Ten pojedynek był anonsowany jako starcie gigantów. Dobrze grający AZS Koszalin mierzył się z aktualnym wicemistrzem Polski, Stelmetem Zielona Góra. Dodatkowym smaczkiem dla kibiców był pojedynek Qyntela Woodsa z Quintonem Hosley'em. Trener Milicić twierdził, że najgroźniejszym zawodnikiem rywala nie jest Hosley lub Burtt, tylko... Łukasz Koszarek. Szkoleniowiec Akademików nie mylił się, rozgrywający reprezentacji Polski był drugim najlepszym strzelcem zespołu (16 punktów) i typowym boiskowym liderem. O przegranej koszalińskiej drużyny przesądziła druga kwarta oraz słaba obrona. A pojedynek gwiazd? Górą był Woods, który oprócz 24 punktów uzbierał także 14 zbiórek. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 91:79 dla gospodarzy.
Prócz spotkania AZS, ciekawym widowiskiem miały być derby trójmiasta. Asseco Gdynia pokonało na wyjeździe Trefl Sopot 77:65. Kryzys drużyny prowadzonej przez trenera Maskoliunasa jest niepodważalny. Koszykarze z Sopotu grają nierówno i przegrywają – z teoretycznie – słabszymi ekipami. Zespół trenera Davida Dedka będzie z pewnością jedną z rewelacji trwającego sezonu. Cieszyć może postawa Filipa Matczaka. 21-letni rzucający uzbierał w 4. kolejce 17 punktów.
W spotkaniu beniaminków, Polfarmex Kutno pokonał Wikana Start Lublin 88:72. Gwiazdą meczu był po raz kolejny Amerykanin – Kwamain Mitchell, który zdobył 33 punkty. Rzucający drużyny z Kutna nie poprawił swojego wyniku z 3. kolejki, gdy zaaplikował mistrzom Polski 38 „oczek”, jednak jego popisy strzeleckie nie przeszły bez echa. Mitchell trafił w sobotę wszystkie dziesięć rzutów za dwa punkty.
Polpharma Starogard Gdański jest jednym z tych nieobliczalnych zespołów. „Farmaceuci” przegrali tym razem z Rosą Radom 102:60. To był zdecydowanie jeden z gorszych meczów w tym sezonie w wykonaniu podopiecznych trenera Jankowskiego. Co więcej, w zespole ze Starogardu Gdańskiego, zawiedli amerykańscy liderzy. Najlepiej spisał się Tony Meier, który zdobył 13 punktów na słabej skuteczności. W drużynie Rosy widać było chemię, zagranie i świetną defensywę. Radomianie będą z pewnością jednym z głównych kandydatów do wywalczenia medalu mistrzostw Polski.
Jezioro Tarnobrzeg jest jedną z dwóch ekip w Tauron Basket Lidze, które nie wygrały jeszcze spotkania. W ostatniej kolejce podopieczni trenera Zbigniewa Pyszniaka przegrali z MKS Dąbrową Górniczą 109:101. Gospodarze gospodarze meczu przegrali mimo świetnej postawy Kacpra Młynarskiego (28 pkt, 9/16 z gry) oraz Dominique'a Johnsona (31 pkt, 12/13 z gry). Tarnobrzeżanie po raz kolejny nie zaprezentowali dobrej i agresywnej obrony, a tacy gracze jak Myles McKay (21 pkt) i Jakub Koelner (19 pkt) tylko na tym korzystali.
Drużyna Polskiego Cukru Toruń to jedna z ciekawszych ekip w tegorocznych rozgrywkach. Trener Bogicević ułożył dobry i niedrogi zespół, który może napsuć krwi faworytom. W ostatniej kolejce, torunianie przegrali po walce z PGE Turowem Zgorzelec 70:80. Gospodarze mogli liczyć na LaMarshalla Corbetta, który rzucił w niedzielę 34 punkty, przy świetnej skuteczności (62%). Zespół gości był jednak niewzruszony popisami strzeleckimi Amerykanina i konsekwentnie zmierzał do celu.
Pierwsze zwycięstwo w lidze odnieśli koszykarze King Wilków Morskich Szczecin, którzy pokonali borykający się z problemami Anwil Włocławek 74:71. Popularne „Rottweilery” zaliczyły czwartą porażkę z rzędu i najpewniej niedługo będziemy świadkami zmian – najpewniej na stanowisku trenera drużyny. W zespole beniaminka najlepiej spisał się Paweł Kikowski, który w końcu przypomniał o swojej obecności w drużynie ze Szczecina. Rzucający uzbierał 19 punktów.
W meczu telewizyjnym, WKS Śląsk Wrocław pokonał Energę Czarnych Słupsk 67:63. Podopieczni trenera Rajkovicia są drugą ekipą w lidze, która w tym sezonie jeszcze nie przegrała. W pojedynku z „Czarnymi Panterami” zadecydowała lepsza gra na zbiórkach oraz zimna krew w końcówce. Energa Czarni, zgodnie z przewidywaniami, nie mają głębi składu, co też udowodniło niedzielne spotkanie.