Przed spotkaniem wiele mówiło się o problemach Trefla pod koszem, jednak to sopocianie byli tymi, którzy na początku meczu dominowali na tablicach. Akademicy szybko wrócili do swojej normalnej dyspozycji. Dużo podań otrzymywał Piotr Stelmach, który tym razem wyszedł w pierwszej piątce. Aktualny mistrz Polski odważnie grał przeciwko Leończykowi. Swoje robił także Qyntel Woods. Skrzydłowy AZS, z charakterystyczną dla siebie łatwością, zdobywał punkty z półdystansu i po kilku minutach Akademicy prowadzili sześcioma „oczkami”.
Trefl nie miał pomysłu na grę w ofensywie, a koszalinianie dominowali po obu stronach parkietu. Sopocianie oddawali rzuty z niewygodnych pozycji, a koszykarze AZS szybko przechodzili z obrony do ataku. Po kolejnych punktach Szewczyka gospodarze wyszli na dziesięciopunktowe prowadzenie. Sopocianie zaczęli drugą kwartę od siedmiu punktów z rzędu. Akademicy zatracili skuteczność, a Trefl rozkręcał się z każdą kolejną minutą. W efekcie, po niesportowym przewinieniu Piotra Dąbrowskiego, gospodarze prowadzili zaledwie jednym „oczkiem”.
Akademicy byli nieskuteczni i zdekoncentrowani. Zawodnicy trenera Igora Milicicia przechodzili wyraźny kryzys, a koszykarze z Sopotu byli coraz bardziej pewni siebie. Dopiero na końcówkę pierwszej połowy gospodarze podkręcili tempo i zdobyli kilka punktów z rzędu, przyćmiewając gości z Trójmiasta.
Początek trzeciej kwarty to dominacja Akademików. Koszalinianie, niczym w boksie, punktowali sopocian, którzy nie mieli żadnej odpowiedzi na ofensywę AZS. Dante Swanson skakał po głowach centrom gości, a Piotr Stelmach wraz z Szymonem Szewczykiem z dużą łatwością zdobywali kolejne punkty z trumny. Trefl nie trafiał, a gospodarze niczym zaczarowani, nie mogli przestać trafiać do kosza. Seria 20:6 sprawiła, że podopieczni trenera Milicica prowadzili różnicą... dwudziestu trzech punktów.
Gracze Trefla byli nieuważni, a Dante Swanson, filigranowy rozgrywający, był zawsze w odpowiednim miejscu o właściwym czasie. Amerykanin zanotował 5(!) przechwytów w trzeciej kwarcie. To właśnie 33-letni playmaker był cichym liderem koszalińskiej drużyny. Akademicy kontrolowali wydarzenia na parkiecie, a podopieczni trenera Dariusa Maskoliunasa grali bez wiary w swoje możliwości. Trener Milicić dał również szansę Oskarowi Rybickiemu i Adamowi Kadejowi.
AZS Koszalin - Trefl Sopot 88:60 (20:10, 16:19, 30:18, 22:13)
AZS: Szewczyk 17, Woods 14, Swanson 12, Stelmach 12, Austin 12, Sherman 9, Vrbanc 8, Mielczarek 4, Rybicki 0, Pacocha 0, Kadej 0, Dąbrowski 0.
Trefl: Kemp 14, Michalak 12, Leończyk 11, Bendzius 10, Dutkiewicz 6, Vasiliauskas 5, Painter 2, Kulka 0, Włodarczyk 0, Sikora 0.