Bałtyk przystępował do tego spotkania po kilku udanych spotkaniach z mocnymi drużynami. Koszalinianie remisowali z teoretycznie lepszymi zespołami, prezentując przy tym w miarę równą formę. Podopiecznym trenera Łukasza Korszańskiego brakowało jedynie przełamania – meczu, w którym wyjdzie im dosłownie wszystko. Takim spotkaniem miał być pojedynek z Raselem Dygowo, najsłabszą drużyną w III lidze Bałtyckiej.
Spodziewano się, że Bałtyk w końcu przełamie złą serię w meczu z faworytem do spadku. Biało – niebiescy grali na własnym stadionie i przed własną publicznością. Niestety, od samego początku aż do ostatniego gwizdka kończącego spotkanie, podopieczni trenera Łukasza Korszańskiego nie grali na miarę swoich możliwości. Ciężko nawet wyróżnić jednego zawodnika z koszalińskiej ekipy. Akcje się nie kleiły, brakowało celności i dokładności.
Rasel natomiast nie przyjechał do Koszalina po jak najmniejszy wymiar kary. Piłkarze z Dygowa mieli wzmocnioną obronę, grali bardzo defensywnie i liczyli na kontry. Jak na ostatnią drużynę w tabeli, przyjezdni prezentowali całkiem ciekawy futbol i z pewnością zasługiwali na bramkę... która padła w 52. minucie, a jej autorem był Adrian Rutkowski. Bałtyk nie prezentował najlepszej dyspozycji. Można było się spodziewać, że podopieczni trenera Korszańskiego wezmą się do roboty po stracie gola, jednak wszystkie próby akcji ofensywnych kończyły się niepowodzeniem.
Bałtyk Koszalin 0:1 Rasel Dygowo
0:1 – Adrian Rutkowski [52']