Patryk Pietrzala: Pokonaliście drużynę King Wilków Morskich, zaliczając drugie zwycięstwo z rzędu. Koszykarze ze Szczecina sprawili Wam jednak sporo problemów. Czy spodziewaliście się takiej ciężkiej przeprawy?
Garrick Sherman: Spodziewaliśmy się takiego meczu. Szczecin to w końcu świetna drużyna, która w tym sezonie narobi problemów niejednemu faworytowi. My ze swojej strony zagraliśmy dobre spotkanie. Niektóre założenia wykonaliśmy perfekcyjne, a nad niektórymi będziemy musieli popracować. Cieszymy się jednak, że pokonaliśmy ekipę King Wilków Morskich Szczecin, bo zwycięstwa na wyjeździe będą liczyć się podwójnie!
Można było odnieść wrażenie, że w drugiej kwarcie był Pan pierwszą opcją ofensywną. Trener Milicić nakazał Panu zdobywać punkty czy to po prostu przyszło naturalnie?
- Racja, w drugiej kwarcie zdobyłem kilka punktów z rzędu. Cieszę się, że miałem okazję grać tyłem do kosza i w ten sposób dać się we znaki naszym rywalom. Nie było jednak takiej sytuacji, gdy trener powiedział mi: Garrick, teraz Ty musisz przejąć inicjatywę w ataku! Byłem agresywny po obu stronach parkietu i stąd wzięły się punkty w drugiej kwarcie. Nasz szkoleniowiec chciał, żebym robił to, co potrafię najlepiej.
Szczecin został wczoraj opanowany przez kibiców AZS. Czy było czuć ich wsparcie podczas gry?
- Masz rację, nasi kibice byli fantastyczni. Ich doping był słyszalny przez cały mecz. To pomaga nam, zawodnikom. Wówczas czujemy potrzebne wsparcie. To niezwykle ważne mieć takich fanów, którzy są z drużyną i nie oszczędzają gardeł. Chciałbym, żeby nasi sympatycy jeździli tak liczną grupą na każdy mecz wyjazdowy!
Z przebiegu meczu wydawało się, że powinniście wygrać znacznie wyżej, jednak końcowe minuty były niezwykle nerwowe.
- Też tak sądzę. Wyszliśmy pozytywnie nastawieni na mecz. Chcieliśmy dać z siebie wszystko na parkiecie. Koszykówka to gra niuansów, gdzie liczy się każdy szczegół. My nie ustrzegliśmy się błędów, stąd też miejscowi mogli nas dogonić i sprawić nam nieco problemów w końcówce. Z każdym dniem będziemy starać się grać coraz lepiej, by w przyszłości wygrywać takie mecze znacznie pewniej.
Mógłby Pan porównać dwa spotkania pierwsze spotkania w swojej profesjonalnej karierze?
- Koszykówka europejska znacznie różni się od tej akademickiej. Rok temu byłem jeszcze studentem, a teraz rozpoczynam swoją profesjonalną karierę. Nic się jednak nie zmieniło w moim podejściu do gry. Pracuję nad swoim warsztatem każdego dnia, by być jeszcze lepszym. W pierwszym meczu nie byłem wystarczająco skuteczny. We wczorajszym starciu przeciwko szczecińskiej drużynie poszło mi znacznie lepiej.