Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Swanson: Chciałem tutaj wrócić

Autor Patryk Pietrzala / fot. azs.koszalin.pl 12 Września 2014 godz. 19:48
- Muszę przyznać, że czuję się tutaj bardzo komfortowo. Zawsze chciałem wrócić do Koszalina, głównie ze względu na kibiców, którzy byli dla mnie niezwykle uprzejmi i ciepło mnie przyjęli – mówi Dante Swanson, rozgrywający AZS Koszalin.

Patryk Pietrzala: Po pierwsze - witamy w domu!

 

Dante Swanson: Dziękuję bardzo! Muszę przyznać, że czuję się tutaj bardzo komfortowo. Zawsze chciałem wrócić do Koszalina, głównie ze względu na kibiców, którzy byli dla mnie niezwykle uprzejmi i ciepło mnie przyjęli.

 

Przez kilka ostatnich sezonów kibice AZS słyszeli plotki o powrocie Dante Swansona do Koszalina. Jak to się stało, że podpisał Pan kontrakt z Akademikami?

 

-To prawda, była taka możliwość. Po wyjeździe z Koszalina wciąż utrzymywałem kontakt z prezesem klubu – Marcinem Kozakiem. Często rozmawialiśmy na facebook'u i niejednokrotnie poruszaliśmy temat mojego powrotu. Wówczas nie doszło to do skutku, ponieważ nie mogliśmy dojść do porozumienia w kwestii finansowej, a ja cały czas myślę o mojej rodzinie, której chciałbym wszystko zapewnić. Miałem po prostu kilka lepszych propozycji i z nich skorzystałem.

 

Giełda koszykarska jest naprawdę zwariowana. Jakiś czas temu świetnym kierunkiem był wschód i liga rosyjska bądź ukraińska, a teraz najlepszym rozwiązaniem był powrót do Polski.

 

Pańska ostatnia wizyta w Koszalinie miała miejsce w 2010 roku. Jak bardzo zmieniło się od tamtej pory nasze miasto?

 

- Największa zmianą jest nowa hala, która mi się bardzo podoba. Zauważyłem także, że powstało kilka nowych sklepów. Wiem, że niedługo otworzą nowe KFC (śmiech). Nie odwiedziłem jeszcze wszystkich miejsc, ale zauważyłem pewne zmiany.

 

Wspomniał Pan o nowej hali. Wcześniej, grając dla AZS, występował Pan w znacznie starszym obiekcie – Hali Gwardii.

 

- Uwielbiam nowy dom AZS! Myślę, że tak właśnie powinna wyglądać każda hala w Polsce. Czy będę tęsknił za starą halą? Raczej nie (śmiech).

 

Spędził Pan w Koszalinie trzy sezony, który moment zapadł Panu najbardziej w pamięć?

 

- Odpowiedź może być tylko jedna. Wygrana w finale Pucharu Polski przeciwko drużynie ze Zgorzelca. Mam już kilka podobnych tytułów w swojej kolekcji i takich momentów się po prostu nie zapomina. Nie pamiętam dokładnie moich statystyk, ale wydaje mi się, że zagrałem całkiem dobre spotkanie (śmiech). Niesamowite było również to, jak kibice AZS krzyczeli „MVP”.

 

Czy był Pan zdziwiony, gdy pański były kolega z drużyny – Igor Milicić został pierwszym trenerem AZS?

 

- Nie byłem w ogóle zaskoczony. Gdy graliśmy razem na boisku, to wówczas Igor był dla mnie kimś w stylu trenera. To był dla niego naturalny wybór, musiał zostać szkoleniowcem. To jego powołanie. Nie spodziewałem się tylko, że Igor zostanie trenerem w Koszalinie.

 

W 2010 roku, wraz z Igorem Miliciciem tworzyliście niesamowity duet rozgrywających. Czy ten fakt będzie Wam pomagał we współpracy czy może będzie Panu nieco trudniej przyzwyczaić się do tego, że Igor został trenerem?

 

- Igor wie o mnie dosłownie wszystko. Zna moje wady i zalety. Ściągnął mnie tutaj, bo z łatwością dopasuje moją osobę do swojego systemu. Rozumiemy się bardzo dobrze. Nie będzie mi to przeszkadzało, że mój były kolega z boiska jest teraz szkoleniowcem. Szanuję wszystkich trenerów i wykonuję wszystkie polecenia.

 

Wszyscy pamiętamy Dante Swansona jako niezwykle dynamicznego i wszechstronnego rozgrywającego. Czy dalej jest Pan tym samym zawodnikiem?

 

- Cóż... minęły cztery lata (śmiech). Uważam, że aż tak bardzo się nie zmieniłem. Wciąż jestem szybki – może nie tak, jak w sezonie 2009/2010 (śmiech), ale na pewno będę polegał na moich warunkach fizycznych.

 

W ostatnim sezonie występował Pan w Turcji, gdzie grał Pan u boku DJ Thompsona. Czy to były udane rozgrywki?

 

- Tak, Koszalin jest wciąż blisko mnie (śmiech). Przez kontuzję, którą odniósł DJ, zdążyliśmy zagrać tylko dwukrotnie w duecie. Tak naprawdę miałem go zastąpić, ale on został i zagrał swoje ostatnie dwa mecze w sezonie razem ze mną. To był zwariowany rok. W trakcie rozgrywek zamieniono trenerów oraz do składu doszło kilku nowych zawodników. Zajęliśmy dziesiąte miejsce w tabeli i ostatecznie nie zdołaliśmy zakwalifikować się do fazy play-off. Z mojej strony chciałem udowodnić wszystkim, że potrafię grać na przyzwoitym poziomie. Myślę, że poszło mi całkiem nieźle.

 

Co jest największym atutem Dante Swansona?

 

- Krótko i zwięźle: Jestem graczem, dla którego ważniejszy jest zespół niż indywidualne statystyki.

 

 

 

 

 

 

 

Następny artykuł