis osób i instytucji posiadających drony wyposażone w urządzenia do rejestracji danych. Drony zwykle wyposażone są w kamerę, co pozwala za ich pomocą rejestrować obraz. Ich właściciele mogą więc nie tylko podziwiać piękne widoki, lecz też zaglądać na prywatne posesje, podglądać prywatne osoby czy nawet wnętrza mieszkań. Nowe przepisy unijne, które pierwotnie miały wejść w życie w lipcu br., a ostatecznie zaczną obowiązywać od 31 grudnia 2020 roku, wprowadzą znaczące ograniczenia w swobodzie użytkowania dronów zarówno przez instytucje, jak i osoby prywatne. – Każdy zainteresowany kupnem drona w obecnej rzeczywistości prawnej i planujący dokonać takiego zakupu musi się liczyć z tym, że od 31 grudnia wejdą w życie nowe przepisy, które będą regulować kwestię ich użytkowania zarówno w przestrzeni publicznej, jak i w przestrzeni użytkowanej przez osoby prywatne – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr Dariusz Wasiak, wykładowca w Wyższej Szkole Bankowej we Wrocławiu. Nowe regulacje zakładają utworzenie spisu osób i instytucji posiadających drony, które wyposażone są m.in. w urządzenia do rejestracji danych (czyli kamery). Taki spis (rejestr) będzie zawierał dane identyfikujące zarówno drona, jak i jego operatora. Dane te będą przechowywane przez co najmniej trzy lata, najprawdopodobniej przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej, która już obecnie prowadzi taki rejestr na kanwie tzw. ustawy covidowej. Prowadzenie spisu ma na celu możliwość identyfikacji użytkowników przestrzeni powietrznej i zapewnienie bezpieczeństwa oraz nadzoru nad nią. Podobny rejestr funkcjonuje już m.in. w USA. – Jedynym wyłączeniem z rejestracji jest dron zakwalifikowany jako zabawka, który waży nie więcej niż 250 g, nie ma rejestratorów danych oraz będzie wykonywał operacje w zasięgu wzroku operatora na terenie prywatnym czy też otwartym, gdzie nie ma zbiegowisk ludzi, a jego prędkość nie będzie większa niż 19 m/s, a także nie będzie latał wyżej niż 120 metrów nad poziomem ziemi – tłumaczy dr Dariusz Wasiak. Jedną z największych zmian w nowych przepisach będzie brak podziału na loty o charakterze sportowym lub rekreacyjnym oraz na loty pozostałe. Dotychczasowe komercyjne wykorzystanie dronów, możliwe jedynie dla posiadaczy świadectwa kwalifikacji operatora bezzałogowego statku powietrznego UAVO, w większości przypadków stanie się ogólnodostępne. Ustawodawca unijny dokonał za to podziału wykonywanych lotów na trzy kategorie: otwarte, szczególne i certyfikowane. Klasyfikacja będzie zależeć od ciężaru dronów, wieku ich użytkowników i ich kwalifikacji w zakresie sterowania nimi, a także rozpiętości wirników dronów i rodzaju operacji, które mogą być realizowane z ich wykorzystaniem. – Kategoria certyfikowana obejmuje najcięższe, najtrudniejsze i najbardziej ryzykowne operacje, np. związane z transportowaniem osób, zwierząt lub materiałów niebezpiecznych. W kategorii otwartej umieszczono osoby prywatne, które mogą wykorzystywać drony do celów prywatnych – zarówno rekreacyjnych, jak i sportowych. Z kolei kategoria szczególna łączy wszystko to, co nie jest zawarte w pozostałych kategoriach – tłumaczy wykładowca wrocławskiej WSB. W kategorii otwartej każdy posiadacz drona o wadze ponad 250 gramów będzie musiał przejść szkolenie online oraz zaliczyć test online. Urząd Lotnictwa Cywilnego chce udostępnić takie szkolenia na swojej stronie internetowej. Dla wszystkich użytkowników dronów cięższych niż 250 gramów stworzony zostanie również internetowy system obowiązkowej rejestracji. Wewnątrz kategorii otwartej zostanie dokonany dodatkowy podział na podkategorie i klasy. – Jedynym dronem, którego posiadanie i wykorzystywanie nie będzie wymuszać przeprowadzenia szkoleń ani zgłaszania do właściwego organu, jest dron zaliczony do klasy C0, czyli tzw. zabawka, która ma ciężar nieprzekraczający 250 gramów i nie może być wyposażona w żadne urządzenia rejestrujące – wskazuje dr Dariusz Wasiak. Także na Straż Miejską oraz inne podmioty i instytucje korzystające z dronów zostaną nałożone nowe obowiązki. Wynika to z faktu, że każdy posiadacz drona (nawet zabawki, ale wyposażonej w urządzenia rejestrujące dane) może zostać uznany za administratora danych osobowych w rozumieniu RODO. – Dane osobowe to są wszelkie informacje, na podstawie których identyfikujemy lub możemy zidentyfikować konkretną osobę fizyczną. Nasz wizerunek jest też daną osobową. Trzeba o tym pamiętać przy wykorzystywaniu drona – podkreśla ekspert.

Ostatnie dni na złożenie wniosku o dofinansowanie zakupu samochodu elektrycznego. Zainteresowanie niższe niż przewidziany budżet

Film Ala za newseria.pl - 30 Lipca 2020 godz. 8:10
Do końca lipca Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przyjmuje wnioski o dofinansowanie zakupu samochodów elektrycznych. Dotychczasowe wyniki trzech programów: Zielony Samochód, eVan i Koliber wskazują na umiarkowane zainteresowanie nabywców. Liczba aut elektrycznych na polskich drogach stopniowo jednak rośnie, a rynek czeka na uruchomienie programu dopłat dla przedsiębiorców, którzy odpowiadają za większość zakupów w salonach motoryzacyjnych. Ważną kwestią sprzyjającą rynkowi jest także rosnąca świadomość ekologiczna Polaków. – Ludzie coraz częściej myślą o tym, jak ochraniać środowisko, bo zmiany klimatu widać gołym okiem. Od 2014 roku transport jest jedną z tych dziedzin przemysłu, w których cały czas mamy wzrost emisji. Dlatego konsument chce mieć cichy, ekologiczny samochód, ale również ekonomiczny, ponieważ auta elektryczne czy na paliwa gazowe są bardzo ekonomiczne, a ich serwisowanie jest tańsze – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Biznes Sylwia Koch-Kopyszko, prezes Polskiego Stowarzyszenia Elektromobilności. Licznik Elektromobilności Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych i Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego wskazuje, że na koniec czerwca 2020 roku w Polsce było zarejestrowanych łącznie 12 271 samochodów osobowych z napędem elektrycznym. Ponad połowę stanowiły pojazdy w pełni elektryczne. W pierwszym półroczu 2020 roku przybyło nieco ponad 3,2 tys. elektryków, o 65 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2019 roku. – Na razie liczba samochodów elektrycznych nie zwiększa się raptownie, tylko stopniowo. Nie przybywa ich nie wiadomo jaka liczba. Myślimy, że to są chwilowe zawirowania związane z pandemią, którą mamy od kliku miesięcy. Uważamy, że ten element funduszowy wpłynie dodatnio na zakupy samochodów – mówi Sylwia Koch-Kopyszko. Na trzy programy przewidziano wsparcie w wysokości 150 mln zł. Jak poinformował Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, do 28 lipca w ramach programu Zielony Samochód wpłynęło 237 wniosków na kwotę nieco ponad 4,1 mln zł, a w trakcie wypełniania przez wnioskodawców było 140 formularzy roboczych. W programie e-Van złożono 48 wniosków na kwotę 2,84 mln zł, a ponad 200 formularzy było w trakcie wypełniania. Z kolei w ramach programu Koliber 20 formularzy roboczych było w trakcie wypełniania przez wnioskodawców. – Zielony Samochód najbardziej rozpala wyobraźnię polskiego konsumenta, bo można w jego ramach dostać 15 proc. dofinansowania, nie więcej niż 18 750 zł, a samochód nie może być droższy niż 125 tys. zł. Jest kilka aut, które w tej kwocie się mieszczą, więc mamy w czym wybierać. Druga kategoria to e-VAN, czyli dostawcze samochody elektryczne dla przedsiębiorców. Tutaj jest 30 proc. dofinansowania, a kwota wsparcia nie może przekroczyć 70 tys. zł na jedno auto. Trzecią kategorią są taksówki – przedsiębiorca może liczyć na dofinansowanie do zakupu elektrycznej taksówki w ramach programu Koliber – mówi prezes Polskiego Stowarzyszenia Elektromobilności. W ramach tego programu przedsiębiorcy mogą ubiegać się o dotację do 20 proc. kosztów kwalifikowanych (do 25 tys. zł). NFOŚiGW podkreśla, że programy mają charakter pilotażowy, dlatego nie jest przewidziane ich przedłużanie. Eksperci rynku motoryzacyjnego oceniają, że lepsze efekty mogłoby przynieść skorygowanie założeń wsparcia – podniesienie dofinansowania i ceny pojazdu. Rynek liczy także na uruchomienie programu dla przedsiębiorców, obejmującego dofinansowanie zakupu samochodu osobowego. – Firmy takie jak np. pizzerie, które mają po kilka samochodów, też czekają na ten program. Proszę pamiętać, że w miastach wiele się w tym względzie pozmieniało, bo auta elektryczne nie muszą płacić za miejsca parkingowe i mogą poruszać się buspasami. Dla małych firm, które chcą się rozruszać, szczególnie po pandemii, taki program to dobre rozwiązanie – mówi Sylwia Koch-Kopyszko. Mimo umiarkowanego zainteresowania programami czas oczekiwania na samochód elektryczny jest dosyć długi. – W dieslach i benzynach takiej sytuacji nie ma, a to znaczy, że na tę liczbę wyprodukowanych samochodów jest bardzo duże zainteresowanie. Niedawno rozmawialiśmy z jednym z producentów, który mówił, że zaprognozowana i wyprodukowana liczba samochodów elektrycznych została całkowicie sprzedana, co oznacza, że na ten rok przewidują jeszcze większą produkcję. To są dobre sygnały – mówi ekspertka.

Dziś o godz. 13.00 startuje Misja Mars 2020

Film Ala za NASA - 30 Lipca 2020 godz. 7:08
o godz. 13.00 czasu polskiego rozpocznie się kolejna misja NASA związana z badaniem Marsa. To prawdopodobnie najtrudniejsza wyprawa od czasu zakończenia programu Apollo, w ramach którego człowiek stanął na Księżycu. Amerykańska agencja kosmiczna wysyła na Marsa kolejnego łazika - Perseverance, który przeprowadzi jedną z bardziej interesujących i ambitnych misji. Mars 2020 to piąta wyprawa marsjańskiego łazika NASA na Czerwoną Planetę. Łazik Perseverance znajduje się teraz na swojej platformie startowej w Cape Canaveral Air Force Station.  Okres uruchamiania wynosi około trzech tygodni, od 30 lipca do 15 sierpnia. Czas trwania dziennego okna uruchamiania zmienia się z dnia na dzień. Okna startowe będą trwać około dwóch godzin, z wyjątkową możliwością uruchomienia co pięć minut. Sonda Mars 2020 ze swoim łazikiem Perseverance wystartuje na rakiecie Atlas V-541 z kompleksu startowego 41 ze stacji sił powietrznych Cape Canaveral na Florydzie. Atlas V to jedna z największych rakiet dostępnych do lotów międzyplanetarnych. To ten sam typ rakiety, który wystrzelił na Marsa InSight i Curiosity. Wóz startowy jest dostarczany przez United Launch Alliance, Centennial Colorado. Głównym zadaniem Perseverance będzie znalezienie śladów świadczących o tym, iż na Marsie istniało kiedyś życie. Perseverance to największy, ważący ponad tonę, i najbardziej zaawansowany łazik amerykańskiej agencji kosmicznej. Pojazd dotrze na Marsa w lutym 2021 r. i wyląduje w kraterze Jezero.   W ramach Mars 2020 testowane będą też techniki bezpiecznego posadowienia ludzi na Czerwonej Planecie. Jednym z testowanych urządzeń będzie osłona termiczna MEDLI (Mars Science Laboratory Entry, Descent and Landing Instrumentation).

Zlikwidowany szlak narkotykowy oraz dwa laboratoria metamfetaminy i MDMA

Film Ala za CBŚP - 27 Lipca 2020 godz. 7:30
CBŚP i Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, przy współpracy z Europolem, Eurojustem i śledczymi z Niderlandów rozbili zorganizowaną grupę przestępczą, której członkowie przemycali prekursory niezbędne do produkcji metamfetaminy, amfetaminy i tabletek ecstasy. Zlikwidowano również dwa olbrzymie laboratoria substancji psychotropowych, pracujące na skalę przemysłową. W Polsce zatrzymano 7 osób. Podczas akcji przejęto kilkadziesiąt kg narkotyków. Policjanci z Zarządu w Bydgoszczy Centralnego Biura Śledczego Policji zwalczający zorganizowaną przestępczość narkotykową wpadli na trop grupy przemycającej prekursory na teren Europy Zachodniej. Sprawa zaczęła się blisko dwa lata temu, gdy podczas kontroli policjanci przejęli substancje chemiczne. Wyjaśniając okoliczności zdarzenia funkcjonariusze ustalili, że transporty miały charakter cykliczny, a ich docelowym miejscem nie są adresy wskazane w dokumentach przewozowych. Policjanci z CBŚP z Zarządu w Bydgoszczy wspólnie z Prokuraturą Okręgową w Poznaniu podjęli, za pośrednictwem Europolu i Eurojustu, współpracę z policją i prokuraturą z Niderlandów. Równolegle wszczęto dwa śledztwa i rozpoczęto zorganizowane działania na terenie Europy. Międzynarodowe działania doprowadziły do zlikwidowania na terenie Niderlandów dwóch laboratoriów narkotyków syntetycznych pracujących na skalę przemysłową. Zlikwidowano trzy linie produkcyjne, na których przy użyciu specjalistycznego sprzętu laboratoryjnego i wykorzystaniu prekursorów z Polski i Chin wytwarzano narkotyki syntetyczne. Na jednej z linii produkowano czterokrotnie silniejszą w działaniu od amfetaminy – metamfetaminę. Kolejne linie służyły do produkcji amfetaminy oraz MDMA, czyli głównego składnika tabletek ecstasy. Podczas działań zabezpieczono ponad 300 kilogramów narkotyków, w tym: 171 litrów płynnej metafetaminy, 53 litry płynnej amfetaminy, 40 kg MDMA oraz 50 kg PMK. Z ustaleń śledczych wynika, że łącznie do tych laboratoriów dostarczono około 80 ton prekursorów i substancji chemicznych.  Zaplanowana, przez współpracujące ze sobą: Prokuraturę Okręgową w Poznaniu oraz Prokuraturę w Niderlandach akcja doprowadziła do zatrzymania w Polsce i w Holandii podejrzanych o udział w międzynarodowej zorganizowanej grupie przestępczej. Na terenie woj. wielkopolskiego zatrzymano podejrzanych o kierowanie procederem – obywatela Niderlandów oraz jego partnerkę Magdalenę B. Sąd Rejonowy w Poznaniu, na wniosek prokuratora zastosował wobec zatrzymanych środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy. Ponadto zatrzymano na terenie Polski 5 osób, którym Prokurator Okręgowy w Poznaniu przedstawił zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Podczas przeszukania miejsca zamieszkania zatrzymanej pary policjanci odkryli i zabezpieczyli 14 litrów płynnej amfetaminy. W trakcie działań CBŚP wsparcia udzielili policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Czarnkowie i Pile. Na terenie Niderlandów zatrzymano osoby podejrzane o wytwarzanie narkotyków. Sprawa wciąż ma charakter rozwojowy.

Koncert na zakończenie 39. Festiwalu Młodzi i Film

Film Ala za Młodzi i Film - 24 Lipca 2020 godz. 16:19
Zakończenie 39. Festiwalu Młodzi i Film uświetni kameralny koncert Mary Komasy. Mary wystąpi wraz z akompaniującym jej Antonim Komasą-Łazarkiewiczem. Mary Komasa to wokalistka, autorka tekstów i piosenek. Jej debiutancka płyta „Mary Komasa”, nagrana w berlińskim studio LowSwing, została wydana w 2015 roku, zyskując entuzjastyczne reakcje krytyki oraz rozgłos medialny. Teledyski „Oh Lord" oraz „Lost Me" miały swoje premiery na platformie Nowness, budząc zainteresowanie odbiorców na całym świecie.  Drugi album artystki, „Disarm", ukazał się w październiku 2019 roku, nakładem Warner Music, jednocześnie w Polsce, Niemczech, Austrii i Szwajcarii. Mary postawiła w nim na połączenie awangardowych brzmień orkiestrowych z progresywną elektroniką. Płyta powstała w Londynie, Berlinie i Warszawie. Jej produkcją zajęło się brytyjskie duo God Colony, a aranżacje orkiestrowe przygotował Antoni Komasa-Łazarkiewicz.  Dotychczas ukazały się cztery wideoklipy promujące „Disarm": „Palermo", „Degenerate Love" „Be a Boy" oraz „Sauvages". Artystka do współpracy przy teledyskach zaprosiła grono wybitnych twórców, w tym berlińskiego performera MJ Harper oraz Anję Rubik.

Od 2021 roku nowe standardy energooszczędności w budownictwie. Mogą oznaczać wzrost cen mieszkań i kosztów remontów

Film Ala za newseria.pl - 23 Lipca 2020 godz. 8:55
W przyszłym roku wchodzą w życie nowe standardy w budownictwie dotyczące efektywności energetycznej. Producenci materiałów budowlanych, stolarki i chemii budowlanej będą musieli spełnić bardziej restrykcyjne wymogi i wycofać z rynku część tańszych produktów. W ocenie branży przełoży się to na wzrost kosztów o 20–30 proc. To zaś odbije się na portfelach Polaków, którzy planują budowę, remont lub zakup nieruchomości. Branża budowlana podkreśla, że zaostrzenie regulacji zbiega się w czasie z osłabieniem koniunktury wynikającym z pandemią koronawirusa, i proponuje odłożenie nowych regulacji o dwa lata. Ministerstwo Rozwoju podkreśla jednak, że zmiany wynikają z regulacji unijnych, a wyższy koszt będzie rekompensowany przez zwrot z inwestycji w energooszczędność. – Nowe warunki techniczne dotyczące materiałów budowlanych wejdą w życie 31 grudnia 2020 roku. To wymóg dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady UE, zgodnie z którą podniesione zostaną wymagania dotyczące współczynników przenikalności ciepła, czyli ile zużytej energii ucieka nam z domów – mówi w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Robert Nowicki, wiceminister rozwoju. Nowe wymogi dla nowo powstających i modernizowanych budynków wynikają z dyrektywy EPBD z 2010 roku. Jak podkreśla wiceminister, Polska wprowadzała zmiany w regulacjach w trzech etapach – od 2014, 2017 i właśnie od 2021 roku. Służyło to temu, żeby wszyscy uczestnicy rynku budowlanego mogli płynnie dostosować się do wprowadzanych zmian. Od przyszłego roku znacznie zaostrzone zostaną m.in. współczynniki zużycia energii i przenikania ciepła w budynkach. Innymi słowy: remontowane i nowo budowane domy będą musiały charakteryzować się bardzo niskim zapotrzebowaniem na energię. W ten sposób Unia Europejska chce dążyć do redukcji zużycia energii i emisji CO2 w budownictwie. Energooszczędne budownictwo jest tańsze w utrzymaniu i eksploatacji. Taki budynek pozwala zaoszczędzić na kosztach ogrzewania i mediach, jak prąd czy gaz, a przy tym nie wpływa negatywnie na jakość powietrza. Energia jest pozyskiwana ze źródeł takich jak naturalne ciepło gruntu, światło słoneczne lub ciepło, które wytwarzają mieszkańcy i sprzęty. Dzięki ponadstandardowej izolacji straty ciepła są znacznie mniejsze niż w tradycyjnych domach. – Lepszy wskaźnik przenikalności ciepła to niższe rachunki. Koszty wytworzenia i dostarczenia energii będą wzrastać, to jest nieunikniony trend w całej Europie. Mając szczelny budynek, który wykorzystuje np. tanią energię z fotowoltaiki, można obniżyć wysokość rachunków – mówi Robert Nowicki. Zaostrzone zostaną wymogi względem izolacyjności cieplnej materiałów budowlanych. Nowe warunki techniczne wymuszą np. stosowanie okien i drzwi o wyższych parametrach energooszczędności, a dachy i ściany będą wymagały grubszej warstwy termoizolacyjnej. – Efektywność energetyczna budynków jest absolutnie kluczowa. Wpływa na zużycie energii, a więc i wysokość rachunków, ale jest też silnie powiązana z ochroną środowiska i emisją CO2 czy walką ze smogiem. Jednak przy użyciu materiałów budowlanych, które spełniają obecne wymogi, już teraz jesteśmy w stanie budować bardzo energooszczędnie, a w projektach termomodernizacyjnych osiągać oszczędności zużycia energii dochodzące wręcz do 60 proc. względem stanu pierwotnego. Stąd wydaje się, że zaostrzenie przepisów nie jest konieczne – ocenia Jacek Siwiński, prezes VELUX Polska. W porównaniu do tradycyjnego budownictwo energooszczędne wciąż ma jednak spory minus: jest droższe i wymaga większych nakładów finansowych. Tymczasem ceny materiałów budowlanych i tak rosną już od kilku lat. Według danych GUS w maju br. wzrost cen w budownictwie wyniósł 2,6 proc. w ujęciu rocznym i 0,2 proc. w miesięcznym. Ten trend będzie się utrzymywać m.in. ze względu na brak siły roboczej, wzrost kosztów pracy czy dodatkowe zawirowania rynkowe związane z pandemią SARS-CoV-2. Wprowadzenie surowszych regulacji z początkiem 2021 roku przełoży się na wzrost cen o kolejne 20–30 proc. Producenci materiałów budowlanych, stolarki i chemii budowlanej będą też musieli wycofać z rynku część tańszych produktów, kupowanych najczęściej przez osoby z mniej zasobnym portfelem.   – Inwestycja we własne mieszkanie czy dom jest obliczona na kilkadziesiąt lat. Po to inwestujemy w nowoczesne źródła czy materiały o wyższym standardzie, które mogą być droższe, abyśmy później mieli niższe koszty energii – mówi wiceminister rozwoju. – Zaostrzenie wymogów dla materiałów budowlanych poskutkuje w praktyce wzrostem kosztów dla klientów i mniejszą możliwością wyboru technologii. Przykładowo dla nas oznacza to konieczność wycofania z oferty naszych okien dwuszybowych, które są nadal bardzo popularne wśród klientów – mówi prezes VELUX Polska. Jak podkreśla, odbije się to na portfelach Polaków, którzy planują budowę lub remont domu. Część z nich zniechęci do termomodernizacji, co stoi w sprzeczności z rządowym programem Czyste Powietrze. – Zaostrzenie przepisów spowoduje wzrost barier wejścia w projekty budowlane, przede wszystkim dla klientów o mniej zasobnych portfelach. W rezultacie okaże się, że projektów termomodernizacyjnych będzie mniej, więc wcale nie zaoszczędzimy więcej energii i bilans będzie ujemny – mówi Jacek Siwiński. Prezes VELUX Polska zauważa też, że inne kraje Europy, w których budownictwo jest bardziej nowoczesne i energooszczędne, nie mają tak restrykcyjnych wymagań, jakie będą obowiązywać w Polsce. W segmencie okien polskie przepisy dotyczące parametrów energooszczędności też należą już w tej chwili do najostrzejszych w Europie. Z tą opinią zgadza się Konrad Płochocki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich. – Od stycznia współczynniki przenikalności ciepła rosną dużo bardziej niż w wielu krajach Europy Zachodniej, do których nasi producenci eksportują produkty budowlane. Wzrost kosztów tych materiałów wyniesie nawet kilkadziesiąt procent, w przypadku okien będzie to ok. 30–40 proc. – wskazuje. Zdaniem Płochockiego wprowadzenie nowych regulacji tym samym odbije się na cenach mieszkań. Polacy, którzy planowali zakup własnego lokum, muszą więc liczyć się ze wzrostem ceny za mkw. – W przypadku 50-metrowego mieszkania będzie to kwota kilku tysięcy złotych, dochodząca nawet do 10 tys. zł. Oczywiście to też zależy od mieszkania, bo jeśli będzie w nim dużo przeszklonych przestrzeni, ta różnica może wynieść kilkanaście tysięcy złotych. I nie ma to większego uzasadnienia, ponieważ oszczędność w rachunkach będzie zwracała się przez kilkadziesiąt lat – dodaje prezes PZFD. Jak wskazuje, nowe standardy, które zaczną obowiązywać z początkiem 2021 roku, zostały określone na podstawie dyrektywy UE sprzed dekady, z 2010 roku – i dzisiaj nie mają już uzasadnienia ekonomicznego, bo technologia poszła w tym czasie do przodu. – Dużo lepiej jest zastosować rozwiązania innowacyjne np. w fotowoltaice, które są po prostu tańsze i możemy osiągnąć ten sam efekt dużo łatwiej – przekonuje Konrad Płochocki. Branża budowlana zwraca też uwagę, że zaostrzenie regulacji zbiega się w czasie z osłabieniem koniunktury wynikającym z pandemii koronawirusa. – Branża budowlana ma duży potencjał generacji wzrostu gospodarczego. To istotne zwłaszcza w tej chwili, w kontekście niwelacji skutków pandemii SARS-CoV-2. To nie jest dobry czas, aby tworzyć nowe bariery dla tej branży. Przesunięcie wejścia w życie tych przepisów o dwa lata, a w międzyczasie ich zrewidowanie byłoby lepszym rozwiązaniem – postuluje Jacek Siwiński. – Zależy nam, żeby branża budowlana, która stanowi ok. 20 proc. PKB, dalej się rozwijała i była kołem zamachowym gospodarki, zwłaszcza po pandemii SARS-CoV-2 – podkreśla wiceminister Robert Nowicki.   Jak informuje, w ocenie Ministerstwa Rozwoju wymogi, które narzuci od przyszłego roku unijna dyrektywa, nie zahamują rozwoju branży budowlanej, ale resort wsłuchuje się w potrzeby przedsiębiorców i prowadzi z nimi dialog.